Jeżeli ktoś nie chce poznawać faktów z drugiej ręki, to TUTAJ został opublikowany projekt zmian w Prawie o ruchu drogowy. Z tego projektu możemy się dowiedzieć, że planowane jest wprowadzenie zmian w trzech ważnych obszarach ruchu.
Pierwszy obszar, to prędkość maksymalna. Jeździmy już 50 km/h w miastach, a za przekroczenie tej prędkości grozi utrata prawa jazdy. Oczywiście są odcinki, gdzie prędkość minimalna jest podniesiona, jednak nie zmienia to faktu, że wolniej po miastach jeździć się nie da. Właściwie już teraz nikt nie przestrzega ograniczenia do 50 km/h i ruch odbywa się zazwyczaj z prędkością o 20 km/h wyższą. Być może o to właśnie chodziło – regulator wiedział, że kierowcy przekraczają prędkość o co najmniej 20 km/h i ustawił dolny limit tak, aby nawet po przekroczeniu go o 20 km/h jechać z odpowiednio małą prędkością. Nie jest tajemnicą, że wiele fotoradarów jest ustawiana tak, aby robić zdjęcia dopiero po przekroczeniu prędkości o 20 km/h. Słynne były przypadki, gdy fotoradary były ustawiane, by rejestrować prędkość już po jej przekroczeniu o 1 km/h. Nie spełniały jednak swojej funkcji, bo w ciągu kilku minut zapełniały się zdjęciami pojazdów, jadących po pięćdziesiąt kilka kilometrów na godzinę. Swoją drogą, to pisząc o “zapełnianiu” fotoradaru mamy na myśli raczej możliwości przerobowe ludzi, odczytujących zdjęcia i przygotowujących korespondencję. W dzisiejszych czasach “gigabajtów za darmo na dyskach Google” nie jest żadnym problemem umieszczenie w fotoradarze nośnika, który pomieści zdjęcia wszystkich samochodów, ludzi, zwierząt i roślin na kuli ziemskiej, razem wziętych.
Niemniej rządzący doszli do wniosku, że i tak nadal jest za szybko. I ograniczyli prędkość maksymalną w nocy, która dotąd wynosiła 60 km/h w terenie zabudowanym, do 50 km/h. Warto byłoby przy tym zrobić test i znaleźć kierowcę, który w nocy na pustej jezdni nie przekracza w terenie zabudowanym 60 km/h. Jeżeli taki by się znalazł, wtedy można byłoby się zastanawiać, czy 60 km/h to nie za dużo. Jaka jest rzeczywistość, każdy wie.
Druga zmiana, to już prawdziwa rewolucja i łamigłówka dla kierowców. Otóż pieszy nie ma pierwszeństwa tylko wtedy, gdy jest na przejściu, ale również, gdy wchodzi na pasy. Z niewiadomych względów wyłączono z tego tramwaje, które muszą przepuścić pieszego na pasach, ale wchodzącego na pasy nadal mogą nie przepuszczać. Praktyczny sens takiego rozgraniczenia pozostaje wielką zagadką. Ktoś chyba bardzo lubi regulować i postanowił wykorzystać wszystkie dostępne przestrzenie do ustalania: co, komu oraz kiedy wolno i nie wolno. Piesi też powinni zaopatrzyć się w spis pojazdów, którym muszą ustępować w tracie wchodzenia na przejście oraz zanim wejdą. Najlepiej niech nauczą się tego wszystkiego na pamięć. Żeby było jeszcze trudniej, nie tylko ważne jest, w jakim punkcie przejścia pieszy się znajduje, jakie pojazdy w tym czasie jadą (tramwaje i reszta to dwie różne sytuacje prawne!), ale muszę też zwrócić uwagę, jakie czynności w danym momencie oni sami wykonują! Otóż jeżeli pieszy używa smartwatcha, to musi zwrócić uwagę, czy nie ogranicza to jego możliwości obserwacji jezdni i torowiska. Gdy używa zegarka analogowego, to może już mieć ograniczone możliwości obserwacji. Sam przepis brzmi dokładnie tak:
pkt 8 w brzmieniu: “8) korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również na przejściu dla pieszych – w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni lub torowisku lub przejściu dla pieszych.”;
Prawodawca poszedł więc za głosem ogółu i uznał, że telefony i urządzenia elektroniczne są złe. Gazety papierowe, zegarki analogowe i lizanie lodów jest już dopuszczalne. Wchodząc na jezdnię możemy się gapić, czy zawartość rożka nie skapuje nam na bluzkę. Jeżeli prowadzimy rozmowę lub słuchamy muzyki, to może to być już uznane za korzystanie z urządzenia elektronicznego w sposób ograniczający obserwację jezdni. Nie kwestionujemy samej zasadności dyscyplinowania pieszych na jezdni, jednak poziom rozdrabniania przedmiotu regulacji sprawia, że przepisy stają się skomplikowane, niezrozumiałe i w praktyce będą rzadziej przestrzegane.
Jeżeli chodzi o pieszych, to prawodawca nakłada tutaj również dodatkowe obowiązki na kierowców. Otóż kierujący pojazdem ma zachować szczególną ostrożność i zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego. Jaki sens ma taki przepis? Otóż jeżeli dojdzie już niechcący do potrącenia pieszego, to sytuacja kierowcy będzie jeszcze bardziej skomplikowana. Ustalający szczegóły zdarzenia będzie badał, czy kierujący pojazdem zachował się przed przejściem inaczej, niż jadąc na wcześniejszym odcinku drogi. Czyli czy są spełnione przesłanki do uznania, że kierujący pojazdem zachował szczególną ostrożność. Zwyczajna ostrożność podczas jazdy jest tutaj niedostateczna. Co więcej, sprawdzi, czy kierujący zmniejszył prędkość. Oczywiście jeżeli się zagapimy i za późno zorientujemy się, że przed nami znajduje się przejście, to nasza sytuacja po kolizji z pieszym stanie się nie do pozazdroszczenia.
“1. Pieszy wchodzący na jezdnię lub torowisko albo przechodzący przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych.”, b) po ust. 1 dodaje się ust. 1a w brzmieniu: “1a. Pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju.”;
“1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu albo wchodzącemu na to przejście, z zastrzeżeniem ust. 1a.”, b) po ust. 1 dodaje się ust. 1a w brzmieniu: “1a. Kierujący tramwajem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu.”.
“8) korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również na przejściu dla pieszych – w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni lub torowisku lub przejściu dla pieszych.”;
Ostatnia kwestia dotyczy odstępu między pojazdami. Oczywiście prawodawca również tutaj wzbił się na wyżyny komplikowania przepisów i stwierdza, że jadąc za jakimś pojazdem, musimy zachować odstęp, wynoszący co najmniej połowę prędkości, z jaką jedziemy! I czego tutaj nie rozumiesz? Jeżeli ruszacie spod świateł, możesz siedzieć poprzedzającemu na zderzaku. Gdy przekroczycie 10 km/h musisz być co najmniej 5 metrów za nim. Potem, przy 50 km/h, musisz być 25 metrów z tyłu itd… Fajne? Wyobraźcie sobie 10 samochodów, stojących na czerwonym świetle. Gdy pierwszy ruszy i rozpędzi się do 30 km/h, drugi samochód musi być za nim 15 metrów. Będzie przez to jechał wolniej i w ten sposób trzeci samochód musi być za drugim np. 10 metrów, trzeci za czwartym np. 7 metrów i tak w szeregu geometrycznym dalej. Czy to nie jest piękny przepis, a konsekwencje jego stosowania nie przypominają Wam “złotego podziału odcinka” czy liczby PI? A właśnie, dlaczego odstęp między pojazdami nie powinien wynosić iloczynu dopuszczonej na danym obszarze prędkości maksymalnej i liczby Pi? Może to w kolejnej nowelizacji ustawy.
“3a. Kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę. Przepisu tego nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania.”;
Jakie to wszystko ma znaczenie? Otóż jest to podstawa, aby uznać, czy można Was ukarać mandatem oraz pozwala stwierdzić, czy w chwili wypadku jechaliście zgodnie z przepisami. Jeżeli z analizy miejsca zdarzenia okaże się, ze nie zachowaliście połowy prędkości w odległości do poprzedzającego Was pojazdu lub nie zwolniliście przed przejściem dla pieszych, to może to być podstawą do uznania, że do wypadku doszło z powodu waszego poruszania w sposób niezgodny z przepisami.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS