Mający swoją światową premierę w 1999 roku “Matrix” Wachowskich był prawdziwym powiewem świeżości w świecie filmowej rozrywki. Niewątpliwie udało się w nim połączyć niezwykle ambitną treść, nawiązującą do wielu koncepcji filozoficznych, takich myślicieli jak choćby Kartezjusz czy Jean Baudrillard, efektowną, przepełnioną akcją fabułą i opakować wszystko w futurystyczny koncept. Ten z jednej strony nawiązywał do naszej teraźniejszości, a z drugiej pokazywał jak może wyglądać przyszłość. Jeśli dodać do tego charyzmatycznych bohaterów, zarówno tych pierwszoplanowych, jak Neo, Trinity, Morfeusz czy Agent Smith, jak i drugoplanowych, jak Wyrocznia i Merowing – dodać należy: idealnie obsadzonych – nie może dziwić, że kolejne produkcje trylogii były ogromnym sukcesem.
O czwartej części zaczęto mówić w 2015 roku kiedy Lilly Wachowski po raz pierwszy odniosła się w wywiadzie do możliwości jej zrealizowania, dodając jednocześnie, że studia filmowe bardzo chętnie inwestują obecnie w sequele, rebooty i adaptacje znanych książek, zdecydowanie bardziej obawiając się pracy nad zupełnie nowymi materiałami. W 2017 roku pojawiły się kolejne plotki na temat produkcji, wtedy jeszcze nie mówiono o udziale którejkolwiek z sióstr Wachowskich, raczej o możliwości rozszerzania uniwersum, a także prequelu o młodym Morfeuszu, którego mógłby zagrać choćby Michael B. Jordan, mocno kojarzony z projektem. Oficjalne ogłoszenie startu prac nad czwartą częścią nastąpiło w 2019 roku i wtedy potwierdzono również, że to Lana Wachowski będzie ją reżyserowała, a ponadto pracowała również nad jego scenariuszem.
Ten jest nieprzypadkowo pilnie strzeżoną tajemnicą i na razie niewiele o nim wiadomo, co zresztą większość komentatorów uznaje za największą zaletę zbliżającej się wielkimi krokami kontynuacji wielkiego, futurystycznego hitu. W czasach gdy producenci starają się na każdym kroku podbudowywać zainteresowanie swoim filmem każdą, najdrobniejszą plotką miło, że inni postępują zupełnie inaczej. Oczywiście wynika to z tego, że uniwersum “Matrixa” samo w sobie jest niezwykle interesujące i nadal ma grono oddanych fanów, którzy z niecierpliwością czekają na premierę czwartej odsłony serii, z drugiej jednak strony istnieje zdecydowanie większe grono odbiorców, które głowi się nad tym jak zostaną rozwiązane pewne kwestie, czego dokładnie będzie dotyczyły fabuła, a nawet kto tak naprawdę będzie jej głównym bohaterem.
Co dalej z Neo?
Ciężko byłoby sobie wyobrazić nowej części “Matrixa” bez Keanu Reevesa, który w międzyczasie stał się gwiazdą innej popularnej serii filmowej: “Johna Wicka”, po raz kolejny zresztą rewitalizując swoją karierę. Fakt ten prowokuje do różnych, mocno ironicznych teorii mówiących o tym, że najnowsza część Matrixa tak naprawdę będzie rozgrywana w tym samym uniwersum, co seria wyreżyserowana przez Chada Stahelskiego, do którego Neo został wrzucony przez maszyny, by wyeliminować wszystkich ludzi świadomych bycia w Matrixie zanim zaczną się formować w grupy. Sama obecność kanadyjskiego gwiazdora prowokuje do zadawania pytań o to w jaki sposób i na jakich zasadach zostanie przywrócony do życia i jak wielką rolę będzie w nim grał.
Trudno sobie wyobrazić, by człowiek znany niegdyś jako Thomas Anderson zadowolił się statusem swoistego mentora dla nowego “Wybranego” albo też miałby zostać kimś kogo moglibyśmy – trawestując Jarosława Kaczyńskiego – nazwać “emerytowanym zbawcą ludzkości”. Podstawowym pytaniem jest jednak to w jaki sposób Neo wróci do tego uniwersum po wygranym starciu z agentem Smithem, w trakcie którego jednak sam zginął. Pewnych tropów dostarcza wydana 2005 roku, a więc zaraz po trzeciej części trylogii, gra “The Matrix Online”, w której RSI (Residual Self Image) Neo, czyli postać pod którą dana jednostka pojawia się w Matrixie, nie została w pełni utracona i można ją odzyskać. W dodatku maszyny odmawiają wydania ciała Neo Morfeuszowi, tuż po bitwie z Agentem Smithem, co też jest pewnym tropem, który pozwala na całkiem sensowne “zmartwychwstanie” bohatera w nowej części.
Pomysłów krążących w sieci jest zresztą więcej. Z uwagi na to, że Neo był szóstą wersją Wybranego, który pojawił się u Architekta niektórzy twierdzą, że Keanu Reeves może zagrać po prostu jego wcześniejszą wersję. Zupełnie w drugą stronę idzie teoria, według której aktor nie zagra starego bohatera, ale jego następcę, który co prawda będzie wyglądał podobnie, ale w kompletnie innej cyfrowej rzeczywistości, nie będzie miał tego samego zadania ani celu jak Neo. Jego rolą może być choćby status agenta, czyli swoistego następcy unicestwionego w trzeciej części Smitha, którym – według niektórych – może być sprawdzony już w bojach Neo, pilnujący resztek tego co zostało z Matrixa. Jak widać teorii na temat tego kim będzie główny bohater jest sporo i nic dziwnego, niektórzy bowiem mają wątpliwości nawet co do tego po której stronie będzie on stał.
Kto będzie czarnym charakterem?
Istnieje bowiem teoria mówiąca o tym, że postać grana przez Reevesa powróci do świata “Matrixa” jako czarny charakter. Tego typu pomysły pojawiają się głównie za sprawą coraz popularniejszej interpretacji trylogii, widzącej w agencie Smithie Wybrańca, o którym mówi Wyrocznia, co oczywiście ma swoje powodu. Nurt reinterpretacji wielkich dzieł popkultury jest bardzo długi, wystarczy wspomnieć tu tylko “Ostatniego Władcę Pierścieni” Kiryła Yeskova, robiącego to samo w świecie Śródziemia. Niestety słynnego przeciwnika Neo nie zagra w czwartej części Hugo Weaving, ale jego odpowiednikiem – w bardzo podobnej roli – może być Jonathan Groff, który znalazł się w obsadzie, a najbardziej znany jest ze swej roli w Mindhunterze.
Podobne teorie krążą wokół innego głównego bohatera trzech pierwszych filmów, czyli Morfeusza, który według wielu był nieświadomym narzędziem maszyn mającym zniszczyć Syjon, a koronnym dowodem na to było dowodzenie statkiem o nazwie Nabuchodonozor, wzięto ją oczywiście od imienia babilońskiego króla, który najechał i zniszczył wspomnianą starożytną krainę. W odwodzie pozostaje również Merowing, w którego znów wcieli się Lambert Wilson, również pozostający stroną w konflikcie ludzi z maszynami, ale myślący przede wszystkim o własnym interesie. Jego obecność skłania do formowania wspomnianych już dywagacji na temat obecności nowych agentów i tego w jaki sposób będzie w ogóle wyglądał Matrix. Część z nich wykorzystuje najbardziej rozpowszechniony w tego typu filmach motyw, ale o nim nie musimy już spekulować.
Podróże w czasie? Nie tędy droga…
Co prawda skrypt do czwartej części “Matrixa” jest utrzymywany w głębokiej tajemnicy, ale o fabule nowego filmu wiemy już nieco więcej, oczywiście dzięki wywiadowi, jaki w tym roku udzielił BBC Keanu Reeves. Był on krótki, ale uderzył w wiele najpopularniejszych teorii na temat czwartej części Matrixa, uwzględniającej chyba najczęściej pojawiający się motyw podróży w czasie. Wielu widzów sądziło, że możemy mieć do czynienia ze sztuczką podobną do tej, która została zastosowana choćby w “Avengers: Endgame”, a bohaterowie cofną się w czasie, by powstrzymać jeszcze bardziej niebezpieczne zagrożenie. To pozwoliłoby wprowadzić do gry młodsze wersje starych bohaterów, takich jak choćby Morfeusz. Jak się okazuje nic takiego nie będzie miało miejsca.
Reeves w krótkiej wypowiedzi chwalił scenariusz, który oprócz Lany Wachowski pisali również Aleksandar Hemon i znany pisarz David Mitchell, autor podstawy “Atlasu Chmur” innego hitu Wachowskich. Wspomniał o tym, że to niezwykle wciągająca historia z interesującym wątkiem miłosnym w tle, która w zupełnie innym świetle postawi problem “przebudzenia”, który jest centralnym wątkiem trylogii. Na pytanie czy będziemy w nim mieli do czynienia z podróżami w czasie aktor zdecydowanie powiedział, że w scenariuszu nie przewidziano żadnych powrotów do przeszłości. Oby rzeczywiście tak się stało, bo to czego nam potrzeba to zupełnie nowa, świeża opowieść, która bazuje na tym co wcześniej udało się stworzyć, w tym niezwykle interesującym uniwersum, i pokaże je z zupełnie innej strony.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS