Kwarantanna narodowa oznacza nowe obostrzenia i restrykcje, m.in. zamknięcie stoków narciarskich, galerii handlowych (z wyjątkiem sklepów spożywczych, aptek, drogerii) czy restauracji.
Nowe zakazy oznaczają także zamknięcie hoteli. Ma to zapobiec rezerwacjom noclegów w czasie ferii (4-17 stycznia) i zmusić rodziny do pozostania z dziećmi w domach. Dla branży, zwłaszcza z południa Polski, to duży cios.
Kwarantanna narodowa. “Hotelarze chcą obejść prawo”
Michał Tokarczyk: Jak złe nastroje u was panują?
Właściciel kilku dużych hoteli w Trójmieście i Półwyspie Helskim: We wtorek miałem sygnały z Izby Hotelarskiej, że będzie źle, ale ze smutkiem przyznaję, że już wcześniej byłem przygotowany na nowe ograniczenia. W przypadku pracowników doszedłem do ściany – zredukowałem zatrudnienie do niezbędnego minimum. Ludzie zarabiają u mnie mniej niż wcześniej, bo mają krótszy czas pracy, ale o jakiej pracy tu mówimy? Z drugiej strony znam kilku dużych hotelarzy z Trójmiasta, którzy zwolnili wszystkich pracowników, zamknęli hotele na cztery spusty i czekają do końca kwietnia, bo tak jest taniej. Pewnie dobrze zrobili, ale ja nie jestem aż tak krwiożerczym kapitalistą.
Od kilku dobrych lat ośrodki noclegowe i hotele – nie tylko te z południa Polski – zarabiały na sylwestrze. A jak było w tym roku?
– Mimo restrykcji miałem wiele rezerwacji. No, ale szlag je trafił. Nie jestem z tego zadowolony: tracę miesięcznie setki tysięcy złotych, a teraz będę tracił jeszcze więcej, bo mimo wszystko miałem jakiś obrót z delegacji.
Co mówią pana koledzy i koleżanki po fachu?
– Już myślą o tym, jak obejść prawo. Zmieniają PKD na takie, aby działać pod szyldem hoteli pracowniczych. Szacujemy, że w poniedziałek, kiedy rozporządzenie najpewniej wejdzie w życie, to w Polsce pojawi się rzesza takich obiektów. Jeden z kolegów zapowiedział, że napisze na booking.com: “Przyjmę do pracy wszystkich ludzi, również tych, którzy chcą świadczyć pracę twórczą, np. pisanie wierszy”. On nie ma nic do stracenia, bo nie dostał wsparcia z PFR, nie ma oszczędności, dla niego to jego jedyna szansa, aby przetrwać.
Jesienią wasza branża apelowała o czasowe zwolnienie z świadczenia postojowego i ZUS-u. Wczoraj takie obietnice padły z ust Jarosława Gowina. Jak je pan ocenia?
– Moje zaufanie do państwa jest zerowe. Mieliśmy wrócić do strefy żółtej czy czerwonej strefy, a zamiast tego mamy kwarantannę narodową. Oczywiście, nie neguję dramatów związanych z koronawirusem, ale rząd mógł nas przygotować na drugą falę epidemii, wzmocnić służbę zdrowia, zamiast wyrzucać pieniądze na TVP.
Wydawało się, że górale ugrają u prezydenta Dudy otwarcie stoków i hoteli.
– Wyjaśnijmy jedno: to mit, że górale zarabiają tylko zimą. Sezon trwa dziesięć miesięcy, z czego pół roku nad morzem. Dla hotelarzy z północnej Polski Boże Narodzenie i sylwester to jedyna okazja do zarobku w okresie posezonowym.
Część moich kolegów z południa ma inne podejście. Jeden z nich ma 300 pokoi, ostatnie dostępne na sylwestra wynajmuje po 17 tys. zł za tydzień. W tym celu zmienił PKD. Pytam go, czy się nie boi, bo przecież może stracić kasę z tarczy. On na to: “Nic nie stracę, bo mam udziały w stoku narciarskim, wszyscy tutaj jesteśmy jedną rodziną, do mnie nie przyjedzie żadna kontrola, bo wszyscy żyjemy z turystyki”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS