Wybory senackie w Georgii będą miały ogromny wpływ na przyszłość USA. Coraz częściej pojawiają się doniesienia, że lewica szykuje podczas nich oszustwo.
W tym roku w Georgii Republikanie bronią w Georgii obu miejsc w Senacie. David Perdue chce zdobyć kolejną kadencję po zakończeniu poprzedniej a Kelly Loeffer, nominowana na to stanowisko przez gubernatora Briana Kempa, chce zastąpić senatora Johniego Isaksona, który ze względu na stan zdrowia musiał w zeszłym roku zrezygnować. Przepisy wyborcze w tym stanie wymagają do wygranej zdobycia większości 50%+1 głos. Żadnemu z kandydatów się to nie udało więc rozstrzygną się w drugiej turze 5 stycznia.
Wyborcza matematyka sprawiła, że te wybory niespodziewanie stały się bardzo ważne. Republikanie mają już bowiem 50 miejsc w 100-osobowym Senacie. Jeśli Demokratom uda się zdobyć oba stołki, to będzie remis. A to oznacza, że w razie zwycięstwa Bidena będą mogli de facto rządzić gdyż w wypadku remisu w głosowaniu decydujący głos oddaje wiceprezydent. Jeśli Republikanie utrzymają chociaż jeden z tych stołków, to dzięki temu będą mocno mogli skomplikować Bidenowi rządy i zablokować większość lewicowych reform. Nic dziwnego, że lewica chce rzucić wszystkie siły aby pomóc kandydatom Demokratów.
Niestety nie wszystkie ich plany są legalne. W amerykańskich mediach pojawiają się doniesienia, że wielu zwolenników lewicy, zwłaszcza z Kalifornii, planuje dokonać fikcyjnych przeprowadzek do Georgii aby oddać w niej głosy. Według medialnych doniesień wiele osób pyta lewicowe organizacje pozarządowe o to jak to zrobić.
Nie zabrakło także wysoko postawionych osób, które nawołują do takiego działania. Jednym z nich jest były kandydat w demokratycznych prawyborach Andrew Yang, który sugerował takie rozwiązanie na Twitterze i poinformował ostatnio, że sam ma zamiar przeprowadzić się z żoną do tego stanu aby pomóc lewicy. Innym był publicysta New York Times Tom Friedman, który wyraził nadzieję, że „wszyscy przeprowadzą się do Georgii w następnym miesiącu czy dwóch, zarejestrują i zagłosują na tych dwóch demokratycznych senatorów”.
Takie działanie jest oczywiście skrajnie nielegalne. Można założyć, że jeśli ktoś jest na tyle zdeterminowany żeby pomóc lewicy w zwycięstwie, to zagłosował już 3 listopada. Jeśli więc się przeprowadzi, to odda drugi raz głos w tym samym cyklu wyborczym. Odpowiedzialny za wybory w tym stanie Gabriel Sterling przypomniał na konferencji prasowej, że może się to wiązać nawet z karą do 10 lat więzienia i grzywną do 100 tysięcy i obiecał, że władze będą oddawać odkryte przypadki takiego oszustwa do sądu.
Republikanie martwią się jednak, że lewicy to nie wystraszy a rządząca tym stanem prawica nie da rady ich powstrzymać. Zwracają też uwagę na to, że republikańskie władze stanu tak zorganizowały wybory prezydenckie, że wobec licznych doniesień o nieprawidłowościach nawet ich własna partia wzywa ich do złożenia dymisji. Zwracają także uwagę, że planując trwające obecnie ponowne liczenie głosów – które już odnalazło blisko trzy tysiące „zaginionych” głosów – od razu poszły na kompromis z lewicą i mocno osłabili metody weryfikacji prawdziwości podpisów na listach wyborczych i głosach korespondencyjnych.
Źródło: Stefczyk.info na podst. Fox News Autor: WM
Fot.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS