A A+ A++

Przez ostatnie tygodnie przez cały kraj, a zwłaszcza przez Warszawę, przewija się masa protestów. Tak się niefortunnie dla mnie złożyło, że biorę w nich udział. Ale nie z tej strony, z jakiej większość społeczeństwa spodziewa się, że stanę. Ja mam kask, tarczę i pałkę…


(c) AKPA

Na wstępie zaznaczę, że nie zamierzam tutaj wybielać w żaden sposób działań policji. Prywatnie jestem zły, że do polityki całego kraju wkradają się ideologie religijne, podczas kiedy to słowo – „IDEOLOGIA” – jest w niektórych mediach pejoratywnie przedstawiane. Straszy się ludzi ideologią gender, a do orzeczeń ważnych urzędów państwowych ideologia religijna już jest jak najbardziej na miejscu. Popieram walkę o wolność, prawo do godnego traktowania przez państwo przedsiębiorców i rolników, bo zapewniają nam pracę i żywność. Skoro jestem po stronie kobiet, przedsiębiorców i rolników, dlaczego więc noszę biały kask i nie pozwalam im strajkować?

Co ja tutaj robię…

To pytanie zadaję sobie codziennie, wracając z 12-godzinnej zmiany. Wstąpiłem do Policji ponad rok temu. Nie było jeszcze koronawirusa, obostrzeń i tego całego szaleństwa, które mamy teraz. Ukończyłem Szkołę Policji jako jeden z ostatnich kursów podstawowych, który miał pełen program szkoleniowy. Teraz policjantem zostaje się szybciej niż strażnikiem miejskim. Kurs z 6 miesięcy skrócono do 2,5. Okrojone jest wszystko do minimum. Po takim kursie obowiązkowe jest odbycie przez 3 miesiące służby adaptacyjnej w Oddziałach Prewencji Policji w Warszawie. I tu zaczyna się koszmar młodego policjanta. Oddziały prewencji, które w swoich działaniach mają przede wszystkim zabezpieczać mecze, zgromadzenia i imprezy, uczestniczą w każdym proteście, jaki przechodzi przez Warszawę. To OPP (będę posługiwał się tym skrótem) odpowiada za wszelkie blokowanie protestów, karanie osób biorących udział w protestach i niestety też używanie ŚPB (środków przymusu bezpośredniego) w postaci np. gazu wobec osób, które w poważny sposób zagrażają zdrowiu albo życiu, co widziałem już na kilku zgromadzeniach. Podstawowym działaniem policji jest utrzymywanie ładu i porządku ustanowionego prawem. Tutaj zaczynają się schody, które powodują u mnie bezsenność.

Głupie prawo, ale prawo

Policja nie jest władzą ustawodawczą. Nie uchwalamy ustaw, nie wydajemy rozporządzeń. Naszym zadaniem jest pilnować, by inni przestrzegali prawa, które ustala się w dziwnym okrągłym budynku w Warszawie. W tym miejscu warto zaznaczyć, że przez to, iż w Polsce nie ma prawa precedensu, w kraju dzieją się cuda, jeśli chodzi o „wykroczenia covidowe”. Co sąd, to inaczej. W niektórych miejscach w Polsce sąd uznaje uchwalone Rozporządzenie Rady Ministrów i nieprzestrzeganie go traktuje jako wykroczenie – najpierw z art. 54, teraz z art. 116 1a Kodeksu Wykroczeń. W innych miejscach sąd uznaje wniosek za bezzasadny. Przez taki bałagan prawny człowiek strajkuje, i według przepisów przez ten bałagan TEORETYCZNIE popełnia wykroczenie, a policjant podchodzi, bo MUSI zareagować. Chce zakończyć sprawę postępowaniem mandatowym, osoba nie zgadza się przyjąć mandatu i sprawa kierowana jest do sądu. W tym miejscu ktoś powie: a gdzie pouczenie, panie policjancie. Pouczenie dzięki działaniom władz poszło sobie do kąta odpocząć, bo w art. 116 1a jest jasno napisane:

Kto nie przestrzega zakazów, nakazów, ograniczeń lub obowiązków określonych w przepisach o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, podlega karze grzywny albo karze nagany.

I przez ten cały bałagan prawny policja reaguje, bo musi. Ja też reaguję. Jeśli tego nie zrobię, popełniam przestępstwo z art.231 kodeksu karnego. Żaden z nas tutaj w Warszawie, młodych policjantów, przed którymi jeszcze 24 lata służby, nie chce zaczynać jej i kończyć na przestępstwie. Tym bardziej, że dla nas to tylko 3 miesiące służby w tym politycznym bagnie, a potem reszta na swoich komendach, gdzie będziemy mogli pomagać społeczności, współpracując z nią. Po szkole przez kilka tygodni służyłem jeszcze „u siebie” i żaden policjant nie wpadłby na tak szaleńczy pomysł, żeby własnych ludzi na własnym terenie za każde wykroczenie bez mrugnięcia okiem karać mandatem. Ustawodawca dał nam środki oddziaływania wychowawczego, żeby je stosować i dawać ludziom szansę.

Protesty

Będąc na tych protestach, obserwując niektóre zachowania, dochodzę do wniosku, że ludzie nie znają zadań policji. Oczywiście jest w tym sporo błędów samej policji, która w Warszawie nie chce dać się lubić… Czasami jednak słowa i działania, jakie są pod naszym adresem kierowane, są co najmniej bez sensu. 13 grudnia byłem jednym z policjantów, którzy stali w okolicach Grobu Nieznanego Żołnierza i pomnika Marszałka Piłsudskiego. Celowo nie mówię gdzie dokładnie z dwóch powodów – wstydu i strachu. O tych powodach na końcu. Wielu ludzi było oburzonych, dlaczego bronimy pomnika Kaczyńskiego albo Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej, a nie Marszałka. Śmiali się, wyzywali, robili zdjęcia, pluli pod nogi policjantów. Dla nich staliśmy tam jako zdrajcy, którzy bronią nie tego, co trzeba. Policja ma obowiązek bronić miejsc zagrożonych. Nienawiść NIEKTÓRYCH uczestników do tych miejsc jest tak duża, że istnieje realne ryzyko, że zaczną niszczyć mienie. Żaden z nas tam nie chciał stać. Ale każdy musiał. Każdy z nas liczy, ile zostało mu służb do końca tego piekła.

Pośród ludzi strajkujących idą często osoby, które traktują to jak zabawę albo formę wyżycia się. Poważne problemy, które spędzają sen z powiek niektórym i wyciągają ich na ulicę, żeby walczyć o swoje dla innych, są powodem do tańca, zabaw i niszczenia mienia. Zabawnym dla niektórych jest rzucanie w policję różnymi przedmiotami, niszczenie radiowozów itp., bo dla nich jesteśmy przedstawicielami władzy. Mam wrażenie, że niektórzy niszcząc mienie i bijąc policjanta czują się tak, jakby bili Kaczyńskiego. Powtarzają, że jesteśmy jego pachołkami i wykonujemy jego rozkazy. Podczas gdy to wszystko się samo nakręca. Im bardziej oni „dymią”, tym więcej policji zjeżdża się z kraju. Im nas więcej, tym bardziej chcą walczyć z nami, czyli w ich mniemaniu „władzą”. Ten obłęd jest już nie do zatrzymania. Ludzie myślą, że politycy się boją tych strajków, że im więcej ich wyjdzie, tym lepiej. Ale obawiam się, że głęboko się mylą. Pokazują to słupki sondażowe.

Strach i wstyd

Wstydzę się i boję. Przez to, że tu trafiłem, i będę jeszcze jakiś czas, strasznie się wstydzę. Nie chcę być takim policjantem. Nigdy nie chciałem pakować się w polityczne szambo i być politycznie oceniany. U siebie mam możliwość pracy z ludźmi, a nie przeciwko nim. Przez kilka tygodni „u siebie” zdążyłem pomóc kilku osobom na tyle, że mogłem patrzeć na siebie w lustrze z dumą. Teraz to wszystko się zaciera. Przez działania niektórych ludzi czuję się jak śmieć. I ludzie tutaj utrwalają mnie w tym przekonaniu.

Boję się też o moją rodzinę. Nie zliczę, ile razy już rodzice dostawali wiadomości, że powinni się wstydzić tego, jak wychowali syna. Już przestali mi to mówić. Pewnie wiedzą, ile to mnie kosztuje i chcą mi tego oszczędzić. Ile razy moi bliscy słyszeli, że jestem złym człowiekiem, bo wg niektórych pałuję te biedne kobiety. Wiele moich ciotek, wujków i innych kuzynów, nie wspominając już nawet o osobach spoza rodziny, odwróciło się ode mnie. Wiem na pewno, że jak skończę tutaj, czeka mnie wizyta u psychiatry i zwolnienie, żeby poukładać sobie na nowo pewne priorytety.

Każdego i każdą z nas, młodych policjantów, którzy tu trafili, trapią podobne uczucia – jestem pewien. Pamiętajcie: nie każdy policjant jest wrogiem. Jeżeli widzisz na strajku policjanta z pustym pagonem wiedz, że pod tym mundurem stoi osoba, która wewnątrz siebie walczy o to, żeby w tym szaleństwie nie zwariować i nie dać się wyrzeźbić na takiego policjanta, jakiego chcą niektóre osoby tutaj. Jesteśmy młodzi, słuchamy poleceń i rozkazów, sami nie możemy ich wydawać, jesteśmy na samym dole hierarchii. Staramy się jak możemy pogodzić sumienie z kodeksem karnym. Każdy z nas ma do odbycia kilkadziesiąt służb. Dla mnie cała ta przygoda będzie tylko epizodem, po którym będę musiał poukładać się na nowo. Najbliższe święta spędzę pewnie sam, bo już wiem, że będę miał służbę. Setki kilometrów od domu. Na szczęście na kompanii mam czajnik i barszcz w proszku 🙂

* * * * *

Od redakcji: Autorem tekstu jest jeden z naszych czytelników, który chciał pozostać anonimowy. Chłopie, trzymaj się, wygrałeś jeden z gorszych losów w tej życiowej loterii 2020. Masz nasze słowa wsparcia, bo jesteś porządnym człowiekiem w sytuacji bez dobrego wyjścia… No i jak skończysz te 3 miesiące piekła, to nie musisz być tytanem siły woli, jeśli ciężar z tobą zostanie skorzystaj z pomocy terapeutycznej. Trzymaj się!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDrax skupi się na biomasie po sprzedaży aktywów gazowych
Następny artykułNajmocniejsze cytaty ostatnich dni – Żonka postanowiła zdradzić męża, który pracował na nocną zmianę