2020-12-18 14:47, akt.2020-12-18 18:26
publikacja
2020-12-18 14:47
aktualizacja
2020-12-18 18:26
Po spokojnym poranku złoty dość nieoczekiwanie zaczął tracić na wartości. Nieoficjalnie mówi się, że na rynku złotego interweniował Narodowy Bank Polski.
Jeszcze w piątek rano na rynku złotego wiało nudą, a kurs euro pozostawał stabilny, w pobliżu środka przedziału wahań z ostatniego tygodnia. Jednakże od południa kurs euro zaczął szybko rosnąć, wspinając się na wysokość przeszło 4,51 zł. O 15:29 kurs euro cofnął się do 4,4951 zł, lecz wciąż mówimy o bardzo silnym, przeszło 7-groszowym ruchu w górę i wyłamaniu z obserwowanej przez ostatnie dni stabilizacji.
Jak dowiedział się Bankier.pl, za piątkowymi zmianami na parze euro-złoty stał Narodowy Bank Polski, który przeprowadził interwencję na rynku walutowym, sprzedając złotego na rynku. Fakt ten potwierdziła też redakcja PAP Biznes, powołująca się na swoje źródła w banku centralnym.
Tymczasem nastroje na światowych rynkach były umiarkowanie optymistyczne. Niemiecki DAX rósł o 0,3%, kontrakty na S&P500 pozostawały bez większych zmian, a kurs EUR/USD utrzymywał się w pobliżu wyznaczonego wczoraj przeszło 2,5-letniego szczytu. Powodem osłabienia złotego nie były też dane z polskiej gospodarki. Raport GUS pokazał, że listopadowa produkcja przemysłowa ukształtowała się na poziomie wyższym niż przed rokiem i wyraźnie wyższym od oczekiwań analityków.
Przez ostatnie lata polski bank centralny nie interweniował na rynku walutowym. W latach 2011-13 NBP ingerował w rynek i sprzedawał waluty, aby wzmocnić złotego. Natomiast ostatnia oficjalna interwencja mająca na celu osłabienie złotego miała miejsce 9 kwietnia 2010 roku przy kursie euro w pobliżu 3,80 zł.
– Dlaczego NBP akurat dziś zdecydował się na takie działanie – ciężko powiedzieć. Jest to dość dziwne ze względu na to, że eurozłoty nie jest ostatnio aż tak ściśle skorelowany z eurodolarem, który zwyżkuje i to powinno spowodować spadki kursu eurozłotego – tak się nie dzieje, więc NBP powinien czuć się z tym raczej OK. Taka sytuacja powinna być dla nich komfortowa, ale widocznie nie jest – skomentował analityk rynków finansowych w Bank Millennium Mateusz Sutowicz cytowany przez PAP Biznes.
– Poziom 4,44/EUR – jaki był w ostatnich dniach – nie jest jakimś dramatycznie mocnym złotym, żeby już teraz zaczynać taką walkę z rynkiem, która pewnie w średnim terminie nie będzie skuteczna – dodał Sutowicz.
Bank może zdecydować się na ponowienie interwencji na początku przyszłego tygodnia, żeby kurs nie wrócił szybko do stanu poprzedniego, a to będzie ograniczało apetyt inwestorów na krajową walutę” – powiedział PAP Biznes analityk BM mBanku Rafał Sadoch.
Historia pokazuje jednak, że takie interwencje często skutkują jednodniowym wyskokiem kursu, jednak nie są w stanie zmienić trendu w dłuższej perspektywie – dodał Sadoch.
– Narodowy Bank Polski sprzedawał podobno w piątek złotego na rynku walutowym, jak podają źródła agencji prasowych. NBP wielokrotnie sygnalizował swoją preferencję dla słabszego złotego, by wspomóc odbudowę gospodarki po pandemii. Mimo to jesteśmy zaskoczeni, że NBP zaszedł tak daleko i dokonał bezpośredniej interwencji, by osłabić złotego – napisali w piątkowej nocie ekonomiści Goldman Sachs Kevin Daly i Tadas Gedminas.
– Widocznie konieczne jest wsparcie polityki rządu. Korzystniejsze warunki dla eksportu są wsparciem dla gospodarki. Korzystniejsze jest pewne osłabienie złotego niż umocnienie, choć z drugiej strony aprecjacja dobrze świadczy o stanie krajowej gospodarki. Pamiętajmy, że gospodarka potrzebuje pieniądza. By trochę odciążyć wsparcie gospodarki ze strony luzowania ilościowego przez bank centralny można uznać za korzystne, by eksport zarabiał. Wobec tego lekkie osłabienie złotego byłoby pożądane, choć raczej mówimy nie tyle o osłabieniu, co powrocie do tych poziomów, które były obserwowane jakiś czas temu, czyli ok. 4,50 za euro. Interwencję interpretowałbym więc jako zachętę powrotu PLN do tych poziomów – tak piątkowe posunięcie NBP skomentował członek RPP Jerzy Żyżyński.
Dzisiejsza interwencja walutowa NBP choć jest wielkim zaskoczeniem, to jednak wpisuje się w nastroje panujące wśród większości członków Rady Polityki Pieniężnej. Dominujące „gołębie” skrzydło RPP od wiosny postrzegało deprecjację złotego za niewystarczającą i wolałoby widzieć słabszą walutę. Warto odnotować, że NBP interweniował na rynku mimo że złoty od miesięcy pozostaje bardzo słaby, a polski eksport wykazuje się silną dynamiką wzrostu.
Od marca 2020 roku kurs euro tylko okazjonalnie w maju i w sierpniu spadał poniżej 4,40 zł. To poziom bardzo wysoki jak na historyczne standardy. W latach 2004-19 euro droższe niż 4,40 zł obserwowaliśmy tylko kilkukrotnie i na ogół przejściowo podczas najostrzejszych faz kryzysów finansowych w latach 2009, 2011-12 oraz 2016.
KK/PAP Biznes
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS