A A+ A++

Jak doszło do powstania kulturalnego programu wsparcia ministra kultury, dlaczego i komu pomoc jest naprawdę potrzebna, no i skąd te wszystkie kontrowersje.

Polskie piekło – to rozpętało się po ogłoszeniu wyników Funduszu Wsparcia Kultury, ministerialnego programu z budżetem 400 mln zł dla poszkodowanych w pandemii środowisk branżowych teatru, tańca i estrady. Jedno słowo o wsparciu dla „artystów”, a nie całej branży estradowej, wywołało lawinę zestawień i porównań, w których główne role odegrali bracia Golcowie, Bayer Full czy Kamil Bednarek.

Tymczasem praca nad rodzajem wsparcia dla spłacających raty leasingowe pracowników zaplecza scenotechnicznego trwała od dawna, a sam program miał „pokrywać koszty, a nie zwracać nieuzyskane przychody” – tłumaczą goście podkastu kulturalnego „Polityki”. Niektórymi z wniosków – jak przyznają – sami są zaskoczeni. Ale uczestniczyli w negocjacjach od początku i wyjaśniają, w czym rzecz. Przy okazji opowiadając, dlaczego kultury nie da się przebranżowić.

Bartek Chaciński rozmawia z Tomikiem Grewińskim, założycielem wytwórni płytowej i agencji koncertowej Kayax, prezesem Izby Gospodarczej Menedżerów Artystów Polskich, oraz Piotrem Zajkiewiczem, szefem firmy ZiKE Labs i wiceprezesem Polskiej Izby Techniki Estradowej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzy w kosmosie rzeczywiście jest ciemno? Zaskakujące odkrycie naukowców
Następny artykułPatryk Jaki: To jest w tej chwili największa tragedia Polski