- Prezydent jako jedna z niewielu polskich samorządowców w III RP musiała korzystać z ochrony
- Wśród największych wpadek była zapowiedź podania do prokuratury dziennikarza, który ujawnił błędy w budżecie obywatelskim
- Dziś wydaje się, że Dulkiewicz to osoba, która lepiej wyglądałaby w ogólnopolskiej polityce – uważa Piotr Olejarczyk, gdański dziennikarz Onetu
W listopadzie ubiegłego roku Polacy zdecydowali, komu powierzyć władzę w samorządach. Tekst powstał w ramach podsumowania dotychczasowych działań nowych władz
40-letnia Dulkiewicz nie spadła do ratusza z księżyca. Ma spore doświadczenie zdobyte w samorządzie i instytucjach publicznych. Przez siedem lat była radną, a w marcu 2017 r. została wiceprezydentem Gdańska. Funkcję tę pełniła niespełna dwa lata, do śmierci Pawła Adamowicza. Gdańsk znał ją wcześniej, a Polska poznała, gdy przejęła schedę po swoim zamordowanym szefie. I tak jak on, nie zamierzała siedzieć cicho w sprawach światopoglądowych ani za wszelką cenę dążyć do pokoju z rządem.
Aleksandra Dulkiewicz pod ostrzałem
O tym, że nie jest łatwo być najważniejszą osobą w mieście, Dulkiewicz przekonała się jeszcze kilka dni przed zaprzysiężeniem na urząd prezydenta. Wtedy wyciekło nagranie z Biedronki, na którym w asyście ochroniarzy kupowała wódkę.
Hejt wylewa się na nią z różnych stron. Atakowano jej życie rodzinne, wokół którego pojawiła się masa plotek. Do tego doszło sporo pogróżek i tysiące wyzwisk w sieci. Jako jedna z niewielu polskich samorządowców w III RP musiała korzystać z ochrony.
Wpadki jej i podległych jej urzędników wyłapuje TVP, ona zaś przekomarza się z jej dziennikarzami. Raz nawet zakończyła konferencję, bo uznała, że przedstawiciel TVP ją przerywa. Dulkiewicz już jako wiceprezydent pokazywała, że w rozmowach z dzie … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS