Kiedyś mecze Korony z Radomiakiem były najważniejszymi w sezonie, najbardziej prestiżowymi dla jednych i drugich. Wpływ na to miały przede wszystkim animozje kielecko-radomskie. Ale że obie drużyny nie grały ze sobą od 15 lat, a oba miasta już za bardzo nie mają o co się wadzić, to i niedzielna rywalizacja Korony z Radomiakiem na Suzuki Arenie aż takich emocji już nie wywoływała. Zwłaszcza że mecz odbył się, jak to w ostatnich miesiącach każdy, bez udziału publiczności.
To jednak Radomiak był faworytem spotkania. “Zieloni” do Kielc przyjeżdżali z passą 11 (licząc ligę i Puchar Polski) spotkań bez porażki. W tabeli mieli sześć punktów więcej od Korony (27 i siódma pozycja, przy jednym rozegranym meczu więcej).
Ale to kielczanie od początku osiągnęli przewagę. Tyle że w posiadaniu piłki, bo okazji bramkowych z tego nie było. Za to w 20. minucie Radomiak odpowiedział golem. Po rzucie rożnym strzałem z bliska lewą nogą, gubiąc krycie, piłkę do bramki wbił Karol Angielski, czyli… wychowanek Korony (ostatni raz w jej barwach zagrał w 2014 roku, z Kielc odszedł potem do Śląska Wrocław). Napastnik grający obecnie w Radomiaku nie manifestował swojej radości z gola. Kielczanie starali się odrobić stratę, ale powiedzieć, że rzucili się do ataku, byłoby zdecydowanie na wyrost. “Żółto-czerwoni” atakowali, ale nieporadnie.
13.12.2020 r. Korona Kielce – Radomiak Radom Korona Kielce (Twitter)
W 36. minucie goście mogli podwyższyć po groźnej kontrze, ale Damian Gąska uderzył źle lewą nogą obok bramki. Korona najlepszą okazję w pierwszej połowie zmarnowała w 43. minucie, gdy Paweł Łysiak dogrywał (strzelał?) w pole karne i zawodnik Radomiaka wślizgiem wybił piłkę poza boisko.
W 54. minucie Angielski znów próbował szczęścia – uderzał z linii pola karnego, ale jego strzał pewnie obronił Marek Kozioł. Korona zareagowała kilka minut później.
Najpierw w 58. minucie dobry rajd lewą stroną boiska przeprowadził młody Wiktor Długosz, ale podał niecelnie w pole karne. Trzy minuty później po dośrodkowaniu z prawej strony źle interweniował bramkarz gości Mateusz Kochalski, który minął się z piłką. Uderzył ją za to Emile Thiakane, tylko że przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę. W 74. minucie Thiakane znów miał szansę na wyrównanie, ale jego strzał głową zablokował… ręką w polu karnym jeden z zawodników rywali. Mimo to sędzia nie odgwizdał rzutu karnego. Dał za to zdenerwowanemu trenerowi kielczan Maciejowi Bartoszkowi żółtą kartkę.
W doliczanym czasie gry Koronę dobił rezerwowy Adam Banasiak, który w pojedynku sam na sam pokonał Kozioła. “Żółto-czerwoni” przegrali swój piąty mecz na własnym stadionie i siódmy w sezonie.
To był ostatni w tym roku mecz podopiecznych Macieja Bartoszka. Następny, zaległy, zagrają 20 lutego z Widzewem.
Korona Kielce – Radomiak Radom 0:2 (0:1)
Bramki: Angielski 20., Banasiak 90.
Korona: Kozioł – Podgórski (Ż), Tzimopoulos, Grzelak, Szymusik (Ż, 80. Piróg), Łysiak (46. Lisowski), Cetnarski (60. Hugo Diaz), Kaczmarski, Kiełb (60. Górski), Długosz, Thiakane (Ż).
Radomiak: Kochalski – Jakubik (Ż), Cichocki, Bodzioch, Bogusz, Leandro, Kaput, Karwot, Radecki (77. Podliński, Ż), Gąska (84.), Angielski (Ż, 87. Banasiak).
Mecz bez udziału publiczności.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS