Tegoroczne wyścigi kolarskie odbywały się pod specjalnym rygorem bezpieczeństwa. Pandemia koronawirusa sprawiła, że organizatorzy musieli stawić czoła wymaganiom sanitarnym. Okazuje się, że gdyby nie specjalne laboratorium, hiszpańska Vuelta mogłaby nie dojść do skutku.
Koronawirus skutecznie na jakiś czas pozbawił sportowców możliwości rywalizacji, zaś kibicom odebrał radość z dopingowania swoich idoli. Jedną z dyscyplin, która organizacyjnie musiała sprostać nowej rzeczywistości, stało się kolarstwo. Wieloetapowe wyścigi pod specjalnym rygorem bezpieczeństwa były jednak trudnym logistycznie wyzwaniem.
Okazuje się, że przygotowane przed wyścigiem Vuelta a Espana laboratorium, dało możliwość pozyskiwania nawet tysiąca testów każdego dnia. Było ono kluczowe dla rozegrania tegorocznej edycji wyścigu.
“Chociaż nigdy nie uzyskaliśmy tego maksimum, laboratorium testowe dało nam olbrzymią zdolność reagowania i ograniczania wszelkich potencjalnych podejrzeń. Bez tego mobilnego laboratorium nie rozumiem, jak moglibyśmy zorganizować Vueltę” – powiedział dyrektor wyścigu Javier Guillen, cytowany przez portal Cyclingmews.com.
Problemem wyścigów było przede wszystkim wytłumaczenie ludziom, aby pozostali w domu i nie oglądali z bliska przejazdów kolarzy. W tym celu zorganizowano nawet specjalną kampanię.
“Niektórzy członkowie zespołu spędzili do czterech miesięcy z dala od swoich domów, odizolowani w bańkach wyścigowych w hotelach. To było ogromne poświęcenie” – dodał Guillen.
Zwycięzcą tegorocznej edycji hiszpańskiej Vuelty został Primoż Roglicz. Kolejna edycja ma zostać rozegrana na przełomie sierpnia i września. Zgodnie z aktualnym planem kolarze wystartują 14 sierpnia.
AB
Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS