To mogłaby być opowieść o tym, jak dużo potrafi zależeć od klasowego bramkarza. Odkąd kontuzja wykluczyła z gry Pavelsa Steinborsa, Jagiellonia nie wygrała jeszcze meczu, w trzech spotkaniach tracąc aż siedem siedem goli. Pytanie jednak, czy aby na pewno wszystkie ostatnie bolączki defensywy ekipy Bogdana Zająca spowodowane są brakiem Łotysza między słupkami? Otóż, proszę państwa, niekoniecznie.
Zastępujący go Damian Węglarz, który w minionym sezonie dał się poznać jako golkiper wyjątkowo chybotliwy, wcale nie radzi sobie jakoś fatalnie. Ze Śląskiem nie miał szans przy bramce Praszelika, a wcześniej ładnie wyjął strzał Celebana. Z Pogonią wpuścił trzy bramki, ale był najlepszym piłkarzem swojej drużyny i właściwie tylko jego dobrej dyspozycji Jaga zawdzięcza, że nie przegrała znacznie wyżej. Lepiej zagrać mógł tylko z Cracovią, bo nie za wiele zdziałał, a i przy bramce Loshaja mógł zachować się lepiej.
Bilans siedmiu puszczonych bramek w trzech meczach, przy siedmiu interwencjach, chwały mu nie przynosi, ale absolutnie nie wskazywalibyśmy go jako kozła ofiarnego, mimo że na pierwszy rzut oka wygląda to jasno i klarownie: w bramce stoi Steinbors – jest dobrze, w bramce stoi Węglarz – jest źle.
To mylący obraz.
Większego problemu dopatrywalibyśmy się w postawie całego bloku defensywy. Może rzućmy okiem, jak Bogdan Zając ustawiał swoją obronę we wszystkich meczach Jagiellonii z tego sezonu.
***
Górnik Zabrze (1:3) – Wdowik, Tiru, Arsenić, Olszewski
Wisła Kraków (1:1) – Wdowik (3), Augustyn (5), Runje (5), Arsenić (5)
Legia Warszawa (2:1) – Wdowik (4), Augustyn (6), Runje (6), Olszewski (6)
Podbeskidzie Bielsko-Biała (2:2) – Bodvarsson (4), Augustyn (2), Runje (4) (Tiru 5), Olszewski (7)
Piast Gliwice (1:0) – Bodvarsson (6), Augustyn (6), Tiru (6), Olszewski (5)
Zagłębie Lubin (0:1) – Bodvarsson (4), Augustyn (5), Tiru (5), Olszewski (3)
Lech Poznań (2:1) – Bodvarsson (4), Runje (7), Tiru (6), Olszewski (5)
Śląsk Wrocław (0:1) – Bodvarsson (4), Runje (5), Tiru (4), Olszewski (5)
Pogoń Szczecin (0:3) – Bodvarsson (2), Augustyn (3), Runje (2), Tiru (3), Olszewski (3)
Cracovia (1:3) – Bodvarsson (4), Runje (4), Tiru (3), Olszewski (4)
(Przy meczach ligowych noty)
***
Tragedii nie ma, ale regres w ostatnich tygodniach – co oczywiste – jest widoczny gołym okiem. Prawie każdy defensor Jagiellonii ma już na koncie występ słaby albo kompromitujący. W Pucharze Polski trio Jimenez-Sobczyk-Nowak bezlitośnie rozklepywało eksperymentalnie zestawioną obronę, ale na usprawiedliwienie przyjmijmy, że to początek sezonu, nieco sparingowy klimat, a i Górnik całą ligę zaskoczył nowym ustawieniem i nową energią.
Liga zaczęła się przyzwoicie. Robotę robił Steinbors, a duet Runje-Augustyn również grał na miarę swojej solidności. Problem w tym, że odwalać – jaskółka zapowiadająca wiosnę – zaczął Bartłomiej Wdowik. Z Wisłą ciągle się gubił na lewej obronie, gdyby w lepszej formie był Silva, do przerwy miałby na koncie zawalonego gola. Dopisało szczęście. Podobnie było z Legią, kiedy młodzieżowiec, razem z Camarą, był najgorszy na murawie, oczywiście po stronie Jagiellonii, bo w Legii większych gagatków nie brakowało.
Wdowik wypadł ze składu z powodu problemów zdrowotnych. Zastąpił go Bodvar Bodvarsson, który już w minionym sezonie sygnalizował frustrującą nieregularność. Pięciokrotny reprezentant Islandii, a więc nikt przypadkowy, doskonale bolesną przypadłość potwierdza i teraz. I tak jak nieźle zaprezentował się ze słabującym Piastem, tak z Zagłębiem, Lechem, Śląskiem, Pogonią i Cracovią zawiódł, kiepsko radząc sobie w destrukcji i ładując dziesiątki bezsensownych, kompletnie niecelnych, dośrodkowań w pole karne rywali.
Ale kij z Bodvarssonem, po nim można było się tego spodziewać. Najwięcej kłopotów pojawiło się, kiedy niesforny chochlik defensywnej niefrasobliwości zaczął wkradać się w poczynania środkowych obrońców Jagiellonii. Bo nie mamy wątpliwości, że w swojej optymalnej formie trójka Augustyn-Tiru-Runje, co pokazują również niektóre mecze tego sezonu, to wysoki ekstraklasowy poziom.
Wszystko zaczęło się od meczu z Podbeskidziem.
Runje doznał kontuzji, a Augustyn zagrał katastrofalnie. Najpierw przestrzelił setkę z trzech metrów, a potem wpadł w wir błędów pod własną bramką, zawalając przy tym przy golu Kamila Bilińskiego. I choć potem wielki fan Diego Simeone nie załamał się, grywał pewnie, to na koncie ma też chociażby siedmiominutowe show ze Śląskiem, kiedy to wszedł na murawę, zdążył rozwalić łuk brwiowy Piaseckiemu, zmasakrować piłkarza Śląska przy wyskoku do główki i sfaulować rozpędzającego się rywala pod własnym polem karnym.
Ekstra.
Kolejny: Tiru. Rumun, wiosną pewny i przyzwoity, ostatnio wygląda jak cień samego siebie. Ze Śląskiem był najmniej pewnym punktem defensywy. Z Pogonią sprokurował karnego i dawał się bezlitośnie objeżdżać. A za mecz z Cracovią daliśmy mu nawet minusa, bo oprócz ogólnej biedy, zawinił przy dwóch bramkach Pasów. Raz, kiedy źle wybijał piłkę przy bramce Vestenicky’ego. Dwa, kiedy w żałosnym tempie gonił Thiago.
Kulminacją wszystkiego, co złe i niedobre, był wspominany już mecz z Pogonią. Bogdan Zając oddelegował do gry pięciu obrońców, z czym kompletnie nie trafił. Z Bodvarssonem bawił się Kucharczyk, Kowalczyk z Olszewskim, a wystawiana razem trójka Tiru-Augustyn-Runje zawiodła na całej linii, dopuszczając do horrendalnej liczby stuprocentowych okazji dla drużyny Kosty Runjaicia.
No właśnie, ostatnio loty obniżył nawet Ivan Runje, który w formie spokojnie mieściłby się do składu piętnastu, jeśli nie szesnastu, drużyn PKO Bank Polski Ekstraklasy.
Kiedy w Weszłopolskich spytaliśmy go, czy gra w Jagielonii sprawia mu jeszcze radość, ten odparł, że tak, jak najbardziej, ale nie dość, że męczyć zaczyna go przeciętność, w którą popada jego klub, to irytuje go również niepewna przyszłość i brak jakichkolwiek konkretów kontraktowych w kontekście swojej przyszłości. To też może mieć jakiś wpływ. Sami mamy jednak wrażenie, że tak kiepsko, jak ostatnio, grać mu po prostu nie wypada.
Źle dzieje się więc z obroną Jagi. Nieprzypadkowo najrówniejszy jest Paweł Olszewski. A to przecież żaden lider. Na ten moment ligowy średniak. Jak już ustaliliśmy, nie sprowadzalibyśmy też wszystkiego do braku Pavelsa Steinborsa. Jasne, może gdyby grał, to części bramek udałoby się uniknąć, bo Łotysz stoi dwie półki wyżej niż Damian Węglarz, ale czy zawsze trzeba wymagać od bramkarza cudów? No nie. Nie jest to wskazane. Lepiej byłoby w ogóle do tych okazji nie dopuszczać.
Przy tym wszystkim jednak mamy wrażenie, że defensywa Jagi ma potencjał, żeby grać lepiej. Środek obrony zabezpieczony powinien być topowo, jeśli tylko trójka Runje-Tiru-Augustyn byłaby w godnej formie. A jeśli ten warunek będzie spełniony, to i boki defensywy zaczną funkcjonować lepiej. Pytanie, czy przy wszystkich innych problemach Jagiellonii (doraźne: wahania formy, brak stylu, ponadczasowe: utrata tożsamości) będzie to w ogóle możliwe już tu i teraz.
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS