Data dodania: 2020-11-25 (09:47) Poranny komentarz walutowy XTB
Na pierwszej stronie Ruetersa od wczoraj wisi artykuł zatytułowany „toniemy”. Nie dotyczy jednak sytuacji na rynkach, a kumulacji drugiej fali pandemii w USA. Inwestorzy mają ten wątek jednak już za sobą – wczoraj przyjmowali nominację byłej szefowej Fed w najlepiej znany sobie sposób – rekordami.
Szczepionkowy optymizm na rynkach dostał wczoraj nowe wsparcie z nieco nieoczekiwanego kierunku. Najpierw Donald Trump dał zielone światło dla procesu przekazania władzy, następnie Joe Biden zaproponował Janet Yellen na stanowisko szefowej Treasury. Ten pierwszy fakt można uznać za pewną formalność. Rynki nie wierzyły w możliwość podważenia wygranej Bidena i stąd też traktowały zachowanie Trumpa jako grę polityczną. Oczywiście gładkie przekazanie władzy to plus, ale nie jest to coś, czym rynki miałyby żyć przez dłuższy okres czasu. Natomiast nominacja Yellen to jest jednak duża rzecz. Obawy związane z wygraną Joe Bidena związane były głównie z jego zapowiedziami dotyczącymi zwiększenia regulacji oraz podwyżek podatków dla korporacji i najlepiej zarabiających. Choć do czasu objęcia fotela prezydenta zostały jeszcze dwa miesiące dla rynków proces kompletowania otoczenia prezydenta jest niezwykle istotny. Jakiś czas temu pisałem o tym, że najważniejszym sygnałem może być nominacja na szefa Treasury i rynki nie mogły dostać lepszego prezentu. Wachlarz kandydatów (a raczej kandydatek) był dość szeroki i mówiło się nawet o możliwość nominowania konkurującej z Bidenem o Biały Dom Elizabeth Warren, która chciała mocnego uregulowania rynków finansowych, drastycznych podwyżek podatków dla najlepiej zarabiających i podziału firm technologicznych. W tym kontekście nominacja Janet Yellen, którą rynki kojarzą jedynie z niekończącym się dodrukiem, jest jak sen (choć podejrzliwi powiedzą, że nie sen, a odwdzięczenie się za hojne wsparcie w kampanii wyborczej). Efekt? Indeks DJIA zamykający się po raz pierwszy powyżej poziomu 30 tys. punktów.
Na rynkach globalnych optymizm zdaje się kipieć na wszystkie strony, ale na złotym przesadnie go nie widać. Notowania EURPLN w zasadzie utknęły w okolicach 4,47, para USDPLN osuwa się, ale bardzo powoli. Rynek walut wschodzących jest bardzo podzielony – najmocniej skorelowane z giełdami ZAR i MXN faktycznie mocno zyskują, ale już forint od kilku dni traci. Gdyby utrzymała się typowa zależność z ostatnich miesięcy i złoty tracił tak jak forint, to para EURPLN byłaby obecnie na poziomie 4,55. Pokazuje to, że podobnie jak na początku października niewykorzystane szanse mogą się zemścić (wtedy z podobnych poziomów kurs EURPLN wzrósł w krótkim czasie o 20 groszy).
Środowy kalendarz jest pełen danych ze względu na zbliżający się długi weekend w USA. Czekają nas m.in. dane na temat PKB za trzeci kwartał (rewizja), dane o nowych zamówieniach, wnioskach bezrobotnych, sprzedaży domów, nastrojów konsumenckich i inflacji PCE, zaś wieczorem (20:00) wisienka na torcie w postaci zapisu dyskusji z ostatniego posiedzenia Fed. Dziś o 9:40 euro kosztuje 4,4676 złotego, dolar 3,7499 złotego, frank 4,1116 złotego, zaś funt 5,0064 złotego.
Komentarz dostarczył:
Dom Maklerski X-Trade Brokers
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS