Po zwolnieniu poprzedniego trenera Krzysztofa Brede Podbeskidzie przyjechało do Płocka pod wodzą Huberta Kościukiewicza. To on decyzją zarządu klubu miał poprowadzić górali w tym spotkaniu.
Od początku częściej przy piłce była Wisła, jej rywale skupiali się na grze w środku pola i w defensywie, a także na próbach pressingu. Taka powiodła się w 3. minucie, kiedy Maksymilian Sitek przeciął wybicie bramkarza Krzysztofa Kamińskiego. Piłka trafiła pod nogi Karola Danielaka, ale jego dośrodkowanie zostało zablokowane przez jednego z obrońców Wisły.
Mimo dobrej gry i organizacji bloku defensywnego Podbeskidzia Wisła szybko strzeliła gola. Najpierw ze strzałem z boku boiska świetnie poradził sobie Michal Pesković, potem obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. Dośrodkowanie z narożnika boiska na bramkę zamienił Patryk Tuszyński, który uderzeniem głową pokonał Peskovicia.
Górale za wszelką cenę chcieli odrobić straty, ale Wisła umiejętnie rozgrywała piłkę, nie pozwalając rywalom rozłożyć skrzydeł. Kilka minut później gospodarze podcięli je Podbeskidziu jeszcze bardziej… W 20. minucie do piłki zagranej wzdłuż bramki najwyżej wyskoczył Alan Uryga, który strzałem głową przelobował Peskovicia.
Trzeci cios nafciarze zadali w 38. minucie. Niemal skopiowali schemat rozegrania rzutu rożnego z lewej strony pola karnego Podbeskidzia – na piłkę zagraną na 6. metr przy krótkim słupku nadbiegł Dusan Lagator i znów strzałem głową nie dał szans Peskoviciowi.
Do końca pierwszej połowy nie wydarzyło się już nic, co mogłoby zmienić rezultat spotkania i po pierwszych 45 minutach Wisła zeszła do szatni przy trzybramkowym prowadzeniu.
Od 46. minuty trener Kościukiewicz zdecydował się na dwie zmiany – na placu gry pojawili się Łukasz Sierpina w miejsce Karola Danielaka i Filip Laskowski w miejsce Sitka. Górale przeszli na ustawienie 4-5-1, pokazując, że chcą w Płocku za wszelką cenę powalczyć choćby o remis.
To zadanie stało się jeszcze trudniejsze w 61. minucie, kiedy to Bartosz Jaroch obejrzał drugą żółtą i czerwoną kartkę i Podbeskidzie musiało radzić sobie w dziesiątkę.
Bardzo aktywny był na lewym skrzydle Łukasz Sierpina, po którego akcji Podbeskidzie zdobyło gola. Zagrał piłkę w pole karne, tam z bliskiej odległości uderzył Rzuchowski, trafił w Kamińskiego, ale po interwencji bramkarza płocczan piłka uderzyła w Lagatora i wpadła do bramki.
I na koniec czwartą bramkę strzelili gospodarze. Z boku boiska Mateusz Szwoch dograł piłkę do Mateusza Lewandowskiego, który z najbliższej odległości umieścił ją w siatce. Nie był to koniec problemów piłkarzy Podbeskidzia. W 85. minucie z boiska musiał zejść ukarany drugą żółtą i po chwili czerwoną kartką Michał Rzuchowski.
POWIEDZIELI PO MECZU
Hubert Kościukiewicz (Podbeskidzie Bielsko-Biała):
– Ciężko coś powiedzieć, gdy w kolejnym meczu tracimy taką liczbę bramek. Na pewno sytuacja, która zastała nas w tygodniu, też wpłynęła na zespół. Nadal nie możemy pozbierać się z niemocy w defensywie. Dzisiaj zmieniliśmy trochę sposób grania na pierwszą połowę, wprowadziliśmy jednego obrońcę więcej i liczyliśmy, że to przyniesie jakiś skutek. Wiedzieliśmy, że zespół Wisły Płock zdobywa bramki ze stałych fragmentów, a mimo to nie ustrzegliśmy się błędów. Nie wybroniliśmy i w taki sposób ciężko myśleć o zwycięstwie i przełamaniu impasu, który nas dotyka. Ta niemoc wciąż w nas jest i jeśli dalej będzie to tak wyglądało to ciężko szukać punktów gdziekolwiek. Do tego dochodzą jeszcze czerwone kartki, które dzisiaj otrzymaliśmy, a według mnie nie wynikały one z determinacji, woli walki, tylko po prostu z takiej piłkarskiej głupoty i ta frustracja pokazuje, że zawodnicy też tracą głowę i później ciężko cokolwiek zrobić, gdy gra się jednego mniej, potem dwóch.
– Tak naprawdę chyba każdy myślał, żeby ten mecz się skończył i żeby nie stracić więcej bramek. Na pewno jest to ciężka sytuacja i chyba jedyny pozytyw tego wszystkiego jest taki, że granie w tym roku już się kończy i ten czas, który przyjdzie, trzeba będzie bardzo mocno i solidnie przepracować nie tylko pod kątem szkoleniowym, ale też pod kątem kadrowym. Takie decyzje będzie już podejmował ktoś inny, ja dzisiaj zastępuje Krzysia Brede, z którym pracowałem tutaj 2,5 roku i spędziłem bardzo fajny okres. Był to czas, który przyniósł dla Bielska ekstraklasę, który mam nadzieję, dał nam też dużo nauki i na pewno wyciągniemy z tej pracy wnioski. Jaka będzie moja dalsza przyszłość – tego nie wiem, na pewno zapadną jakieś decyzje w tygodniu, może do końca roku. Ja bym chciał ze swojej strony życzyć wszystkim zdrowych, wesołych i radosnych świąt i obyśmy w nowym roku spotkali się w lepszych nastrojach, by te wyniki Podbeskidzie były w przyszłej rundzie o wiele lepsze.
Radosław Sobolewski (Wisła Płock):
– Naprawdę bardzo cieszy mnie ten mecz i wynik, bo dzięki tym dwóm ostatnim spotkaniom w milszych nastrojach spędzimy najbliższe święta. Gratuluję chłopakom postawy w dzisiejszym meczu, była to pewna i dość wysoka wygrana, ale ja zwiastuny lepszej gry widziałem już wcześniej. Widziałem też wielką ambicję i determinację, aby odwrócić niesprzyjające losy z poprzednich spotkań i teraz życie nam to oddało. Na sam koniec chciałbym wszystkim kibicom piłki nożnej złożyć życzenia spokojnych, zdrowych świąt w rodzinnej atmosferze i szczęśliwego nowego roku, spełnienia wszelkich marzeń.
Wisła Płock – Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:1 (3:0)
Bramki: 1:0 Tuszyński (13.), 2:0 Uryga (20.), 3:0 Lagator (38.), 3:1 Lagator (69. – sam), 4:1 Lewandowski (77.)
Wisła Kamiński – Cabezali, Rzeźniczak, Uryga Ż, Tomasik – Lagator – Szwoch (81′ Gjertsen), Leśniak, Rasak (81′ Adamczyk), Kocyła (65′ Lewandowski) – Tuszyński Ż (65′ Merebashvili)
Podbeskidzie: Pesković – Modelski Ż, Jaroch Ż, CZ, Komor, Rundić, Danielak (46′ Sierpina) – Marzec (78′ Miakushko), Kocsis (70′ Bieroński), Rzuchowski Ż, CZ, Sitek (46′ Laskowski) – Biliński (78′ Ivan Martin)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS