Manifestacja antycovidowców nie tylko w parku. Policja otoczyła protestujących, wszyscy zostali wylegitymowani

Około godz. 12.15 protestujący rozpoczęli marsz po parku. Szli z transparentami: “Zjednoczmy się. W jedności siła”, “Zlikwiduj plandemię pilotem. Wyłącz TV”. Kolejne osoby zwracają uwagę naszemu wideoreporterowi, żeby zdjął maseczkę. Choć opowiada o ojcu podłączonym do respiratora, pouczają, by oglądał “alternatywne media”, z których dowie się, że nie ma żadnej pandemii.

Marsz długo szedł przez park Skaryszewski. Około godz. 12.45 czoło marszu doszło do al. Zielenieckiej i próbowało wejść na ulice. Wtedy interweniowali policjanci, którzy zgromadzili na Kamionku bardzo liczne siły.

W okolicach nasypu kolejowego policja otoczyła protestujących. Przez megafon wzywała do rozejścia się i przestrzegania prawa, ale jednocześnie nie wypuszczała protestujących poza kordon. Nasz dziennikarz dopiero po dłuższych namowach został wypuszczony z kordonu.

Początkowo wśród protestujących rozchodziła się informacja, że policjanci użyli gazu. Prostuje ją jednak Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Zapewnia, że dziś policjanci gazu nie używali.

O godz. 13 na miejsce wciąż nadciągały siły policyjne. Policja przez megafon ogłasza, że osoby, które pozwolą się wylegitymować, zostaną zwolnione.

Wszystko dzieje się pod wiaduktem kolejowym. Bardzo blisko miejsca, w którym po Marszu Niepodległości policja użyła pałek przeciwko dziennikarzom. Teraz dziennikarze zostali wyproszeni poza kordon, obserwują sytuację z daleka.

O godz. 13.20 sytuacja jest już spokojniejsza, choć wielu manifestantów wciąż jest otoczonych przez policję. Ta jednak dzisiaj nie używa pałek, nie widać też uzbrojonych tajniaków wmieszanych w tłum.

Kordon mogą opuszczać osoby, które zostaną wylegitymowane. Policjanci proponują mandat wysokości 100 zł za udział w nielegalnym zgromadzeniu. Inni dostawali mandaty 500-złotowe. Wielu ich nie przyjmowało. Policja zapowiada skierowanie sprawy do sądu i wniosku do sanepidu o ukaranie.

W kordonie jest m.in. Grzegorz Brown, przez megafon przemawia Joanna Socha. Zapowiada kolejne protesty, które mają się odbyć w całej Polsce.

Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

Godz. 13.35. Demonstrujący są otoczeni przez policję w kilku grupach. Odejść mogą ci, którzy zostali wylegitymowani. Kilkaset osób wciąż tkwi okrążonych przez kordony policji.

Zdecydowaną liderką protestu jest Justyna Socha. Przez megafon zachęca do zdrowego trybu życia i podwyżek dla służby zdrowia. Pada też dużo stwierdzeń podważających pandemię i sens szczepień. 

Godz. 13.45 Kolejni otoczeni podchodzą do wylegitymowania, a Justyna Socha czyta manifesty antycovidowców. Jak mówi, chce dotrzeć z przekazem do policjantów.

Zebrani odśpiewali hymn. Socha powiedziała, że nikt nie został zatrzymany.

O godz. 14 można powiedzieć, że atmosfera jest wręcz przyjazna. Policjanci zapraszają ostatnich protestujących “za kordonik”.

O godz. 14.33 jako ostatnia została wylegitymowana liderka antyszczepionkowców Joanna Socha. Policja zaczęła się rozjeżdżać.

Koronasceptycy demonstrują

To kolejna manifestacjach środowisk, które nie wierzą w pandemię koronawirusa. Ostatni taki protest odbył się w sobotę 10 października pod hasłem “Marsz o Wolność. Zakończyć Plandemię”. Tamtego dnia Polska weszła właśnie do żółtej strefy, padł też kolejny rekord nowych przypadków koronawirusa. Było to wtedy 5300 zakażonych i 53 zmarłych.

W sobotę 21 listopada marsz zwolenników teorii, że pandemia to globalny spisek, odbywał się wkrótce po zakończeniu konferencji premiera Mateusza Morawieckiego, na której ogłosił przedłużenie restrykcji. Taka decyzja nie zaskakuje, bo dzienna liczba stwierdzonych zakażeń oscyluje już na poziomie powyżej 22 tys. dziennie, przy ponad 600 zmarłych każdego dnia.

Zgłoś naruszenie/Błąd