W wojewódzkim pogotowiu w Katowicach pracuje ponad 800 ratowników, z czego ponad połowa na kontraktach. Właśnie oni do 2 grudnia mogli składać oferty na świadczenie usług medycznych w kolejnym okresie. Ofert było zaskakująco mało, więc dyrekcja pogotowia zdecydowała się przedłużyć termin. Niewiele to pomogło. 250 osób wciąż nie złożyło jeszcze propozycji przedłużenia umów na kolejny okres.
W rozmowie z naszą reporterką Darią Klimzą ratownicy przekonują, że 30 zł za godzinę (bo tyle mieliby zarabiać) to za mało. Domagają się też respektowania grafików, bo większość z nich pracuje też w innych jednostkach.
– Te stawki są niestety niewspółmierne do czynności, które wykonujemy. Są także zaniżone, jeśli chodzi o podobne jednostki ochrony zdrowia w naszym regionie. Są oddziały, które proponują 60 zł za godzinę – tłumaczy jeden z ratowników Wiktor Rybicki.
Władze pogotowia uspokajają mieszkańców
Dyrekcja pogotowia twierdzi, że zarobki ratowników sięgają nawet 17 tysięcy zł. Wiktor Rybicki mówi, że to nieprawda. Przyznaje, że zarabiają nieco więcej niż pracownicy na etacie, ale ponoszą też wyższe koszty związane z działalnością gospodarczą. Zapewnia jednak, że są gotowi do rozmów z dyrekcją.
Pogotowie zapewni, że placówce nie grozi od nowego roku żaden paraliż. – Trwa symulacja, czy zadeklarowany czas pracy ratowników kontraktowych oraz czas pracy ratowników etatowych, wynikający z umowy o pracę, wystarczy do ustalenia grafików dyżurów na najbliższy kwartał i te symulacje pokazują, że wystarczy – informuje rzeczniczka katowickiego pogotowia Iwona Wronka. Zapewnia też, że od nowego roku mieszkańcy Śląska “nie muszą obawiać się, że zostaną bez opieki”.
Rzeczniczka zapewnia, że z ratownikami, którzy nie złożyli ofert będzie rozmawiać.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS