Inter to klub bogaty – do tego stopnia, że w tym roku płaci ponad 16 milionów euro dwóm trenerom. Żaden z nich nie zagwarantował zespołowi z Mediolanu awansu w Lidze Mistrzów, choć szansę na to miał tylko jeden. Drugi pobiera pensję za… oglądanie “Neroazzurrich” przed telewizorem.
Wszystko wyglądałoby cudownie, gdyby nie “Szalony Inter” – podopieczni Antonio Conte jako jedyni przedstawiciele Serie A nie awansowali do fazy pucharowej europejskich pucharów. Zrobił to pewnie Juventus, uczyniły to falujące Atalanta i Lazio w Lidze Mistrzów, ale także Milan, Napoli i Roma w Lidze Europy. Tylko “Neroazzurri” wyłamali się z tego grona.
A przecież wydawało się, że to Inter ma najszerszą kadrę w lidze, że to Inter będzie miał najmniej problemów z łączeniem dwóch frontów rozgrywkowych, że to Inter wreszcie będzie chciał zrewanżować się za poprzednie niepowodzenia i pokaże siłę na tle wielkich europejskich firm. Tymczasem Internazionale odpadli z Champions League z hukiem. Odnieśli tylko jedno zwycięstwo w sześciu meczach, zajęli ostatnie miejsce w grupie z Realem Madryt, Borussią Moenchengladbach oraz Szachtarem Donieck i nie udało im się przeskoczyć nawet do Ligi Europy.
Nie pomogła nawet wygrana Realu z Borussią, co pozwalało na awans dalej wobec wygranej z Szachtarem w ostatniej kolejce. Inter zanotował 20 strzałów, ale tylko cztery celne i bezbramkowo zremisował. W minioną niedzielę wydawało się, że klątwa trwa dalej, bowiem na Cagliari Arena Romelu Lukaku i partnerzy ponownie zawodzili. Inter oddał tym razem 19 strzałów, z czego aż 11 celnych, ale dopiero w ostatnich 13 minutach przeważył i z 0-1, wyciągnął na 3-1. To zwycięstwo pozwala Interowi zajmować drugie miejsce w lidze tylko za plecami Milanu, który zremisował z Parmą.
Problem w tym, że już w środę do Mediolanu przyjeżdża Napoli, a następnie jeszcze przed przerwą świąteczną spotkania z walczącą o utrzymanie Spezią oraz rewelacyjnym Hellas Verona. Przynajmniej dwa z tych starć zapowiadają się niezwykle ciężko. Kiedy więc Inter zacznie grać i skutecznie, i pewnie, i przekonująco? Może teraz, gdy europejskie puchary to już kwestia kolejnego sezonu?
Miesiąc temu zaryzykowałem, że wobec niepowodzenia w Lidze Mistrzów i chimerycznej postawy w Serie A posada trenera Conte może być zagrożona. Wygląda na to, że na razie niekoniecznie. Conte potrafi zbesztać dziennikarzy, pokłócić się z pracodawcą, ponarzekać na swoich piłkarzy, ale cały czas trwa na pozycji szkoleniowca Interu. Tym niemniej zaczyna ponownie zastanawiać: – Zimą potrzebne będzie odchudzenie kadry! – wypalił po meczu z Cagliari.
Ciekawe – to co miało być największą siłą Interu, ma być jego przekleństwem? Ok, z Interem pożegna się zapewne Christian Eriksen. Duńczyk od początku nie był ulubieńcem trenera, a też niczym za bardzo nie potrafił go przekonać. Uwiązany w taktykę Contego nie błyszczał, a wręcz wydawał się cieniem gwiazdy Tottenhamu, którą jeszcze do niedawna był. Ale co dalej? Kto jeszcze?
Conte dodaje kolorytu całej lidze. Zawsze był krnąbrny, zawsze ciekawy, nieprzewidywalny. Takim jest do dzisiaj. Nawet kiedy grozi swym podopiecznym, że ich pozwalnia, albo przynajmniej będzie rzadziej ich wystawiać.
Na korzyść Contego działa też fakt, że działacze Interu i tak muszą płacić Luciano Spallettiemu – łącznie 4,5 miliona euro do końca tego roku (375 tysięcy euro tylko za grudzień 2020). A aktualny szkoleniowiec pobiera też godnie – bagatela 12 milionów euro za rok pracy. Wcześniejsze zwolnienie go oznaczałoby, że Inter musiałby płacić trzem trenerom, a od stycznia już ledwie dwóm, ale Contemu do 2022 roku. Skarbnik Interu zapłakałby.
Może więc odchudzanie kadry według Contego to także sposób na “odchudzenie”… wydatków, na zabezpieczenie kasy klubowej? Nawet tak nieznośnie bogaci umieją liczyć.
Serie A – wyniki, terminarz i tabela Serie A
Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl! Kliknij tutaj!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS