Ceterum censeo wkrótce znajdziemy się poza UE.
Powyższe motto, którym zamierzam poprzedzać wszystkie swoje notki wynika z tego, że za temat “polexitu” czuję się poniekąd odpowiedzialny. Tekst o potrzebie dyskusji o polexicie opublikowałem na Salonie tydzień przez słynnym już numerem “Do rzeczy”. Oczywiście moja notka nie wzbudziła zainteresowania adm. (w odróżnieniu od ww. wydawnictwa). Tym niemniej podtrzymuję swoją opinię, nie dlatego bym uważał wystąpienie Polski z UE za potrzebne i korzystne (na obecnym etapie było by mocno niekorzystne) ale dlatego że jest ono moim zdaniem nieuniknione – mniejsza o to czy z naszej woli czy wbrew niej. Postarają się o to Niemcy – nasi PRZECIWNICY w UE, nazywani dla niepoznaki “naszymi sojusznikami”.
Poniżej garść danych które mogą nieco wyjaśnić ich motywy.
Polska gospodarka jest o wiele słabsza o niemieckiej i to jest stan oczekiwany przez naszych sąsiadów, dążących od zawsze do uzależnienia Polski jako najważniejszej części tzw. “mitteleuropy”. Nasze PKB jest kilkukrotnie mniejsze od Niemieckiego i to się raczej nie zmieni- jesteśmy po prostu mniejszym krajem a więc i mniejszą gospodarką. Gdyby jednak przeanalizować czynnik wskazujący nie na wielkość ale (w uproszczeniu) na jakość tych gospodarek, a więc na PKB per capita z uwzględnieniem tzw. “parytetu siły nabywczej”, to proporcje te wyglądają ujęciu historycznym następująco:
– 1990 polskie PKB per capita stanowiło 32% niemieckiego,
– 2000 polskie PKB per capita stanowiło 39% niemieckiego,
– 2010 polskie PKB per capita stanowiło 51% niemieckiego,
– 2018 polskie PKB per capita stanowiło 61% niemieckiego.
Jak widać, sytuacja SZYBKO SIĘ ZMIENIA i obecnie to już nie jest wielokrotność (jak na początku transformacji) ale liczby TEGO SAMEGO RZĘDU. W historii najnowszej nigdy jeszcze tak nie było, by (poza okresami powojennej ruiny obu państw) polska gospodarka tak dobrze stała w stosunku do niemieckiej! Warto to sobie uświadomić, bo większość notek i komentatorów na salonie zdaje się cechować nieco sklerotyczne przeświadczenie, że jesteśmy pod tym względem w stosunku do Niemiec “zerem”. Kiedyś może byliśmy, ale to już historia.
Ponieważ wielu stwierdzi, że to dzięki unijnym dotacjom, odpowiadam, że w 2018r bilans bezpośrednich naszych rozliczeń z UE (dotacje/składka) oznaczał wpływy do Polski z UE w wysokości … 2,3% polskiego PKB. To oczywiście nie jest mało, jednak chyba znacznie mniej niż sądzi większość komentatorów. Trochę to przypomina sytuację z WOŚP, bez której zdaniem wielu polska służba zdrowia by nie istniała, a której wartość dotacji do tej służby (nawet gdyby CAŁA roczna składka WOŚP do niej wpłynęła) wyniosła by … niecałe 0,2% budżetu Ministerstwa Zdrowia!
Wiem że powyższe dane nie odmienią głęboko utrwalonych mitów budujących kompleksy typowego “leminga”, ale kropla drąży kamień, więc je podaję. Myślę, że Niemcy będą się starały zmienić tak zarysowaną tendencję, nie bacząc na ew. własne straty z tym związane. Wnioski wyciągnijcie sami. Dla mnie brzmią one jak motto tej notki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS