Nie wszystkich martwi perspektywa spędzenia Bożego Narodzenia bez spotkań z rodziną. – Może zabrzmi to okrutnie, ale dzięki koronawirusowi tegoroczne święta zapowiadają się wspaniale. Bez gonitwy za zakupami, wielogodzinnych przygotowań jedzenia, kłótni przy stole i wścibskich pytań ciekawskich babć czy ciotek – cieszy się Dagmara. I wcale nie jest odosobniona w swojej radości…
Z powodu szalejącej pandemii zbliżające się Boże Narodzenie będzie różniło się od świąt w ubiegłych latach. – To moment, w którym rodziny się spotykają, dlatego szczególnie chcę zaapelować już dzisiaj, by to były spotkania w gronie małych rodzin. Tych, z którymi mieszkamy – mówił niedawno premier Mateusz Morawiecki.
26 listopada rząd przyjął rozporządzenie ograniczające liczbę osób, które w Boże Narodzenie mogą przebywać w mieszkaniu – oprócz domowników dopuszczalne będzie przyjęcie maksymalnie pięciu gości. – Chcemy, aby w czasie świąt Bożego Narodzenia kontakty międzyludzkie były jednak jak najmniejsze. To nie będzie dobry czas, abyśmy spotykali się dużym kręgu rodzinnym – tłumaczył wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Wprowadzone przez rząd obostrzenia wywołały dużo kontrowersji. Wiele osób nie ukrywało oburzenia, że władza ingeruje w liczbę gości przy wigilijnym stole i próbuje utrudnić rodzinom świąteczne spotkania. Jednak okazuje się, że nie wszystkich to martwi.
Święta z Kevinem
Dagmara, 32-latka z Zabrza, nie ukrywa, że bardzo cieszy się na nadchodzące święta, gdyż wreszcie nie będzie musiała uczestniczyć w rodzinnych spotkaniach, które w poprzednich latach były dla niej zmorą. – Zawsze denerwowało mnie gadanie, że to taki wspaniały czas, kiedy rodzina spotyka się przy choince i zastawionym stole, wszyscy się radują, kochają i spijają sobie miłość z dziubków. Może gdzieś tak jest, ale na pewno nie w mojej rodzinie – twierdzi.
Dagmarze święta kojarzą się przede wszystkim ze stresem. – Choć od lat nie mieszkam z rodzicami, to oni oczekują, że będę uczestniczyć we wszystkich etapach przygotowań do Bożego Narodzenia, sprzątaniu, robieniu zakupów i gotowaniu. Nerwów przy tym jest tyle, że do Wigilii zwykle wszyscy zasiadają wykończeni i pokłóceni. A to i tak dopiero początek koszmaru – opowiada Dagmara.
– Najgorsze są spotkania z ciotkami i innymi kuzynami. W ubiegłym roku byłam głównym obiektem obgadywania, bo jestem singielką i choć wcale z tego powodu nie ubolewam, to nasłuchałam się, że muszę jak najszybciej znaleźć faceta, bo przecież lata lecą, a tu koniecznie trzeba zakładać rodzinę i rodzić dzieci. Zamiast cieszyć się świąteczną atmosferą, patrzyłam tylko nerwowo na zegarek i nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie będę mogła się ewakuować – dodaje nasza rozmówczyni.
W tym roku uniknie nieprzyjemności. – Moi rodzice są bardzo przeczuleni na punkcie swojego zdrowia i jeszcze przed rządowymi zapowiedziami ograniczenia liczby świętujących osób stwierdzili, że nie będą organizowali Bożego Narodzenia. Najbliższa rodzina ma się spotkać tylko na chwilę i podzielić opłatkiem – mówi Dagmara.
– Mama żyje w przekonaniu, że będę najbardziej pokrzywdzona, bo spędzę samotne i smutne święta. A ja nie mogę się doczekać, kiedy w Wigilię położę się z winkiem na kanapie, przykryję ciepłym kocem i obejrzę “Kevina samego w domu”. Nawet planuję sprawić sobie dużą choinkę, żeby stworzyć odpowiednią atmosferę. To może być niezapomniane Boże Narodzenie.
Co trzeci Polak odczuwa stres w związku ze świętami
Choć takie opinie mogą niektórych szokować, trudno zaprzeczyć, że święta dla wielu osób bywają raczej powodem do nerwów niż radości. Już w latach 60. XX wieku dwaj wybitni amerykańscy psychiatrzy – Thomas Holmes i Richard Rahe – umieścili Boże Narodzenie na liście największych stresorów, czyli zdarzeń lub bodźców wywołujących psychiczne zawirowania. Ranking otwierała śmierć współmałżonka.
Gdy kilka lat temu TNS OBOP spytał Polaków o święta, okazało się, że co trzeci z nas odczuwa w związku z nimi stres wywołany m.in. nadmiarem obowiązków, koniecznością spędzania czasu z teściami lub dawno niewidzianymi członkami rodziny, kolejkami w sklepach i przymusem wyszukiwania upominków.
Podobnie wnioski płyną z badania “Emocje Polaków podczas świąt” przeprowadzonego przez serwis Prezentmarzeń. 43 proc. ankietowanych przyznało, że przygotowaniom do Bożego Narodzenia towarzyszy przede wszystkim zdenerwowanie. Według 37 proc. świąteczną atmosferę skutecznie psuje szaleństwo w sklepach, zaś zdaniem co czwartego ankietowanego – niewygodne pytania stawiane przez bliskich i rozmowy o polityce przy wigilijnym stole.
Dbajmy o siebie, nie zapominajmy o innych
– Święta są przereklamowane – przekonuje 24-letnia Agata, która też cieszy się, że w tym roku nie będzie musiała spędzać Bożego Narodzenia za stołem. – W naszej rodzinie jest tradycja, że przez trzy dni odwiedzamy bliższych i dalszych kuzynów. To oznacza wielogodzinne siedzenie, objadanie się i słuchanie ględzenia starszych ludzi. Kocham swoją babcię i z nią chętnie rozmawiam, ale wizyty u dalekich ciotek zawsze były dla mnie męczarnią. Poza tym z każdym rokiem coraz częściej dochodzi przy stole do kłótni, zwykle dotyczących polityki, której nienawidzę. Dlatego cieszę się, że tym razem nie będę musiała tego wysłuchiwać – dodaje Agata.
Za świątecznymi wizytami u rodziny nie przepada również Sandra z Łowicza. – Lubię spotykać się z ludźmi, z którymi łączą mnie poglądy czy zainteresowania, a w Boże Narodzenie muszę spędzać wiele godzin na przykład z moimi braćmi ciotecznymi gadającymi tylko o interesach, samochodach i sporcie. Już nie wspomnę o dziadkach, którzy ciągle dopytują się, kiedy doczekają się wnuka. W tym roku mieliśmy z mężem plan, by odciąć się od tego i wyjechać na święta w góry, jednak przez koronawirusa nie uda się tego zrealizować. Na szczęście także spotkania rodzinne będą ograniczone, więc może Boże Narodzenie okaże się całkiem przyjemnym czasem – śmieje się Sandra.
“Kto Pyta” – Nowy program w jesiennej ramówce Wirtualnej Polski
Takie opinie nie dziwią Agaty Pajączkowskiej, psychologa z poradni Psychowskazówka. – Dla wielu osób święta są źródłem stresu spowodowanego zarówno przygotowaniami do nich, jak i późniejszymi spotkaniami rodzinnymi, których atmosfera często pozostawia sporo do życzenia. Dlatego niektórzy, zwłaszcza młodsi, wolą inny sposób spędzania Bożego Narodzenia, traktowanego po prostu jako czas wolny, którego zwykle im brakuje. Nie jest egoizmem dbanie o własne potrzeby, jednak pod warunkiem, że nie robimy tego kosztem drugiego człowieka. Samotne święta są zdecydowanie trudniejsze dla osób starszych, zwłaszcza tych, które na co dzień są pozbawione kontaktu ze swoimi bliskimi. Pamiętajmy o tym – radzi Agata Pajączkowska.
Psycholog podkreśla, że warto przeżyć nadchodzące Boże Narodzenie w zgodzie z własnymi potrzebami, ale nie zapominając o innych. – Oczywiście nie trzeba szukać pretekstu w postaci świąt, by spotkać się i porozmawiać z najbliższymi. O te relacje trzeba dbać regularnie, zwłaszcza teraz, w dobie pandemii koronawirusa. Moja mama mówiła, że Wigilia jest przez cały rok i codziennie powinniśmy być dla siebie dobrzy oraz życzliwi – podkreśla Agata Pajączkowska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS