A A+ A++

W maju, kiedy pierwszy lockdown w gospodarce dobiegał końca, na ulicach dużych polskich miast można było doświadczyć niecodziennej sytuacji. Żeby wjechać na ścieżkę rowerową, nierzadko trzeba było odczekać kilka minut, aż przejedzie długa fala rowerzystów. Przypominało to obrazki, jakie do tej pory oglądaliśmy raczej na ulicach Utrechtu, Leiden, Kopenhagi czy Odense – miast uważanych za rowerowe mekki.

– Szybko rosnąca popularność rowerów, szczególnie wśród pokolenia 30- i 40-latków, to wielki, globalny trend. Pandemia tylko go podbiła – tłumaczy Ryszard Zawieruszyński, prezes i założyciel Dadelo, największego sklepu rowerowego w internecie.

Wpływ pandemii koronawirusa na sprzedaż w internecie

Dadelo jest wielkim wygranym obecnej sytuacji, bo wpływ na biznes e-sklepu ma nie tylko masowa przesiadka potencjalnych klientów na rowery, ale i przerzucenie się konsumentów na zakupy w sieci.

– Jeśli w ciągu pierwszych sześciu miesięcy ubiegłego roku notowaliśmy wzrosty rzędu 30 proc., to w tym sprzedaż skoczyła nam o 110 procent – opowiada Zawieruszyński.

Obecny kryzys od poprzednich różni to, że bardzo nierówno odcisnął swe piętno na gospodarce. Gdy z jednej strony właściciele restauracji, linii lotniczych czy producenci samochodów liczyli straty, to z drugiej inwestorzy walczyli między sobą o akcje firm oferujących elektroniczną rozrywkę, nowe technologie czy działające w branży life science. Ale wśród biznesów, które wywindowała pandemia, e-commerce zajmuje miejsce szczególne. Jego sukces nie wynika z oczekiwań, ale bazuje na twardych wynikach finansowych.

Boom na online

– Opierając się na danych z innych rynków, szacujemy, że udział zakupów online w ciągu tych dziesięciu miesięcy podwoił się z 4–5 proc. do 8–10 proc. Na pierwszy rzut oka może wydawać się to mało, ale obrazowo rzecz ujmując, w rozwoju e-commerce przeskoczyliśmy o 2–3 lata – tłumaczy Ewa Szmidt-Belcarz, prezes Empiku.

Według szacunków firmy badawczej PMR w pierwszej połowie 2020 r. wzrost rynku e-commerce – w porównaniu z podobnym okresem 2019 r. – wyniósł 26 proc. To najwięcej od kilkunastu lat. Za pięć lat e-handel ma już stanowić 20 proc. całego handlu detalicznego. Klienci zmuszeni przez lockdown do zrobienia pierwszych w swoim życiu zakupów w sieci zasmakowali w nich na dobre.

– Zamykanie handlu to cios dla całej gospodarki, bo to, co nie zostanie sprzedane, nie zostanie wyprodukowane. Mówię to, mimo że my na ponownym lockdownie prawdopodobnie zyskamy. Ale, niestety, gospodarka straci – trochę gorzko podsumowuje sytuację Krzysztof Bajołek, twórca największej odzieżowej platformy w Polsce, Answear.com.

Najbardziej spektakularnym wydarzeniem ostatnich miesięcy, pokazującym siłę tego sektora, okazał się giełdowy debiut Allegro. Platforma internetowa została na warszawskiej giełdzie wyceniona na blisko 100 mld złotych po wskaźnikach, przy jakich inwestorzy handlują akcjami Amazona.

Debiut giełdowy największej w Polsce platformy handlu internetowego jeszcze bardziej rozbudził oczekiwania branży i inwestorów, dlatego w kolejce, czekając na swoje wejście na parkiet, stoją już Answear i Dadelo.

Po sprzedaży stacjonarnej sieci z ubraniami House Krzysztof Bajołek założył internetowy sklep Answear.com Fot.: Materiały prasowe

E-commerce rządzi w czasie pandemii

– Na początku myślałem o niewielkiej emisji, by ewentualnie zrobić kolejną za rok lub dwa. Ale teraz wiem, że nie ma na co czekać, dlatego idziemy na całość. Chcemy pozyskać w IPO tyle kapitału, ile się da. Już teraz wartość naszych zamówień na przyszły rok przekroczyła 80 mln – tłumaczy Ryszard Zawieruszyński.

Założone cztery lata temu Dadelo to żywy dowód na to, że wciąż można od zera zbudować w branży e-commerce spory biznes. Spółka, która ma szansę zadebiutować na rynku jeszcze przed świętami, po zatwierdzeniu prospektu przez KNF, wyceniana jest na 150–200 mln zł. Z drugiej strony pewnie ten sukces nie byłby tak spektakularny, gdyby nie fakt, że jej twórca to weteran polskiego handlu elektronicznego.

– Z Darkiem Topolewskim [założycielem Oponeo – red.] pierwszy serwis internetowy założyliśmy w 1999 roku, a dwa lata później stworzyliśmy pierwszy sklep sprzedający opony – tłumaczy Zawieruszyński.

Dziś Oponeo to przykład jednego z największych sukcesów naszego e-handlu. Sprzedaje eprzez internet opony w 13 krajach, za ponad 1 mld złotych.

– Darek jest wizjonerem, podobnie jak ja, a dwóch wizjonerów w zarządzie nie robi dobrze firmie. Dlatego ja zająłem się budową Narzędzia.pl, największego sklepu z narzędziami w sieci. Ale w 2011 roku potrzebowaliśmy kapitału do ekspansji Oponeo i sprzedaliśmy go spółce TIM – tłumaczy Zawieruszyński.

W młodości twórca Dadelo był profesjonalnym kolarzem, jeżdżącym w klubie Romet Bydgoszcz. I rowery dalej pozostają jego wielką pasją, stąd pomysł na otwarcie sklepu z nimi był dość naturalnym ruchem. Bazą do rozwoju stał się przejęty w 2016 roku sklep CentrumRowerowe.pl.

– Na południu Polski przyglądaliśmy się nawet lepiej zarządzanym sklepom, ale oni, tak jak my, wywodzili się z Bydgoszczy, co ułatwiło operacyjne zarządzanie spółką, bez czasu traconego na przejazdach i w hotelach – tłumaczy prezes Dadelo.

Rynek zdobywali, przenosząc know-how i jakość, którą Zawieruszyński zdobył w swoim wcześniejszym biznesie.

– Korzystałem ze sprawdzonych wzorów w Oponeo. Dziennie jesteśmy w stanie wysłać 50 tys. opon. Nie musiałem się zastanawiać, co i jak mam robić – tłumaczy.

Od momentu przejęcia Centrum Rowerowego spółka zwiększyła sprzedaż czterokrotnie, podczas gdy liczba osób pracujących w magazynie spadła w tym czasie o połowę. W firmie, generującej 64 mln złotych przychodów, pracuje dziś 40 osób.

Rower nie jest najłatwiejszym produktem do sprzedaży przez internet. Klienci po pierwsze lubią go wcześniej zobaczyć i się nim przejechać, po drugie przesłanego roweru nie da się odebrać tak łatwo jak ciuchów z Zalando w Żabce. Ale to rodzi także problemy dla sklepów stacjonarnych. Rowery zajmują dużo miejsca, sklep ma ograniczoną powierzchnię, a koszty jej zwiększania są wysokie. Żeby znaleźć właściwy rower, objechać trzeba kilkanaście sklepów, nierzadko znajdujących się w różnych miejscowościach.

– U nas ich przejrzenie zajmuje niecałą godzinę, wygrywamy szerokością oferty – tłumaczy prezes Dadelo.

Założenia sprzedażowe na ten rok były bardzo ambitne, a i tak udało się je przebić.

Szaleństwo zaczęło się wraz z lockdownem. Zamknięte zostały markety sportowe, jak Decathlon czy Go Sport, które wcześniej zagospodarowały 30 proc. rynku. I część tego ruchu zaczęliśmy przejmować – opowiada Zawieruszyński.

Zyski Dadelo z lockdownu były dwojakiego rodzaju. Do zamknięcia sklepów doszedł strach przed korzystaniem z komunikacji miejskiej. W całej Europie na rowery przesiadło się wiele osób korzystających na co dzień z autobusów i metra.

– Zaczęło się wielkie czyszczenie magazynów z rowerów, akcesoriów i części rowerowych. A nie było tego jak uzupełnić, bo nim jeszcze u nas zaczął się lockdown, w styczniu i lutym stanęły fabryki w Chinach. My wygrywaliśmy tym, że jako sklep w sieci z szeroką półką i 12 tys. produktów mieliśmy ich więcej niż inni – mówi Zawieruszyński.

Jak wykorzystać pandemię koronawirusa

W zasadzie spółka od początku działalności była beneficjentem mody na jeżdżenie rowerem, które zaczęło być postrzegane jako wyznacznik nowoczesności i przemian społecznych, szczególnie w wielkich miastach. Złożyło się na to kilka czynników – zamykanie centrów miast przed samochodami, rozbudowywanie infrastruktury rowerowej, rosnąca popularność dojeżdżania rowerem do pracy czy dbanie o kondycję fizyczną. Większość szukających rowerów to ludzie młodzi lub w średnim wieku. Są bardziej skłonni do robienia zakupów przez internet, co sprzyja Dadelo.

Możliwości wzrostu są jeszcze ogromne. Podczas gdy z Oponeo opanowaliśmy 35 proc. rynku, z naszych szacunków wychodzi, że udział Dadelo to zaledwie 1,2 proc. rynku. Jednocześnie ten rynek szybko rośnie sam z siebie – rzuca Zawieruszyński.

Z tego, że w nowych czasach kluczowi są ludzie dobrze rozumiejący nowe możliwości, czeski fundusz Penta, do którego należy Empik, zdał sobie sprawę już pięć lat temu. To wówczas do tej największej polskiej sieci księgarń i salonów prasowych ściągnął z firmy konsultingowej McKinsey Ewę Szmidt-Belcarz. Cel był prosty: dokonać transformacji spółki, którą coraz bardziej ciągnęła w dół rozbudowana sieć sklepów, konkurująca z niskokosztowymi księgarniami online. Chodziło o uniknięcie przez Empik losu sieci Borders oraz Barnes & Noble, które mimo wielkiej rozpoznawalności w USA zostały zdominowane przez Amazona. Pomysł polegał na połączeniu działalności detalicznej i e-handlu, tak by Empik nowy blask osiągnął w internecie. Lockdown znacząco przybliżył spółkę do tego celu.

– W 2019 roku odnotowaliśmy 40-proc. wzrost liczby zamówień na Empik.com. W tym roku chcieliśmy osiągnąć trzycyfrową dynamikę wzrostu platformy Empik Marketplace. Ale kiedy w marcu zorientowaliśmy się, jak wygląda sytuacja, zwiększyliśmy aspiracje – tłumaczy Ewa Szmidt-Belcarz.

Dla spółki kluczowy jest Empik Marketplace. By maksymalnie wykorzystać czas lockdownu, spółka postanowiła przyciągnąć tam sprzedających i kupujących, automatyzując rejestrację oraz wprowadzając rozwiązania ułatwiające adaptację na platformie. Dzięki temu liczba aktywnych sprzedawców na Empik Marketplace przekroczyła już 1500.

– Wywołana lockdownem zmienność z jednej strony okazała się wielką szansą dla biznesów e-commerce’owych i cyfrowych, ale z drugiej oznaczała olbrzymią presję na organizację od strony operacyjnej w zakresie obsługi zamówień. Musieliśmy włączyć szósty bieg – wyjaśnia prezes Empiku.

Samo zamknięcie sklepów stacjonarnych nie wystarczyło, by przechwycić klientów. Nadarzającej się okazji trzeba było jakoś pomóc, bo barierą dla wielu klientów wciąż były koszty dostawy.

– Wychodzę z założenia, że biorąc pod uwagę wysoką konkurencyjność polskiego rynku e-commerce, szansa, że podążymy śladem USA i standardem stanie się darmowa dostawa 24h lub 48h, jest bardzo prawdopodobna. Dlatego postawiliśmy na to rozwiązanie – tłumaczy Szmidt-Belcarz.

Żeby jeszcze efektywniej wykorzystać czas lockdownu, zarządzany przez Ewę Belcarz-Szmidt Empik postawił na usługę darmowej przesyłki. Korzysta z niej już 5,5 mln klientów Fot.: Materiały prasowe

Spółka jako pierwsza wdrożyła całkowicie bezpłatną d … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł78. rocznica wysiedleń na Zamojszczyźnie
Następny artykułPKO Ekstraklasa. Przerwa zimowa została skrócona. Kiedy drużyny wrócą do gry?