Borys Johnson zapowiedział wczoraj w trakcie wirtualnego posiedzenia Izby Gmin, największy od 30 lat, czyli od czasów premierostwa Margaret Thatcher wzrost wydatków na cele wojskowe. W ciągu najbliższych 4 lat ma on wynieść łącznie 16,5 mld funtów. Oznacza to, że budżet wojskowy Wielkiej Brytanii zamykający się obecnie kwotą 41,5 mld funtów rocznie będzie rósł średnio o 10 %. Dodatkowo brytyjski premier zapowiedział, deklarując, że podjęte decyzje, które kończą wielomiesięczne wewnętrzne spory na ten temat, są świadectwem „końca epoki odwrotu”, coroczną waloryzację wydatków zbrojeniowych o wskaźnik wyższy od poziomu inflacji o 0,5 %. Zdaniem ekspertów to dodatkowe przynajmniej 4 mld funtów na wojsko.
Boris Johnson powiedział uzasadniając swą decyzję, że zwiększając wydatki wojskowe kierował się zasadą, iż „obrona Królestwa musi być na pierwszym miejscu”, zwłaszcza w czasach, które w jego opinii „są bardziej niebezpieczne i cechują się większą rywalizacją międzynarodową niż kiedykolwiek od czasów zimnej wojny ”.
Decyzja tydzień po rozmowie z Bidenem
Brytyjski premier podjął decyzje o wzroście wydatków wojskowych tydzień po swojej rozmowie z Joe Bidenem, w trakcie której, jak informuje dziennik The Financial Times, złożył mu obietnice, że „Wielka Brytania będzie wiarygodnym partnerem Stanów Zjednoczonych w NATO” i utrzyma pozycję kraju z drugim, pod względem poziomu nakładów budżetem wojskowym w Pakcie Północnoatlantyckim. Gross środków, które zwiększyć mają brytyjskie wydatki wojskowe ma zostać przeznaczone na wzrost skuteczności armii Królestwa w nowych domenach wojennych – cyberprzestrzeni oraz kosmosie. Zapowiedziane nakłady, które w rezultacie mają zwiększyć liczbę miejsc pracy w brytyjskim sektorze obronnym o 40 tys. stanowisk są również działaniem na rzecz technicznej modernizacji sił zbrojnych. Mają zostać zwiększone wysiłki w zakresie wojskowego zastosowania sztucznej inteligencji oraz kontynuowane niektóre istotne programy modernizacyjne, takie jak budowa myśliwca kolejnego pokolenia Tempest.
Podjęte decyzje o wzroście budżetu wojskowego oraz podniesieniu nakładów na badania i nowe technologie wojskowe (1,5 mld funtów) nie rozwiązuje problemu „dziury finansowej” o istnieniu której informowały komórki resortu obrony odpowiedzialne za wymianę starzejącego się sprzętu wojskowego. Na początku tego roku szacowano, że brakuje na ten cel co najmniej 13 mld funtów, które winny zostać wydane w ramach kolejnego 10-letniego programu modernizacji technicznej brytyjskiej armii. W latach 2019 – 2029 na przezbrojenie swej armii Wielka Brytania planowała wydać 183,6 mld funtów. Jednak jak wynika z przeprowadzonych na początku tego roku przez brytyjski odpowiednik NIK analiz służby odpowiedzialne za zakupy sprzętu okazały się nadmiernie optymistyczne w szacowaniu możliwych oszczędności i cięcia w „tradycyjnych” sektorach mogą okazać się niezbędne. Ocenia się, że redukcje mogą doprowadzić do zmniejszenia liczby ciężkich czołgów w brytyjskich siłach zbrojnych oraz trałowców – załogowych okrętów przeznaczonych do rozminowywania. Deklaracje premiera Johnsona na temat konieczności unowocześnienia brytyjskich sił zbrojnych wynikają z analizy zaawansowania działań w tym względzie w państwach postrzeganych jako potencjalni rywale Wielkiej Brytanii. Dziennik The Times poinformował na początku tygodnia, że Chiny, używając po raz pierwszy broni opartej na działanie fal elektromagnetycznych zmusili do wycofania się sił indyjskich na spornym odcinku granicy w Himalajach nie łamiąc przy tym zawartego porozumienia o powstrzymaniu się od otwierania ognia. Użyte w wysokich partiach górskich przez Chiny nowego rodzaju uzbrojenie przypomina w swoim działaniu kuchenkę mikrofalową. Emitowane mikrofale podgrzewają cząsteczki wody w ludzkim organizmie, nie powodując śmierci, ale zmuszając żołnierzy poddanych oddziaływaniu tego rodzaju do odwrotu. Chińskie siły zbrojne pokazały po raz pierwszy tego rodzaju broń, które działać może na odległość do 1 km, w 2014 roku. Obecnie użyto jej w warunkach polowych. Amerykanie podejrzewają Rosjan, że ci użyli podobnego rodzaju systemów przeciw personelowi dyplomatycznemu Stanów Zjednoczonych na Kubie i w Chinach.
Zmieniająca się architektura bezpieczeństwa w Europie
Drugi z motywów, obok konieczności technicznej modernizacji sił zbrojnych, który może stać za decyzją brytyjskiego rządu o podniesieniu wydatków wojskowych, może być związany ze zmieniającą się architekturą bezpieczeństwa w Europie. Deklaracje premiera Johnsona są komentowane na Ukrainie, zwłaszcza w kontekście podpisanej w trakcie wizyty prezydenta Zełenskiego kilka tygodni temu w Londynie umowy o budowie przez Wielką Brytanię dwóch baz – nad Morzem Czarnym i Azowskim. Dmytro Kuleba, ukraiński minister spraw zagranicznych powiedział na początku tygodnia, że w perspektywie 10 lat jego kraj może zostać przyjęty do NATO, nawet jeśli uprzednio nie otrzyma Planu na Rzecz Członkostwa. Spekuluje się, że z politycznego punktu widzenia państwami – członkami NATO, które mogą optować za tego rodzaju rozwiązaniem jest właśnie Wielka Brytania i Turcja, z którymi Kijów w ostatnim czasie zawarł porozumienia o współpracy wojskowej.
Na tle zbliżenia Wielkiej Brytanii i Turcji, czego przejawem było m.in. bardzo powściągliwe stanowisko dyplomacji brytyjskiej wobec zaangażowania Ankary we wspieranie Azerbejdżanu w czasie jego niedawnej wojny z Armenią można obserwować pęknięcia między europejskimi członkami NATO. W niedawnym długim wywiadzie dla Grand Continent, prezydent Francji powiedział, m.in., że „jestem zobowiązany zauważyć, że Rada Bezpieczeństwa ONZ nie opracowuje już dłużej skutecznych rozwiązań”. Ten krytycyzm związany może być, z niepowodzeniami zabiegów Paryża, który chciał aby stali członkowie tego gremium zajęli bardziej stanowcze stanowisko wobec konfliktu o Górski Karabach. Francuskie inicjatywy, jak ujawnił były już minister spraw zagranicznych Armenii, zostały storpedowane przez jedno z państw „stałych członków” Rady Bezpieczeństwa, którym, jak się spekuluje mogła być właśnie Wielka Brytania. Co ciekawe, z ostrym antybrytyjskim stanowiskiem wystąpił wczoraj szef rosyjskiego wywiady zagranicznego Sergiej Naryszkin. Oskarżył on Londyn o to, że wespół ze Stanami Zjednoczonymi dąży do wznowienie konfliktu między Azerbejdżanem a Armenią, po to aby w efekcie doprowadzić do wyparcia Rosji z Południowego Kaukazu. W tym celu Londyn miałby się sprzymierzyć z Ankarą.
Deklaracje premiera Johnsona, iż żyjemy w epoce narastającej rywalizacji międzynarodowej oraz o końcu „epoki odwrotu” Wielkiej Brytanii, paradoksalnie mogą oznaczać odnowienie starych, aliansów. Do budowanej przez Ankarę osi Kijów – Ankara – Baku, może dołączyć Wielka Brytania zwiększająca, w ramach NATO swą obecność nad Morzem Czarnym. Kolejnym krokiem, zwłaszcza po zwycięstwie a Mołdawii Maji Sandu może być odnowienie formatu GUAM (Gruzja, Azerbejdżan, Mołdawia, Ukraina) i wzięcie, w ramach NATO, przez Wielką Brytanię i Turcję odpowiedzialności za wschodnią i południową flankę Paktu. Unia Europejska, wraz z jej siłami wojskowymi, budowę których proponuje Francja, będzie w takiej sytuacji mogła skoncentrować się na bezpieczeństwie Afryki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS