A A+ A++

Po zapowiedzi rządu PiS o zawetowaniu budżetu Unii Europejskiej tysiące internautów zaprotestowała dołączając nakładkę “Ja zostaję”. Dlatego w ramach cyklu „Wyborcza Classic” przypominamy akcję “Nie wychodzę z Europy, bo…” i sondę, jaką opublikowaliśmy w zielonogórskiej “Gazecie Wyborczej” 6 maja 2016 r. Więcej artykułów i reportaży z cyklu “Wyborcza Classic” – TUTAJ

Znanym Lubuszanom zadaliśmy w 2016 r. pytanie: Nie wychodzę z Europy, bo…

Wadim Tyszkiewicz Fot. Mateusz Pojnar

Nie wychodzę z Europy, bo… nam się nie opłaca, bo jesteśmy częścią Europy geograficznie i mentalnie, bo wiele z jej pomocą osiągnęliśmy. Dzięki Unii możemy się czuć dumnymi obywatelami świata. Młodzi tego nie rozumieją, bo dla nich jest to oczywiste. A ja pamiętam, jak wyjeżdżałem za granicę na początku lat 90. Czułem się jak obywatel drugiej kategorii. To także dzięki Unii żyjemy dzisiaj w zupełnie innej rzeczywistości niż przed 1989 r. Wystarczy spojrzeć na Nową Sól, gdzie mamy dziś firmy z Wielkiej Brytanii, Danii i z całego świata. Dzięki UE mamy otwarte granice, a to przepływ nie tylko inwestorów, ale też siły roboczej. Polacy za granicą wiele się nauczyli, choćby innej kultury i organizacji pracy. Wielu z nich wraca do kraju i wykorzystuje to doświadczenie tutaj. Oczywiście, od Zachodu nadal dzieli nas spory dystans, ale pomału go nadrabiamy. Eurosceptycy powiedzą, że i bez Unii dalibyśmy radę. Jak kto? Szwajcaria i Norwegia? Takie porównania są niepoważne. A kto powie, że nie, to niech poczyta o historii tych krajów. Poza tym nie mamy takich marek jak oni czy nawet surowców naturalnych. Porównywać możemy się do Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii. Unia wiele nam dała i mam nadzieję, że tego nie zmarnujemy.

Janusz Rewers, kabareciarz

VIII Zielonogórska Noc Kabaretowa 2016VIII Zielonogórska Noc Kabaretowa 2016 Fot . Anna Krasko / Agencja Gazeta

O Europo! Wybaczamy Ci, że marchewka to owoc, skoro Portugalczycy robią z tego dżem. A podobno w wielu krajach dziwią się, że my z ziemniaków robimy napoje wyskokowe. Czasami myślę sobie, że może lepiej, jakbyśmy poprzestali na ziemniaczanym dżemie. No ale z drugiej strony, mielibyśmy marchewkówkę zagryzać rybą-winniczkiem? Tak czy tak – w różnorodności siła, a z euroabsurdów trzeba się śmiać, bo zawsze się zdarzą jakieś proste banany. Odpowiadając na pytanie – bo zbyt dobrze pamiętam, jak było poza Europą. Nawet moja praca magisterska, ponad 20 lat temu, dotyczyła tego tematu i było w niej czuć, jak Polacy chcą dołączyć do Europy. Przystąpienie przewidziałem o 4 lata wcześniej przed faktyczną datą, więc moje magisterskie wróżenie z fusów było zbyt optymistyczne. Dziś tamte studenckie marzenia stały się banalną codziennością i doceńmy to! Przecież o to zabiegało wiele pokoleń i politycy wszystkich opcji. I choć nie wszystko mi się podoba, bilans jest zdecydowanie na plus.

Eurosceptykom proponuję wycieczkę na niestety pogubioną Ukrainę, a 25 lat temu gospodarki mieliśmy zbliżone. Kto wie, być może w ramach lekcji historii warto by takie wycieczki robić dla młodzieży szkolnej, by sami zobaczyli, co ich “omija”. Doceńmy własny sukces, walczmy z błędami i wznieśmy toast czym kto lubi, bo wreszcie mamy u siebie “pola elizejskie”!

Prof. Wojciech Strzyżewski, Uniwersytet Zielonogórski

Prof. Wojciech Strzyżewski, naukowiec, historyk Uniwersytetu ZielonogórskiegoProf. Wojciech Strzyżewski, naukowiec, historyk Uniwersytetu Zielonogórskiego Fot. Agnieszka Kosiec / AG

Nie wychodzę z Europy, bo… przede wszystkim bliskie są mi dzieje i tradycje oraz wartości łączące Europejczyków, czyli również nas Polaków. Europa to również bezpieczeństwo i stabilizacja, której brakuje całkiem niedaleko stąd.

Stworzony w Europie system edukacyjny daje niezwykłe możliwości nauki w różnych krajach. Swobodne podróżowanie po kontynencie jest dla nas oczywistością, a dzięki temu lepiej możemy poznać kolejne kraje. Europa to także dbałość o ochronę środowiska naturalnego. Przynależność do Unii Europejskiej nie wyklucza jednocześnie regionalizmu i kształtowania odrębności w oparciu o lokalne wspólnoty.

W końcu i póki co, nie ma na szczęście możliwości opuszczenia Europy, choć mentalnie wielu z nas (nie tylko Polaków) nie czuje się Europejczykami.

Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa

Prezydent Jacek Wójcicki promuje bilet 45-minutowyPrezydent Jacek Wójcicki promuje bilet 45-minutowy Daniel Adamski/Urząd Miasta Gorzowa

Unia Europejska dała nam dużo swobody, otwarte granice. Dała nam nie tylko poczucie, ale faktyczną wolność. Ta wolność była oczywiście wypracowana na bardzo mocnych fundamentach, bo ją wywalczyliśmy. I Polska zbudowała naprawdę stabilną demokrację. Jeszcze ponad 25 lat temu wyjechać za granicę to był naprawdę wielki problem. Unia Europejska otworzyła przed nami świat. Ja pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak się jechało za granicę jak człowiek trzeciej kategorii, kolejki, kontrole. A dzisiaj jesteśmy pełnoprawnymi Europejczykami.

Europa dała nam “kopa” gospodarczego. Pomoc europejska jest niezwykle ważna, choć nie można też jej przeceniać. Bardzo dużo przecież sami wypracowujemy. Jeśli policzymy wkład państwa czy samorządu, to nie jest tak, że wszystko nam Unia dała. Dużo sami robimy, ale pomoc europejska jest niesamowitym stymulatorem. Choćby dlatego, że samorządy startują w konkursach, aplikują o fundusze, muszą wygospodarować własny wkład, aby dostać środki zewnętrzne. To widać i trzeba być naprawdę wielkim pesymistą, żeby tego nie dostrzegać. Może Polska by się zmieniła bez Unii, ale pewnie nie tak szybko. Niestety Unia Europejska zapatrzyła się też w siebie i nie zauważyła, co się dzieje dookoła. To są poważne błędy i samej Unii, ale też poszczególnych krajów.

Elżbieta Polak, marszałek woj. lubuskiego

Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta

Unia to nie tylko kasa na rozwój, to otwarte granice, wolność, gwarancja pokoju. Koniec żelaznej kurtyny. Coś, czego nie mieliśmy prawie pół wieku. Możemy na własne oczy zobaczyć, jak tam jest, dotknąć Europy. Nie wyobrażam sobie odwrotu.

Dla moich synów i ich rówieśników symbolem Europy stał się brak paszportów. Mogą studiować za granicą, jeździć na Erasmusy, pracować legalnie. A jak chcą jechać gdzieś dalej, to wyjmują po prostu paszport z szuflady. Dla nich świat stał się mały, dla mojego pokolenia był wielki i podzielony.

Europa stała się dla mnie czymś własnym, a nie czymś, co istnieje obok. Jestem u siebie i denerwują mnie opowieści, jak to “donosiciele” się skarżą na Polskę. Nie skarżą, tylko się obawiają o jej sprawy, i mówią o nich nie obcej Europie, tylko swojej.

Niesamowicie przez te 25 lat nadrobiliśmy opóźnienia. Nie jesteśmy już zacofanym krajem. Nauczyliśmy się konkurencyjności, lepszego zarządzania, gospodarowania, procedur. Choć te procedury niesłusznie bierze się za rozpanoszoną biurokrację z Brukseli, one przyniosły rezultaty. Zagraniczne inwestycje wzięły się stąd, że nasza polityka, gospodarka stały się przewidywalne i bezpieczne.

Nie chciałabym tego stracić. I nie sądzę, by Polacy dali to sobie odebrać.

Bogusław Dziekański, szef Jazz Clubu Pod Filarami

Bogusław Dziekański, szef Jazz Clubu Pod FilaramiBogusław Dziekański, szef Jazz Clubu Pod Filarami DANIEL ADAMSKI

Nie wychodzę z Europy, bo… bycie w niej to istota wolności, której nauczyła mnie muzyka jazzowa. Wspólna Europa to mieszanka różnych kultur, ale też tolerancji dla inności, innego koloru skóry, a to jest istota jazzu. Tak się ponad 100 lat temu rodził jazz, który zmienił oblicze kultury XX wieku. Wspólna Europa już zmieniła kontynent, otwierając granice, za tym idą zmiany w obszarze kultury. A kultury, które się nie mieszają między sobą, umierają. Na naszych oczach rodzi się nowa jakość, którą możemy współtworzyć tu i teraz. Jazz europejski zbudowany na jazzie amerykańskim poszerza swoje granice, tworzy nową jakość, czerpiąc inspiracje z muzyki europejskiej, ale i też z muzyki własnych krajów. Adam Bałdych, nasz Europejczyk w świecie jazzu, dobrze to rozumie.

Nie wychodzę z Europy, bo… scena “Filarów” byłaby o wiele uboższa w doznania muzyczne. To dzięki otwartości granic poznaliśmy młody europejski jazz poprzez współpracę z European Jazz Orchestra, a kolejny wychowanek Małej Akademii Jazzu, saksofonista Marek Konarski jest naszym ambasadorem na uczelniach jazzowych w Odense w Danii i w Kopenhadze, i kto wie, gdzie jeszcze będzie. Czy ktoś mógł sobie wyobrazić, że ten Marek, chłopak z Osiedla Poznańskiego, zostanie w wieku 23 lat muzykiem roku 2015 duńskiej wyspy Fyn. Nagroda jest przyznawana od 1983 r. przez FFJ – federację jazzową wyspy Fyn. I to jest moja Europa, i chcę w niej być.

Jerzy Wierchowicz, adwokat, radny Gorzowa

Jerzy WierchowiczJerzy Wierchowicz Fot. Daniel Adamski

Nie wychodzę z Europy… z tysiąca i więcej powodów. Oczywiście, że nie warto wychodzić z Europy, bo po pierwsze bardzo długo staraliśmy się, aby do tej Europy doszlusować. A ja widzę same korzyści z naszego udziału w Unii Europejskiej. Przede wszystkim wolność poruszania się, praktycznie po całym świecie. Pamiętam doskonale czasy komunizmu, kiedy nie mieliśmy paszportów. Moja rodzina chciała wyjechać do Kanady, dostała pięć odmów wydania paszportu i nie można się było nawet od tego odwołać.

Swoboda poruszania, przenikanie kultur, możność poznawania i odwiedzania każdego, w każdym miejscu. Wspólna Europa to wyrównanie szans życiowych dla Polaków. Nasze dzieci mogą studiować na każdym uniwersytecie, mogą uzyskać dofinansowanie z różnych europejskich programów, jak np. Erasmus. Kiedyś to było niedostępne. Wyrównanie szans ekonomicznych: Polacy mogą prowadzić działalność ekonomiczną w całej Europie, na tych samych warunkach jak wszyscy inni. Małą przeszkodą jest brak nas w strefie euro. Ale to przed nami.

I wreszcie już 70 lat żyjemy w Europie w pokoju. To wielki dar od losu, ale też dar nas wszystkich dla siebie. Wspólna Europa to wielkie osiągnięcie. A ci, którzy chcą wartościować, liczyć nasze straty i korzyści z wejścia do UE, są “szkodnikami”. Ja widzę same korzyści z wejścia do UE i życzyłbym nam wszystkim, aby ten stan trwał jak najdłużej. Dlatego dzisiejsze zachowanie ludzi obozu władzy bardzo mnie niepokoi. Zapewnienia pana prezesa Kaczyńskiego sprzed kilku dni wręcz potęgują mój niepokój. Polska obok Węgier jest najbardziej wrogo nastawiona do problemu uchodźców, co jest tym bardziej kuriozalne, że do nas uchodźcy nie napływają. Sami sobie strzelamy w stopę, tworząc obraz państwa ksenofobicznego, niemalże nacjonalistycznego. A Europa nie potrzebuje takich partnerów.

Czesław Fiedorowicz, szef euroregionu Sprewa Nysa Bóbr

Fot. Agata Michalak/Agencja Gazeta

Bo jesteśmy w Europie od zawsze i jesteśmy jej potrzebni. Uzależniliśmy się pozytywnie od Europy, nauczyliśmy się sporo od Unii Europejskiej. I co dla mnie ważne, tylko porównując się z obywatelami Unii, zobaczymy, w jakim miejscu jesteśmy i czego nam brakuje. Dobrze uczyć się na cudzych błędach, a nie własnych. Widać jak na dłoni, kto ma lepiej, będąc w Unii, a kto gorzej, będąc poza nią.

Siłą rzeczy, przez te unijne lata, daliśmy się poznać Europie jako ludzie nie z dzikiego kraju. Przeciętny Europejczyk nas poznał, nie uważa nas za kogoś z egzotycznego kraju. I my musimy o tym pamiętać. Przekraczając granicę, uważam się za Europejczyka, Polaka, który zadomowił się w Europie. W samej istocie po to wszystko jest. Po to zburzony został mur. Inaczej nadal żylibyśmy w izolacji, nie śniąc o możliwościach, które przyniosła Europa. Oczywiście, to nie tylko sielanka, Europa przechodzi ciężkie chwile. Ale przez chwilę nie powinniśmy myśleć jak Brytyjczycy o wyjściu. Nas na to nie stać. Byłby to niewybaczalny błąd.

Czesław Grabowski,

Czesław GrabowskiCzesław Grabowski AGATA MICHALAK

dyrektor Filharmonii Zielonogórskiej

Bo musimy być razem z Europą, choć ona się zmienia w niesamowitym tempie. Unia, do której wchodziliśmy 12 lat temu, jest już inna. Tak jak Polska. To inna sytuacja polityczna, ale jedno się nie zmienia – lepiej być we wspólnocie niż po za nią. Lubię patrzeć na mapę. I geograficznie rzecz biorąc, jeśli Europa kończy się na Uralu, to jej środek wypada gdzieś w okolicy Witebska. To wyznacza nam nasze miejsce w Europie, nie da się być obok albo na innym kontynencie. I tak na to patrząc, Unia Europejska to nasze naturalne miejsce do życia. Według mnie do niej się przekonaliśmy na bardzo długo, choć już nie jest tą sprzed 12 lat.

Ewa Minge, projektantka mody

Ewa Minge w zielonogórskim szpitalu. Popiera zakup onkoczepków do chemioterapiiEwa Minge w zielonogórskim szpitalu. Popiera zakup onkoczepków do chemioterapii Fot. Maja Sałwacka

Polska wiele zawdzięcza Unii Europejskiej. Jesteśmy w czołówce krajów, które najlepiej korzystają z przynależności do UE. Unii zawdzięczamy ogromny rozwój. Do Polski weszło dużo pieniędzy unijnych, to dzięki nim rozwinęło się mnóstwo firm. Otworzyły się granice. Staliśmy się pełnowartościowymi obywatelami Europy. Taka drobnostka, ale przejście obywateli UE przez bramki na lotnisku to formalność.

Wyobrażam sobie wszystko, bo mam prawie 50 lat i żyłam w różnych strukturach. Pamiętam Polskę za głębokiej komuny. Pamiętam Polskę bez Unii i z Unią. Wyobrażam sobie nasz kraj w każdej innej strukturze, nic mnie już chyba nie zaskoczy. Nie wydaje mi się jednak, by UE robiła nam cokolwiek złego, żebyśmy musieli ją opuszczać.

Nie jesteśmy tak silnym i niezależnym mocarstwem jak Anglia, która może sobie pozwolić tego rodzaju ruchy. Ja rozumiem, że mamy bardzo wysokie poczucie własnej wartości, ale… miejmy tę Unię jako poczucie ostoi.

Podstawową rzeczą jest fakt, że my, Polacy, przywykliśmy już do bycia w UE. A dla mnie, jako przedsiębiorcy (od prawie 30 lat), matki i głowy rodziny, najważniejsze jest poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Polacy są bardzo wygimnastykowani, bo muszą się co chwilę uczyć do nowych przepisów, struktur, papierów, pieczątek. Naszemu społeczeństwu brakuje poczucia stabilizacji. Co chwilę zmieniają się ustrój, konstytucja, prawo. Łatwiej żyje się na świecie ludziom, którym nie zmieniają się bez przerwy przepisy. Nawet jeśli muszą płacić wysokie podatki czy borykać się z wysokimi ubezpieczeniami. Przynajmniej wiedzą, czego mogą spodziewać się jutro. My nie. Porównuję to do maratonu. Szybciej dobiegnie się do celu po wytyczonej trasie, niż gdy musimy się zatrzymywać, wracać, uczyć nowych oznakowań, zmieniać koszulkę i trampki. Tracimy na to mnóstwo czasu.

Dziwią mnie takie zmiany: ilekroć zmienia się rząd, zmieniają się zarządy lokalne. Dziś głośno się krzyczy na PiS, ale wydaje mi się, że to dotyczy każdego rządu w naszym kraju. “Nowi” lawinowo wszystko zmieniają, dla zasady. A może warto po prostu sprawdzić, które rzeczy są robione dobrze, i się ich trzymać?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus. Profilaktyka jest ważna
Następny artykułKolejny sukces Jacka Siwka. Tym razem w regatach Rolex Middle Sea Race