Córka pani Joli i pana Mariusza z Żar przyszła na świat 30 czerwca br., w 23 tygodniu ciąży. W maju sytuacja była niepewna. Były problemy z rozwojem dziecka w łonie matki.
– Byliśmy szczęśliwi, że będziemy mieć to dziecko, ale pojawiły się pierwsze sygnały, że coś jest nie tak. W szpitalu w Żarach spędziłam miesiąc, po czym trafiłam do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, gdzie byłam tydzień – mówi mama Agaty.
Jak tłumaczą lekarze, neonatolodzy podejmują próbę ratowania wcześniaka, jeśli waży powyżej 500 gramów lub urodził się później niż w 22 tygodniu ciąży.
Karmiona kropelkami
Agata nie rosła wewnątrzmacicznie. Dlatego nie ważyła tyle, ile ważą inne dzieci w tym samym okresie życia płodowego. – Była tak maleńka, że mieściła się na dłoni. Do jej krtani nie wchodziła najmniejsza rurka intubacyjna, jaką mamy na oddziale – wyjaśnia Michalak-Kloc.
Dziecku trzeba była stworzyć warunki podobne do tych, które panują w łonie matki. Wszelkie czynności medyczne ograniczono do minimum. Istotnym faktem było karmienie Agaty mlekiem matki. Podawano je małymi dawkami.
Pani Jola i pan Mariusz, rodzice Agatki – najmniejszego wcześniaka w historii szpitala w Zielonej Górze Fot. Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze
– Wręcz kropelkami do buzi. Miało to znaczenie w budowie odporności i rozwoju przewodu pokarmowego maluszka – zaznacza szefowa oddziału neonatologii, a pan Mariusz dodaje: – Przez pięć miesięcy, aby oddać mleko jeździliśmy do szpitala co dwa dni.
Mimo przyjazdów do Zielonej Góry, rodzice nie mogli być przy swojej córce. Wszystko przez koronawirusa i panujące zasady. – Rodzice kangurują dzieci. Uczestniczą w różnych czynnościach pielęgnacyjnych, czytają książeczki. Jedynie latem, kiedy liczba zachorowań na COVID-19 była niewielka, wpuszczaliśmy matki na chwilę na oddział – mówi Michalak-Kloc.
– Dla nas to było wyjątkowo trudne. Bo jak to tak nie widzieć własnego dziecka. Zaledwie krótko po porodzie. Wysyłano nam zdjęcia Agatki z opisem, że np. już urosła. Początek był najgorszy. Po dniu, dwóch, trzech, a potem z każdym tygodniem było coraz lepiej. Najważniejsze, że jest zdrowa – cieszy się pani Jola.
Pora do domu
Agatka właśnie osiągnęła termin porodu. Ma 43 tygodnie, waży ponad 3 kg. Lekarze mówią, że dopisuje jej apetyt i rośnie jak należy. Jeszcze tydzień lub dwa i pojedzie do domu.
– Nie możemy się już tego doczekać. Wszystko jest już kupione i czeka na Agatkę – mówią z uśmiechem jej rodzice.
Agatka, najmniejszy wcześniak w historii szpitala w Zielonej Górze Fot. Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze
Najwięcej w Lubuskiem
“Przez Kliniczny Oddział Neonatologii zielonogórskiego szpitala przewija się najwięcej wcześniaków w województwie. W 2018 r. było ich 364, w ubiegłym roku 270, w pierwszym półroczu tego roku 130.
– W kraju wcześniactwo kształtuje się na poziomie od 7 do 10 proc. wszystkich porodów. Na naszym oddziale jest ich więcej, około 17-18 proc. ponieważ do szpitala trafiają kobiety z zagrożoną ciążą z całego województwa. I najważniejsze: w tym roku udało nam się uratować wszystkie wcześniaki, Mamy 100 proc. przeżywalności. Te pozytywne statystyki rosną nam już od kilku lat. Wcześniej przeżywało zaledwie 25 proc. skrajnych przypadków, poniżej 1 kilograma – tłumaczy Michalak Kloc i kontynuuje:
– Do tego odsetek zgonów okołoporodowych w kraju w ubiegłym roku kształtował się na poziomie 0,9 proc., a u nas to zaledwie 0,2 proc. W pierwszym półroczu tego roku w kraju było to 0,8 proc., w zielonogórskim szpitalu tylko 0,1 proc. Z roku na rok jest coraz lepiej.
CZYTAJ TEŻ: Mamie pękł tętniak. “Wystarczyło przewieźć ją do innego szpitala”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS