A A+ A++

Program 3 Polskiego Radia wystartował z nową kampanią wizerunkową. Użyty w spocie slogan “zapraszamy do Trójki” odwołuje się do nazwy popularnej audycji, która przez 46 lat gościła na antenie radia. Sęk w tym, że została zdjęta z ramówki wraz z odwołaniem Jakuba Strzyczkowskiego z funkcji dyrektora.

Ostatnie wydanie “Zapraszamy do Trójki” prowadził Marcin Pośpiech 20 sierpnia 2020 roku w paśmie porannym. Popołudniowe wydanie popularnej audycji informacyjno-muzycznej zostało zdjęte na kilka minut przed emisją. Stało się to zaraz po odsunięciu Strzyczkowskiego ze stanowiska kierownika rozgłośni. Dziennikarz, usiłujący ratować wizerunek Trójki, pełnił swoją funkcję zaledwie 3 miesiące.

Od października obowiązuje w Trójce odświeżona ramówka. Rozgłośnia zmienia profil na muzyczny. Mniej jest w niej publicystyki, pojawili się też nowi prowadzący. Spot reklamowy, przygotowany przez studio filmowe M5 Film, odpowiada na pytanie “Jak działa radio?”

Trójka – spot reklamowy Grudzień 2020 – “Zapraszamy do Trójki”

Jak możemy usłyszeć w reklamie: „magia radia tkwi w środku… ale i w ludziach, którzy je tworzą każdego dnia, żebyśmy wspólnie przeżywali emocje”. Spot kończy się sloganem, który niefortunnie jest jednocześnie nazwą długoletniej audycji, której już nie usłyszymy na antenie Polskiego Radia.

Jak twierdzi Polskie Radio, spot ukazuje nowy charakter rozgłośni jako „stacji tworzonej przez profesjonalistów, dla których praca w radiu jest pasją”. Reklama emitowana jest w TVP, Polsacie, TVN oraz wybranych kanałach tematycznych tych nadawców i w internecie. Kampania wizerunkowa potrwa do końca tego roku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSondaż Ipsos: Polacy uważają, że opozycja nie jest przygotowana do rządzenia
Następny artykułZenek Plech odszedł do „żużlowego nieba” tuż po Jurku Szczakielu