A A+ A++

Już od 8. minuty Olimpia prowadziła 2-0. Pod koniec meczu dołożyła trzecie trafienie i nie tylko pokonała Swornicę Czarnowąsy, ale również wyprzedziła ją w tabeli. Spotkanie rozegrano w ramach 20. kolejki 4. ligi w sobotę, 21 listopada.

Mecz nie zdążył się jeszcze dobrze rozkręcić, a lewinianie już prowadzili. W 4. minucie z piłką na lewe skrzydło pobiegł Piotr Mendak, który dograł na 14. metr do niepilnowanego Wojciecha Chaszczewskiego. Ten natomiast otworzył wynik.
Cztery minuty później świetne otwarcie jeszcze lepszym uczynił Szymon Żegalski. Bramkarz Swornicy nie złapał wtedy piłki uderzonej przez Daniela Jankowskiego, co wykorzystał właśnie Żegalski, który dobił po koledze.
W ciągu kolejnych minut Olimpia dwukrotnie mogła powiększyć błyskawicznie wypracowane prowadzenie. Było blisko, ale w żadnym przypadku na tyle, aby zdobyć kolejną bramkę.
Swoje okazje miała też Swornica, jednak sprawiała takie wrażenie, jakby myślami była jeszcze w szatni. Czarnowąsianie próbowali swoich sił głównie po kontrach i ze stałych fragmentów.
Najbardziej gościom z lewina zagroził Kacper Cieśliński, który soczystym strzałem zmusił Marcina Raczkowskiego do parady ratującej zespół. Tuż przed zejściem do szatni Swornica mogła zdobyć gola kontaktowego również z rzutu wolnego, ale żaden z jej piłkarzy nie dotarł do piłki dośrodkowanej w pole karne.
W drugiej połowie inicjatywę przejęła Swornica, która jednak biła głową w mur. Szczególnie groźna zrobiła się pod upływie 65 minut gry. Za wszelką cenę szukała swoich szans na gola kontaktowego, ale żadnej nie potrafiła wykorzystać. Swoje okazje mieli między innymi Oliwer Studenny i Mateusz Ptak. Olimpia zaś zwolniła.

– Nie chodziło nam o piękną grę, tylko o punkty. Przyjechaliśmy tutaj, aby wydostać się z grupy spadkowej. Musieliśmy wygrać. Zrobiliśmy to i wyprzedziliśmy rywali – mówił Marcin Raczkowski, grający trener Olimpii. – Początek meczu należał dla nas, a później inicjatywę przejęła Swornica, które w drugiej połowie spisywała się lepiej od nas. Najważniejsze, że to my zwyciężyliśmy.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na gospodarzach w 81. minucie. W polu karnym Swornicy zadziało się wtedy tak dużo, że trudno było to pojąć. Pisząc krótko: po podaniu z boku do piłki ruszyli bramkarz Swornicy i Przemysław Pierzga. Drugi z nich zgarnął piłkę tyłem nogi i przelatując nad tym pierwszym zdobył gola w stylu skorpiona.

– Żal nam niewykorzystanych w drugiej połowie okazji, bo mogliśmy zdobyć dwie lub trzy bramki. Natomiast traciliśmy gole w taki sposób, w jaki przeważnie to robimy. Niestety powielamy błędy – podsumował Michał Walotek, bramkarz Swornicy. – Kto nie strzela, ten nie wygrywa. Za tydzień powalczymy w Prudniku i przy naszej obecnej dyspozycji ucieszy nas jeden punkt.

Swornica Czarnowąsy – Olimpia Lewin Brzeski 0-3 (0-2)

Bramki: 4. Wojciech Chaszczewski (0-1), 8. Szymon Żegalski (0-2), 81. Przemysław Pierzga (0-3).
Swornica: Walotek – Chojczak (52. Jeleniewski), Cieśliński, Lisoń, Markiewicz, Misiak, Ptak, Studenny (85. Grabowiecki), Szymków, Luiz Canabarro, Mazurek (79. Potoczny). Trener: Józef Raudzis.
Olimpia: Raczkowski – Adasik, Antkowiak, Jankowski, Pierzga, Żegalski (87. Kucharski), Chaszczewski (90. Taracinski), Moczko, Witkowski (69. Vinicius), Mendak, Salak (69. Węgłowski). Trener: Marcin Raczkowski.
Żółte kartki: Markiewicz, Szymków – Moczko, Witkowski.
Sędziował: Przemysław Dudek (Dobrzeń Wielki).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMinister Przemysław Czarnek zaprosił na rozmowy przedstawicieli samorządów. I nie przyszedł
Następny artykułNBA. VanVleet zostaje w Raptors, nowe kluby Haywarda i Rondo