Byłą opozycjonistkę, parlamentarzystkę i europarlamentarzystkę, jedyną kobietę, która uczestniczyła w obradach plenarnych Okrągłego Stołu, oburza, że tak wielu krytykuje Jana Pawła II.
– Oburza mnie to potępianie w czambuł. I to mówię ja, agnostyczka, osoba, która w żaden sposób nie jest związana z Kościołem katolickim. Denerwują mnie pomniki papieża na każdym kroku, ale też nie straciłam pamięci, nie zapomniałam, co kto robił w dawnych czasach, jakie kto ma zasługi. Gdyby nie papież, to nie wiem, czy powstałaby „Solidarność”.
Dlaczego?
– Szalenie sympatyzowałam z przedsierpniowymi organizacjami opozycyjnymi, ale trzeba pamiętać, że to była elita. Takie organizacje jak KOR czy KPN, liczące po kilkanaście czy nawet po kilkadziesiąt osób, to na 40-milionowy kraj było za mało, żeby próbować coś zmienić. Ludzie nie wierzyli, że coś można zmienić, że to się uda, obawiali się wyjścia na ulice, brakowało masy krytycznej.
Jan Paweł II chyba jako pierwszy z ojców Kościoła, jeżdżąc po świecie, spotykał się nie tylko z duchowieństwem i politykami, ale także ze zwykłymi ludźmi, z tłumami zwykłych ludzi. Zawsze był świetnie przygotowany, przemawiał do ludzi w ich ojczystym języku. Nam, Polakom, przywrócił wiarę w to, że możemy coś zmienić. To dzięki niemu ludzie masowo wyszli na ulice, „policzyli się”, zobaczyli, że podobnie myślących jest naprawdę dużo.
Ale papież poruszał także temat, który wywołuje teraz masowe protesty, czyli aborcję. Nigdy nie krył, jakie jest jego zdanie.
– Oczywiście, że tak, mówił także o innych sprawach związanych z wiarą. Ale to była jakaś połowa tego, z czym przyjeżdżał do ludzi. Reszta to były kwestie społeczne czy polityczna sytuacja w kraju. Pamiętam, jak podczas wizyty we Lwowie mówił np. o konieczności pojednania Polaków i Ukraińców, mówił to oczywiście po ukraińsku. Gdy przyjechał do Polski w stanie wojennym, mówił o solidarności, zarówno o tej przez duże „S”, jak i przez małe „s”, którą tłumaczył „jeden drugiego ciężary noście”. Ludzie przestawali się dzięki niemu bać, zaczynali wierzyć we własne siły.
Niedawno dowiedziałam się także, że gdyby nie Jan Paweł II, nie byłoby Okrągłego Stołu.
Jak to?
– Z okazji 30. rocznicy Okrągłego Stołu zdecydowałam się wziąć udział w spotkaniach organizowanych przez przedstawicieli drugiej strony. Opowiadali, że działacze PZPR mieli z nami ogromny problem wewnętrzny. Tak długo powtarzali, że jesteśmy niebezpieczni, nieomal terroryści, że zaczęli w to wierzyć. Robił się coraz większy problem, nie chcieli się np. zgodzić, żeby w obradach wzięli udział Jacek Kuroń i Adam Michnik, według nich najbardziej radykalni, mściwi ludzie.
Było nieciekawie, bo w wojsku, milicji pojawiły się grupy przeciwne pomysłowi rozmawiania z opozycją. Działacze PZPR, zastanawiając się, czy zaczynać rozmowy czy nie, wcale nie zadzwonili najpierw na Kreml tylko do Jana Pawła II i dopiero jak tu uzyskali akceptację, telefonowali do Gorbaczowa. Kościół katolicki stał się dla nich gwarantem, że jeśli zaczniemy szaleć, to nas poskromi. I był także gwarantem dla nas, dla naszego bezpieczeństwa. Od początku do końca, na życzenie Jana Pawła II, w obradach brali udział przedstawiciele episkopatu.
Bez papieża Jana Pawła II moglibyśmy nie być teraz w Unii Europejskiej.
– W Kościele katolickim było wielu przeciwników wejścia Polski do Unii Europejskiej. Jan Paweł II dał wyraźny głos, że Polska w Unii powinna się znaleźć i kościelni radykałowie zamilkli. Chyba jeszcze pamiętamy atmosferę podczas referendum unijnego. To dzięki jego ogromnym umiejętnościom politycznym w dużej mierze skończył się podział Europy. Teraz niektórzy przekonują, że upadek komunizmu zapłacono cierpieniem molestowanych dzieci. To piramidalna bzdura!
Jednak coraz bardziej wydaje się prawdopodobne, że o różnych przypadkach molestowania Jan Paweł II wiedział.
– Też myślę, że wiedział. Jednak inaczej należy oceniać człowieka, który osobiście brał w tym udział, gwałcąc dzieci, a inaczej kogoś, kto wiedział, ale sobie z tym najnormalniej w świecie, po ludzku, nie poradził, nie dał rady zmierzyć się skutecznie z tym problemem. Jego następca, papież Benedykt 16, też się z tym nie uporał. Zabrakło czasu, sojuszników wewnątrz Kościoła i sił.
Jan Paweł II nieustannie podróżował, spotykał się z ludźmi, patrząc na niego zastanawiałam się, jak ten facet sobie daje z tym radę i jak długo to wytrzyma. Niemal tydzień w tydzień wyczerpujące spotkania z tysiącami ludzi. I same najważniejsze tematy, społeczno-polityczne problemy każdej nacji z osobna. Po zamachu na swoje życie już nigdy tak naprawdę nie wrócił do pełni zdrowia. Może najzwyczajniej w świecie brakło mu siły? Nie wolno całego jego dorobku oceniać tylko przez ten jeden pryzmat.
Problem pedofilii i molestowania seksualnego jest odwiecznym problemem Kościoła katolickiego. I trudno będzie poradzić sobie z tym podczas jednego pontyfikatu. Problemem jest po prostu celibat, który trzeba jak najszybciej znieść. Zakazywanie ludziom spełniania ich elementarnych potrzeb jest nieporozumieniem i przyczyną problemu. Póki to się nie zmieni, nic się nie zmieni. Brałam niedawno udział w pogrzebie ewangelickiego biskupa Jana Szarka, człowieka, którego bardzo szanowałam i ceniłam. Przeżył kilkadziesiąt lat z jedną żoną, wychowali dzieci, pokazując swoim parafianom, jak żyć. Tak powinno być.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS