Recenzent: Sabrina Stachel
Gościem tego spotkania był Jonathan Plowright – znany z występów na największych scenach europejskich. Nostalgię listopadowej aury rozjaśniło wykonanie Koncertu fortepianowego D-dur nr 11 J. Haydna. Zarówno z gry orkiestry, prowadzonej przez Łukasza Borowicza, jak solisty, emanowała twórcza radość. Wykonanie tego młodzieńczego dzieła przez doświadczonych muzyków, rzeczywiście było przyjemne w odbiorze, jak zapowiedział Konrad Mielnik.
Niewinna prostota tej muzyki nie została przytłoczona przez niecierpliwość i ego wykonawców. Łukasz Borowicz dał znakomite tempa we wszystkich częściach, pozwalając muzyce nieustannie tlić się jasnym dźwiękiem. Jego prowadzenie nie pozostawiało żadnych wątpliwości, wyczuwalne było zaufanie do orkiestry, która odwzajemniła się swobodnie kształtowanym brzmieniem i równowagą intonacyjną. Zespół umiejscowiony był w układzie niemieckim; grupa wiolonczel w centrum, za nimi kontrabasy, drugie skrzypce po prawej stronie. Był to dobry pomysł, biorąc pod uwagę tradycję wykonawczą muzyki z okresu klasycyzmu, odświeżenie odsłuchu w orkiestrze oraz percepcję z widowni (której miałam szczęście doświadczyć).
Pomimo rygoru rytmicznego, muzyka spod palców Brytyjczyka mieniła się licznymi kolorami agogicznymi, ukrytymi w subtelnie zróżnicowanym prowadzeniu fraz. Opanowanie solisty podczas gry zupełnie nie zdradzało tego, co wewnętrznie, w barwny sposób działo się w muzyce. Wykonawcy zasłużyli na sowite brawa, choć nie mogli ich usłyszeć. Już w pierwszych dźwiękach utworu bisowego, wyczuwalna była nuta polskości. Plowright wykonał Legendę op. 16 nr 1 Ignacego Jana Paderewskiego, którego muzykę darzy zainteresowaniem od ponad 20 lat. Romantyczna głębia, o którą zadbał pianista, pozostawiła przyjemne uczucie błogości.
Po przerwie orkiestra zaprezentowała się w większym składzie i odmiennym repertuarze. Zabrzmiała muzyka z baletu „Gra w karty” Igora Strawińskiego. Kompozycja zbudowana ze skomplikowanych struktur melo-rytmicznych, zdawała się nie sprawiać artystom trudności. Borowicz konsekwentnie prowadził zespół, kontrolował sytuację, dając jasne sygnały i zostawiając jednocześnie miejsce na humorystyczne korespondencje między instrumentalistami. Wszystkie grupy instrumentów sprawnie radziły sobie z metrorytmicznymi łamigłówkami, zachowując przy tym świetny humor! Wielokrotnie pojawiały się groźne momenty, symbolizujące Jokera.
Różnorodność tematyczną umieszczoną w dziele można porównać do otaczającej nas rzeczywistości, przeładowanej treściami różnej jakości. Wykonanie orkiestry Filharmonii Bałtyckiej kojarzy się w tej sytuacji z opanowaniem i sprytem. Zespół z odwagą żonglował zaproponowanymi przez kompozytora rozmaitymi konwencjami. Największą wartością tego wieczoru była zbudowana przez orkiestrę wspólnota. Dążenie do jednego celu i pokonywanie trudności, nie tylko wzmacnia siłę twórczej współpracy, ale pomaga przetrwać kryzysy. Po wysłuchaniu tego koncertu wiem, że niedługo Joker będzie tylko wspomnieniem.
J. Haydn – „Koncert fortepianowy D-dur” nr 11
I. Strawiński – muzyka z baletu „Gra w karty”
Informacja prasowa: Polska Filharmonia Bałtycka
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS