Lechia przegrała cztery ostatnie mecze ligowe do zera (z Piastem Gliwice, Lechem Poznań, Legią Warszawa oraz Wisłą Płock), co trenerowi Piotrowi Stokowcowi spędza sen z powiek przede wszystkim tu i teraz. Jednak prowadzony przez niego zespół może też zapisać się w historii gdańskiego klubu, ale w tej niechcianej rubryce.
Lechia Gdańsk miała już dłuższe serie bez gola
Półtora roku temu Lechia cieszyła się najlepszym sezonem w dziejach klubu (3. miejsce w lidze, Puchar Polski, do tego Superpuchar), teraz może się znaleźć na antypodach tego osiągnięcia. Oczywiście nie w ujęciu całych rozgrywek, ale w jednym konkretnym aspekcie – liczbie kolejno przegranych meczów bez zdobytej bramki.
Jak podaje portal lechia.net, serię pięciu takich spotkań biało-zieloni mieli tylko dwa razy w historii. Najpierw w II lidze w sezonie 1966/67, kiedy między 5 października, a 20 listopada 1966 r. Lechia przegrywała kolejno ze Stalą Mielec 0:1, Hutnikiem Kraków 0:1, Gwardią Warszawa 0:2, Odrą Opole 0:4 oraz Lotnikiem Wrocław 0:2. Co ciekawe, bessa meczów bez zdobytego gola przeciągnęła się jeszcze o dwa kolejne – bezbramkowe remisy z Polonią Bydgoszcz oraz Górnikiem Wałbrzych.
Druga seria miała miejsce 19 lat później, już w Ekstraklasie (wówczas I lidze). W sezonie 1985/86 między 12 października a 4 listopada 1985 r. gdański zespół przegrywał kolejno z Pogonią Szczecin 0:1, Legią Warszawa 0:2, Widzewem Łódź 0:1, Górnikiem Zabrze 0:2 oraz Lechem Poznań 0:1. W tym przypadku niemoc bramkowa również się przeciągnęła – tym razem o jeden mecz (0:0 z Zagłębiem Sosnowiec).
Kafarski traci pracę, von Heesen też
A kiedy po raz ostatni Lechia – tak jak teraz – nie strzeliła gola w czterech kolejnych meczach? Tu trzeba się cofnąć o dziewięć lat, do jesieni 2011 r. (znów na przełomie października i listopada), ale wówczas przynajmniej zdobyli dwa punkty – wyniki to 0:0 z Lechem Poznań, 0:1 ze Śląskiem Wrocław, 0:0 z Widzewem Łódź i 0:3 z Legią Warszawa. W trakcie tej serii pracę stracił trener Tomasz Kafarski, którego zastąpił Rafał Ulatowski (wytrwał na stanowisku tylko do końca roku i poprowadził Lechię w raptem czterech meczach).
Z kolei ostatnia seria co najmniej czterech porażek z rzędu to już “dzieło” Thomasa von Heesena. Działo się to – a jakże! – na przełomie października i listopada, tym razem roku 2015. To były mroczne czasy gdańskiego zespołu, który pod wodzą Niemca przegrał kolejno z Legią Warszawa 1:3, Ruchem Chorzów 2:3, Cracovią 0:3, Lechem Poznań 0:3 oraz Pogonią 0:1. Po tym ostatnim spotkaniu von Heesen zakończył pracę w roli trenera Lechii, a zastąpił go Dawid Banaczek. I tu znów podobieństwo – tak samo jak Ulatowski wytrwał na stanowisku tylko do końca rundy jesiennej (trzy mecze).
Jeśli obecny zespół nie chce zapisać się na czarnych kartach historii klubu, musi w najbliższą sobotę przynajmniej zremisować na wyjeździe z Cracovią i do tego zdobyć bramkę (godz. 17.30, transmisja Canal+Sport). A najlepiej po prostu wygrać.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS