Krakowski sąd rejonowy uznał w czwartek Macieja Maleńczuka winnym naruszenia nietykalności osobistej działacza fundacji Pro – Prawo do Życia.
Informację “Wyborczej” potwierdziła nam obrończyni muzyka, mec. Marta Lech. Wyrok ogłoszono bowiem bez obecności dziennikarzy. – Wyrok sądu jest dla nas głęboko niesprawiedliwy. Z niewiadomych przyczyn sąd uznał, że mój klient jest niewiarygodny w oczach sądu. Odczytując wyrok, odniósł się do swojego doświadczenia życiowego, dając wiarę pokrzywdzonemu, którego we wcześniejszej sprawie uznano za niepoczytalnego – przekazuje mecenas.
Decyzją sądu Maciej Maleńczuk ma zapłacić sześć tysięcy złotych grzywny, tysiąc złotych zadośćuczynienia na rzecz działacza antyaborcyjnego, a także pokryć koszty zastępstwa procesowego strony przeciwnej.
Wyrok jest nieprawomocny. Maleńczuk zapowiada apelację od decyzji sądu. Odwołać się od wyroku planują również obrońcy pokrzywdzonego – Maciej Kryczka oraz Jerzy Kwaśniewski stojący na czele Ordo Iuris. Chcą podwyższenia kary dla muzyka.
4 lata od zdarzenia
Od zdarzenia, które było początkiem sądowej batalii Macieja Maleńczuka z działaczem anty-choice, minęły dokładnie cztery lata.
17 grudnia 2016 r. na Rynku Głównym odbywała się demonstracja fundacji Pro-Prawo do Życia, domagającej się ustawy zakazującej aborcji. Jeden z demonstrujących, Łukasz K, 27-letni student, oskarżył muzyka Macieja Maleńczuka o to, że ten podczas manifestacji wyrwał mu trzymany w ręce plakat antyaborcyjny i uderzył go w twarz.
W imieniu Łukasza K. prywatny akt oskarżenia przygotowali prawnicy Ordo Iuris. Do sprawy przystąpiła prokuratura, więc proces toczy się z oskarżenia publicznego; a działacz jest oskarżycielem posiłkowym.
Maleńczuk się nie przyznawał
Maciej Maleńczuk nie przyznawał się do winy. Ważną rolę w procesie miały pełnić wpisy na portalu społecznościowym. Strona poszkodowanego przedstawiła przed sądem wpisy, które pojawiły się na Facebooku na profilu opatrzonym nazwiskiem artysty. Zdaniem Ordo Iuris, Maleńczuk chełpił się, że zaatakował działacza pro-life i „zachęcał językiem pełnym nienawiści do kolejnych aktów agresji”.
Sam Maleńczuk w sądzie zaprzeczał, by wpis i konto pochodziły od niego. – W sieci są fałszywe profile oznaczone moim nazwiskiem – zeznał na jednej z rozpraw. Sąd zwrócił się do właścicieli Facebooka o dane dotyczące autora wpisu i właściciela konta, na jakim wpis się ukazał. Dwukrotnie strona amerykańska odmówiła.
Aktywista w innym procesie niepoczytalny
Maciej Maleńczuk pozwał bowiem Łukasza K. Muzyk zarzucił działaczowi, że ten znieważył go podczas demonstracji Komitetu Obrony Demokracji, która odbywała się w tym samym czasie i miejscu, co manifestacja Pro – Prawo do Życia.
Maleńczuk twierdził, że Łukasz K. użył wobec niego „słów powszechnie uznanych za obelżywe” i wskazał, że działacz pro-life w żaden sposób nie został sprowokowany, a użyte przez niego wulgaryzmy znajdują się „wysoko w hierarchii obelżywości” i to nie tylko w jego odczuciu, ale również w „świetle dominujących w społeczeństwie ocen i norm obyczajowych”. Choć sprawa przeciw Maleńczukowi toczyła się cztery lata, ta wytoczona przez muzyka szybko została umorzona przez sąd. Powód? Łukasz K. został uznany za niepoczytalnego.
– To samo zdarzenie, te same osoby. Tyle że jedna została uznana za niepoczytalną i nie poniesie odpowiedzialności za swoje zachowanie, ale w drugiej sprawie ta sama osoba ma znaczne oczekiwania finansowe w postaci zadośćuczynienia – komentowała mec. Marta Lech, pełnomocnik Macieja Maleńczuka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS