A A+ A++

W grudniu tego roku Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu przyjął jej imię. Rok temu rzeźba Magdaleny Abakanowicz została najdroższym dziełem sztuki sprzedanym na aukcji w Polsce. A gdyby koronawirus nie zamknął muzeów, jesienią otwarto by jej wystawę w londyńskim Tate Modern. – To jak nałożenie kardynalskiego kapelusza na głowę artysty – mówi marszand Andrzej Starmach.

Najpierw był sport

Światowe zainteresowanie sztuką Abakanowicz rośnie i znów najwięcej mówi się o pracach, które artystka uznała kiedyś za swoje przekleństwo.

Wystawa prac Magdaleny Abakanowicz z cyklu „Abakany” w Muzeum Narodowym w Krakowie, 2007 r. Fot.: Marek Lasyk/Reporter / East News

„Abakany przyniosły mi sławę światową, ale obciążyły sobą jak grzechem, do którego nie wolno się przyznać. Bowiem uprawianie tkactwa zamyka drzwi do świata sztuki” – mówiła.

– Tkaniny Abakanowicz to dzieła pionierskie, rewolucyjne, ale patrząc na nie dziś, zobaczymy coś jeszcze, nie tylko nowy nurt, który narodził się dzięki nim w sztuce, ale i siłę, którą odkrywamy dopiero teraz – mówi Ann Coxon z Tate Modern, która pracowała nad wystawą dzieł Abakanowicz.

A przecież mogło być tak, że Abakanowicz wcale nie zostałaby artystką. W Falentach, w dworku, w którym przyszła na świat, zajmowanie się sztuką uważano za rzecz raczej niepoważną. Czternaście lat później, gdy przeniosła się z rodzicami do pobliskiej Warszawy, uprawiała sport – skakała w dal, biegała. W 1948 r. ze sztafetą zdobyła mistrzostwo Polski, 20 lat później też będzie zdobywać medale, ale już artystyczne.

Tymczasem nie przyjęto jej na wydział rzeźby warszawskiej ASP. Dostała się na malarstwo. I nie czuła się tam szczęśliwa. „Nauka sztuki była strasznym rozczarowaniem. Okazało się od razu, że moja wyobraźnia nie daje się nagiąć do obowiązujących reguł i przepisów” – wspominała. „Przepisem na bycie artystą było tworzenie rzeźb z gipsu i gliny; potem, gdy ręce wytrenowały się odpowiednio, można było zaryzykować pracę z cennymi materiałami: marmurem, brązem, czymś szlachetnym”.

– Tkactwem zainteresuje ją artystka Maria Łaszkiewicz. To od niej Abakanowicz dostaje pierwsze krosno – opowiada Małgorzata Santarek z Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Łaszkiewicz namówi ją też do udziału w Biennale Tkaniny w Lozannie. Artyści nadsyłają tam zwykle eleganckie gobeliny, monumentalne obrazy szyte nićmi. Abakanowicz na konkurs wysyła coś kompletnie innego. Jej pierwsze tkane dzieła będą przypominać delikatną białą płaskorzeźbę, abstrakcyjną, wyszywaną grubą przędzą. Z nich rozwiną się obiekty, które nazwie abakanami. Olbrzymie płachty tkaniny, które nie wiszą na ścianach, co odróżnia je od tradycyjnych gobelinów, o nieregularnych kształtach, zawsze trójwymiarowe.

Gdy latem tego roku oglądałem olbrzymie kremowe tkaniny zawieszone w sali warszawskiej Spectra Art Space, czułem się, jakbym zobaczył duchy. Abakany najpierw się widzi, potem słyszy, bo ciężka tkanina tłumi echo rozmów, wreszcie czuje się zapach kurzu i konopnych powrozów.

Abakan (sizal) 1975 r., Kolekcja Rodziny Staraków Fot.: Maciej Jędrzejewski/Fundacja Rodziny Staraków / NIEZAREJESTROWANY

Abakanowicz była dla nich surowa. „Nie nadają się do dekoracji. Do niczego się nie nadają” – pisała. W latach 60. to była rewolucja. – Te prace wyprzedzą swoją epokę – mówi Ann Coxon i nazywa Abakanowicz „matką chrzestną instalacji”. Czyli metody polegającej na tworzeniu obiektów z rzeczy znalezionych, nienależących dotąd do porządku artystycznego, która wśród artystów drugiej połowy XX wieku będzie tak popularna jak rzeźba czy malarstwo.

Czytaj więcej: Ścięło mnie z nóg. Arkadiusz Jakubik o życiu w czasie pandemii

Znała swoją wartość

To tkaninami w 1962 r. w Lozannie zachwyca publiczność, a trzy lata później w São Paulo zdobywa Grand Prix na Biennale Tkaniny. – Stała się gwiazdą, wtedy festiwale otwierały drzwi do najważniejszych kolekcji – mówi Anna Muszyńska, kuratorka Spectra Art Space Fundacji Rodziny Staraków. Ale Abakanowicz ciągle czegoś brakowało. – Nie odpowiadało jej, że choć zdobywała popularność, to nie traktowano jej jak rzeźbiarki, za którą chciała uchodzić – dodaje Małgorzata Santarek. Dlatego coraz częściej tkaninę wykorzystywała jako materiał, którym okrywała trójwymiarowe rzeźby. Na Biennale Sztuki w Wenecji w 1980 r. pokazała olbrzymie obłe rzeźby zatytułowane „Embriologia”. Odeszła od szycia tkanin, o których napisze: „Abakany były nie w porę”.

W tym czasie zaczyna współpracę z Marlborough Gallery, co otwiera jej drogę do publiczności w Londynie i Nowym Jorku, a paradoksalnie utrudnia funkcjonowanie w Polsce. – Ona nie istniała na Polskim rynku z prostej przyczyny: nikt nie mógł sobie pozwolić na zakup jej prac – mówi Andrzej Starmach, którego galeria współpracowała z Abakanowicz od 1989 r. – Sto tysięcy dolarów za pracę to dla polskiego klienta była wtedy astronomiczna kwota – wspomina. A takie ceny osiągały dzieła Abakanowicz. – Dlatego jej prace trafiały niemal wyłącznie do muzeów – dodaje Starmach. W dodatku kontakt z Polską publicznością utrudniał osobliwy charakter artystki.

– Na początku lat 90. dyrektorka galerii Marlborough zapytała mnie, jak nam się współpracuje z Abakanowicz. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, powiedziała: „Bo jak u nas przychodzi nowy pracownik, to dostaje do opieki Abakanowicz. Jak ją przetrzyma, to dalej już sobie poradzi” – wspomina Starmach. Sam o Abakanowicz mówi, że była stanowcza i konkretna. – Znała swoją wartość – dodaje.

– Była kobietą z żelaza? – pytam. – Była. Inaczej nigdy by tego wszystkiego nie osiągnęła – mówi Starmach.

Abakan (len i sizal) 1974 r., Kolekcja Rodziny Staraków Fot.: Maciej Jędrzejewski/Fundacja Rodziny Staraków / NIEZAREJESTROWANY

Z żelaza były też dzieła, które przeszły do historii jako najsłynniejsze – odlewane z metalu ludzkie figury, najczęściej pozbawione głowy. Trafiały do najważniejszych kolekcji świata. Dziś można je zobaczyć w Muzeum Guggenheim w Bilbao, w kolekcji nowojorskiej MoMA, gdzie w 1999 r. Abakanowicz otworzyła swoją solową wystawę.

Ponad sto takich postaci ustawiono w Poznaniu. Kilka jest w kolekcji Rhode Island School of Design. Rzeźbiarz Patrick Strzelec, który wykładał w tej szkole, mówi: – Abakanowicz jest tutaj gwiazdą, choć studentów uczy się przede wszystkim o jej pracach w metalu.

Przypomina też, że w 2005 r. artystka dostała Nagrodę Życia Międzynarodowego Centrum Rzeźby w Nowym Jorku, wcześniej takie nagrody odbierali najwięksi artyści XX wieku, jak Louise Bourgeois czy Robert Rauschenberg.

– Była zapraszana do Białego Domu. Gdy otwierało się Muzeum Guggenheima w Bilbao, zajmowała miejsce obok króla Hiszpanii – wspomina Starmach. Jej prace trafiały do tych kolekcji, które zapewniają nieśmiertelność. Grażyna Kulczyk w swoim muzeum w Susch zadbała o to, by rzeźby Abakanowicz z jej kolekcji miały tam własną komnatę. W zeszłym roku w Miami zaczęła działać olbrzymia galeria rzeźby rodziny Margulies. Metalowe odlewy Abakanowicz są tam eksponowane wśród prac największych rzeźbiarzy.

Jednak w Polsce w ostatnich latach mówiło się o Abakanowicz tylko przy okazji rekordów aukcyjnych, a także po śmierci artystki w roku 2017. Gdy kilka lat wcześniej w warszawskiej Zachęcie pokazano wystawę tkanin, na której wiele miejsca poświęcono Abakanowicz, krytycy powątpiewali, że tkanina artystyczna będzie jeszcze uważana za coś ciekawego.

Siła tkaniny

Jednak życie potoczyło się inaczej. – Zauważamy renesans tkanin Abakanowicz. Widać to choćby po tym, ile prac jest w ostatnich latach wypożyczanych na wystawy – mówi Andrzej Starmach. Anna Muszyńska dodaje, że te prace to dziś rarytasy, o które walczą kolekcjonerzy.

– Tkanina jest niezwykłym materiałem, zapisem historii, którą dopiero poznajemy – tłumaczy Ann Coxon. – Tkanina opowiada o problemach ekologii czy o pracy kobiet, bo to one znacznie częściej sięgały po technikę, którą nie interesowali się mężczyźni – podkreśla.

– Abakanowicz nigdy nie będzie tak popularna jak dawniej Kossak, ale ona nigdy nie chciała być popularna. To po prostu jedna z najważniejszych światowych artystek i najbardziej rozpoznawalnych polskich twórców – mówi Starmach. Eksperci są zgodni, że ceny prac Abakanowicz będą rosnąć. Ale może ważniejsze jest to, że będzie też rosnąć znaczenie jej sztuki.

Cytaty z Magdaleny Abakanowicz pochodzą z tekstu artystki zamieszczonego w piśmie „Konteksty” (nr 3-4, 2006)

Czytaj także: Seryjni mordercy wydają książki, a on nie wyda. Woody Allen zakazany

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHolandia: Padł dobowy rekord zakażeń
Następny artykułNarodowa bułka z masłem