– Na terenie Centrum Badawczo-Rozwojowego powstał w trybie błyskawicznym. W trzy tygodnie – mówił prezes koncernu Daniel Obajtek. – Są tu elementy modułowe, do ponownego wykorzystania – właśnie dlatego poszliśmy w taką formę, a nie adaptacji jakichkolwiek innych budynków. Spółki Grupy Orlen miały doświadczenie, wykorzystując na różnych budowach zaplecza kontenerowe. Szpital posiada atesty. Może funkcjonować samoistnie.
W prace zaangażowano ok. 300 osób. Prezes podkreślał, że to rezultat połączonych działań kilku spółek z Grupy Orlen. Drugi taki sam szpital powinien powstać w Ostrołęce do 20 grudnia (wykonano już ponad 50 proc. prac). Jednak w tym przypadku nie ma konieczności pokonywania większych odległości, placówka powstaje na terenie Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego im. dr. Józefa Psarskiego.
Dyrektor szpitala w Płocku Stanisław Kwiatkowski przyznaje: – Szkoda, że w naszym przypadku nie jest bliżej szpitala. Ale z drugiej strony zapewniono karetkę pogotowia do przewozu pacjentów i wóz do transportu badań i leków.
Łącznie w szpitalu, który powstał z kontenerów medycznych, dla przyszłych pacjentów ustawiono 200 łóżek. W sali chorych intensywnego nadzoru przy każdym z 20 łóżek jest sprzęt medyczny, na środku sali – punkt pielęgniarski, działa monitoring. Są domofony, sieć LAN, kontrola dostępu, tomograf komputerowy, są respiratory, kardiomonitory, aparaty tlenowe.
Placówka ma trzy niezależne źródła zasilania, w tym najnowocześniejszy DDUPS – rozwiązanie wykorzystywane w dużych szpitalach czy na lotniskach. Powstała izba przyjęć, na zewnątrz jest zadaszony podjazd dla karetek.
Wiceminister: Chcemy być przygotowani na sytuacje kryzysowe
W przekazaniu placówki uczestniczył Zbigniew Gryglas, podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, który koordynuje budowę takich placówek w kraju.
– To już czwarty taki szpital w całym projekcie. Ktoś powie: „Po co otwierać kolejne szpitale, pandemia wyraźnie zelżała, mamy mniejszą liczbę zachorowań” – mówił, po czym odpowiadał: – Podobnie jak płacimy na armię w czasie pokoju, tak musimy dysponować szpitalami na czas kryzysu. Obyśmy nie musieli w pełnym stopniu wykorzystywać tego obiektu, bo to będzie oznaczało, że pandemia powoli odchodzi do przeszłości. Odpowiedzialny rząd musi być przygotowany na sytuacje kryzysowe. Kontenery po zakończeniu pandemii zostaną przekazane Wojsku Polskiemu. To nie będą stracone pieniądze. Skarb Państwa zwróci te środki, które zainwestował PKN Orlen. Taka jest procedura.
Według Gryglasa, szpital zbudowano w „formule Polacy dla Polaków”. Chwalił koncern za „troskę o zdrowie i życie Polaków”.
Kolejna linia obrony
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł o pandemii: – Ponad 5 tys. łóżek szpitalnych pracuje na rzecz pacjentów covidowych. To oznacza ogromny wysiłek prawie 100 szpitali, które wyodrębniły na swoim terenie miejsca dedykowane właśnie dla tych chorych. Na Mazowszu epidemia jeszcze nie zwolniła. Hospitalizacji wymaga ok. 3 tys. osób. Liczba zachorowań to nie jest to samo, co liczba zakażeń. Tu rzeczywiście mamy wyraźny spadek, ale patrząc na liczbę osób hospitalizowanych, tych najciężej chorych, niestety na razie nie mamy spadku. To jest odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście potrzebujemy kolejnej linii obrony. A niedowiarkom zastanawiającym się, czy rzeczywiście potrzebujemy szpitali tymczasowych, odpowiadam, że nie do końca wiemy, jaka przyszłość nas czeka. Mamy nadzieję, że epidemia będzie zwalniać, ale już w tej chwili mówi się o możliwej trzeciej fali.
Na Mazowszu ma być łącznie osiem szpitali tymczasowych.
– Niektóre, tak jak ten w Płocku, będą oddane do działania, inne oddane pod klucz, gotowe do uruchomienia w razie konieczności w kilka dni. Ostrożnie podejmujemy decyzje, żeby z jednej strony być przygotowanym, zaś z drugiej, by nie przesadzić, nie marnować sił i środków – wyjaśniał Konstanty Radziwiłł.
Dyrektor WSzZ: Nie startujemy z 200 łóżkami
– Szpital tymczasowy nie zastąpi Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, będzie mógł stanowić rezerwę na wypadek wzrostu zachorowań. Postaramy się wykorzystać go racjonalnie, tak, by pomimo braków kadrowych, mógł w zauważalny sposób odciążyć oddziały szpitala na Winiarach, aby w większym stopniu zajęły się pacjentami niecovidowymi – mówił dyrektor Kwiatkowski.
Jest zadowolony: – Potrzebujemy 2-3 dni na zagospodarowanie. Szpital tymczasowy jest już w strukturach WSzZ, jako jeden z oddziałów. Nie startujemy z 200 łóżkami. Szpital będziemy sukcesywnie uruchamiać, w razie potrzeby powiększając kadrę.
Placówka rezerwowa
Na początku jest planowanych 46 łóżek, pierwsi pacjenci mogą być przyjęci w poniedziałek.
Pełnomocnikiem dyrektora do spraw szpitala tymczasowego jest Marek Kiełczewski, lekarz od 1987 r., specjalista ginekologii i położnictwa, wcześniej dyrektor w Samodzielnym Publicznym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Gostyninie-Kruku, dyrektor naczelny SPZZOZ im. Dzieci Warszawy w Dziekanowie Leśnym i dyrektor ds. medycznych w szpitalu w Kutnie.
Potwierdza, że nowa placówka będzie pełniła funkcję rezerwową. – To nie jest szpital zakaźny. Bardziej na wyjątkowe sytuacje – opisuje. Ma pomóc tym, którzy nie są ciężko chorzy. Nie ma tu warunków do przeprowadzania operacji czy zabiegów. Będą tu przebywali chorzy w okresie rekonwalescencji, wymagający doleczenia. W nagłym przypadku do dyspozycji mamy 20-łóżkowy duży OIOM z respiratorami.
Na samym początku nie są jednak brane pod uwagę, wymagają zwiększonego wyspecjalizowanego personelu. – A z tym, niestety, jest problem – przyznał Kiełczewski. – Mamy przygotowane pewne rozwiązania organizacyjne dla nagłych przypadków.
Potrzebni lekarze
Do szpitala tymczasowego mogą trafić zarówno pacjenci przebywający już w WSzZ, jak i nowo przyjęci.
W pierwszej kolejności pacjenci i tak będą przechodzili przez izbę przyjęć przy Medycznej 19, w szpitalu macierzystym. Tam zostaną zdiagnozowani, czy kwalifikują się do przyjęcia do nowej placówki. Jeśli tak, zostaną do niej przewiezieni. Może też zaistnieć potrzeba, aby zrobić więcej miejsca na Winiarach, stworzyć lepsze warunki albo dla ciężej chorych, albo dla pacjentów, którzy nie wymagają już tak intensywnej opieki.
Wśród personelu są osoby ze specjalizacją, jak i bez niej.
– Niestety nie ma lekarzy od chorób zakaźnych – usłyszeli we wtorek dziennikarze. – Tych jest generalnie mało. Ale tu mamy pomoc merytoryczną z WSzZ. Zgłosił się np. anestezjolog z Gdańska, ale głównie są to lekarze z Łodzi. Tam, gdzie są ośrodki akademickie, są młodzi lekarze, którzy niekoniecznie mają dużo pracy w swoich oddziałach, nie ma zajęć dydaktycznych, kliniki działają w mniejszym zakresie, oni siłą rzeczy dysponują większą ilością wolnego czasu. Dla 12 lekarzy daje się powoli spinać grafik pracy do końca grudnia razem z trudnym okresem świąt Bożego Narodzenia. Wystąpiliśmy do wojewody o skierowanie personelu medycznego do pracy w szpitalu tymczasowym. Na razie nie otrzymaliśmy od niego żadnych sygnałów w tej sprawie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS