Do pierwszej w nocy oglądałem upublicznione wczoraj nagranie z posiedzenia połączonych komisji Rady Gminy Zagrodno w sprawie zbyt niskiej stawki za odpady komunalne . Radni dowiedzieli się, że błędnie zinterpretowali przekazane im przez urzędników dane i machnęli się w swoich obliczeniach o jakieś 300-400 tysięcy złotych, co będzie miało taki praktyczny skutek, że w styczniu nie będzie komu odbierać śmieci od 4 103 mieszkańców.
Radni w Zagrodnie mogli łatwo naprawić swój błąd, zwołując szybko nadzwyczajną sesję i uchwalając wyższe, odpowadające realiom stawki. Dzięki temu wójt Karolina Bardowska mogłaby podpisać umowę na odbiór i zagospodarowanie odpadów. Radni postanowili jednak nie robić nic poza strzeleniem focha. Ich dezynwoltura wbiła mnie w łóżko. Długo nie potrafiłem zasnąć. Jednak chyba zasnąłem.
Śniło mi się, że wójt Bardowska zaprosiła mieszkańców na herbatkę. Siedli gromadą. Liptona na sznurkach nostalgicznie nurzają we wrzątku i popatrują po kątach, skąd wziąć cukier. No to Luszniewski z Olechowskim od razu hyc cukiernicę i dalejże wespół w zespół po trzy łyżeczki każdemu do szklanki, niech obywatel ma, niech wie, że mu władza słodkości nie żałuje.
A ledwie zaczęli sypać Bardowska mówi im: -To sól, nie cukier.
Luszniewski z Olechowskim popatrzyli na nią jak na idiotkę: -Sól w cukiernicy?
-No – potwierdza Bardowska – Sól w cukiernicy. Tam stoi druga, z cukrem – i pokazuje na kredens.
No i się zaczęło. Że ona, wielka pani, krzywym okiem na ich hojność patrzy. Że cukru do herbaty ludziom żałuje. Że po co cukiernicę do kredensu schowała, jak taka dobra. Że sama mogła ludziom dawno temu posłodzić. I przede wszystkim, że co ona w kółko z ta solą, skoro w cukiernicy jest cukier. Cukier najprawdziwszy. Olechowski nawet zbadał zawartość cukiernicy organoleptycznie i mówi, że fakt, trochę to słone jest, ale do herbaty się nadaje. I dalejże ciep, ciep, ciep po trzy czubate do kolejnych szklanek.
Ludzie jak to ludzie: jedni już zaczęli łyżeczkami w swoich szklankach mieszać, drudzy, zdezorientowani, popatrują na sołtysów, pić się boją. A Bardowska ostro na Olechowskiego i Luszniewskiego: – Granda! Gości mi potrujecie!
I mówi, żeby wylać to do zlewu, zaraz będzie nowy wrzątek i po liptonie dla każdego, i chce z kredesu cukiernicę wyjmować.
– Hola, hola, pani wójt – odzywa się Luszniewski. -Mnie się widzi, że my nic nie będziemy zmieniać. Każdy ma już nasypane, więc trzeba to wypić.
Smacznego, drodzy państwo!
Piotr Kanikowski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS