Środkowy obrońca trzeciej siły ligi słowackiej, 20 lat, reprezentant Polski U-21. Może nie brzmi to kozacko, ale na tyle obiecująco, że w kontekście polskiej reprezentacji warto się nad tym nazwiskiem pochylić. Bardzo możliwe bowiem, że w niedalekim czasie w ekipie Macieja Stolarczyka Jakub Kiwior wyrośnie na nowego lidera nie tylko defensywy, ale także całego zespołu. Takiego z krwi i kości, z niezłymi papierami na granie, atutem w postaci lewej nogi i mentalnością walczaka. Skojarzenia z Kamilem Glikiem bynajmniej nie będą tutaj herezją.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń w dotychczasowej karierze Jakuba Kiwiora:
-
2016 – transfer z GKS-u Tychy do Anderlechtu
-
2017 – okres edukacji piłkarskiej w topowej belgijskiej akademii
-
2018 – rola kapitana w meczach reprezentacji Polski U-19
-
2019 – transfer do ligi słowackiej (FK Podbrezova, potem MKS Żylina)
-
2020 – debiut w reprezentacji Polski U-21
Słowacja wartościowym przystankiem w drodze do poważnej kariery?
Przypomnijmy, że to zaledwie 20-latek. Jeszcze dwa lata temu można było pomyśleć, że zaginął w odmętach belgijskiego systemu szkolenia, ale nic z tych rzeczy. Jasne, Kiwior niczego tam nie zwojował, natomiast stał się na tyle interesującym nazwiskiem, że zwrócił na siebie uwagę kilku klubów ze Słowacji. Te, jak stwierdził na łamach iGola agent piłkarza, są dzisiaj dobrym oknem wystawowym dla młodych zawodników. – Pieniądze w polskiej a słowackiej piłce są nieporównywalne. Wynika to z popularności dyscypliny, bo w Słowacji sportem nr 1 wciąż jest hokej. Dochodzi również kwestia wpływów z praw telewizyjnych, które istnieją, ale w śladowych ilościach, dlatego kluby stawiają na młodych zawodników. To dla nich dobra, czasami wręcz jedyna droga do zasilenia kasy klubowej. Prezesi klubów nie mają takiej presji jak w Polsce, co dodatkowo ułatwia sprawę – zaznaczał Paweł Zimończyk.
Sam zawodnik zaś postawił sprawę jasno: – Wiele osób pytało ze zdziwieniem, dlaczego odszedłem z Anderlechtu do jakiegoś małego klubu na Słowacji. Każdemu odpowiadałem tak samo: czas na seniorskie granie. Miałem już dość przebywania w juniorach, czułem, że muszę zaliczyć ten najważniejszy dla każdego zawodnika przeskok.
No więc jak to wygląda z tym seniorskim graniem Kiwiora? Spójrzmy.
-
od lutego 2019 roku łącznie 38 występów w lidze słowackiej
-
średnio 79 minut na mecz
-
dwa gole i dwie asysty na koncie
Nieźle. Warto zaznaczyć, że zanim Kiwior stał się istotną częścią zespołu Pavola Stano, najpierw musiał wykazać się w ekipie spadkowicza, FK Podbrezova, gdzie był niczym Jan Bednarek w Southampton. Grał dosłownie wszystko, od deski do deski, omijając jedynie 45 minut na 1440 możliwych. Strzelił również bramkę przewrotką i w ostatnim spotkaniu dla “Zeleziari” założył opaskę kapitańską. Zważywszy na fakt, że był wówczas drugim najmłodszym zawodnikiem w drużynie – ba, na tle samego bloku defensywnego istnym młokosem – należy powiedzieć tylko: nieźle, chłopcze. Jeden z naszych rozmówców potwierdza, że to żaden przypadek. – Dla mnie kapitanem nie musi być najlepszy zawodnik. Wystarczy, że to osoba, która w trudnym momencie podciągnie zespół w górę, zmotywuje kolegów, porozmawia z sędzią. To musi być lider, którym Kuba zdecydowanie jest. On potrafi dyrygować linią obrony, dużo podpowiadać, brać ten aspekt na swoje barki. Pamiętam, że do każdej rzeczy podchodził na dużej ambicji, nie odstawiał nogi, koledzy mogli na niego liczyć. Trudno dzisiaj znaleźć piłkarzy z taką mentalnością – mówi nam Dariusz Gęsior, który miał okazję poprowadzić Kiwiora w dziesięciu meczach reprezentacji U-19.
Gol przewrotką 20-latka został uznany bramką miesiąca
W Belgii Kiwior nie chodził tylko na kawior
Gdy mowa o podbojach Kiwiora na Słowacji, nie można nie wspomnieć o jego naukach zebranych w Anderlechcie. Tam, mimo braku awansu na poziom piłki seniorskiej, tyszanin zaliczył bardzo wartościowy okres. – Moim celem w Anderlechcie była nauka, szkolenie się, podnoszenie umiejętności i to się udało. Technicznie mocno poszedłem do przodu. A przy okazji zobaczyłem, jak to jest za granicą, nauczyłem się życia w nowych okolicznościach. Dzięki temu w lidze słowackiej szybko nabrałem pewności siebie, zwłaszcza w kwestii wyprowadzenia piłki. W Anderlechcie pewne rzeczy robiłem, ale jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, dlaczego. Wymagali, to tak grałem, ale dopiero teraz poczułem, że gram tak dlatego, że jestem w tym dobry. Trenowałem z pierwszym zespołem, ale szczerze mówiąc, nigdy nawet nie czułem, że mam realną szansę na pierwszy skład, nie było wiary w to. Widziałem, jaki jest los większości chłopaków, dlatego od pewnego momentu chciałem uciekać. Nie żyłem złudzeniami – opowiadał nam na początku tego roku.
Patrząc na credo, jakie wyznaje szkółka Anderlechtu, młodzieżowemu reprezentantowi Polski możemy raczej uwierzyć na słowo co do rozwoju. W końcu spędził tam 2,5 roku, nie odbił się, samodzielnie wybrał inną ścieżkę. Nie był uczniem na gapę. Co prawda z marką na poziomie Ajaxu nie obcował, ale przecież akademia Anderlechtu to nie akademia Arki Gdynia, swoją renomę posiada. Inwestycje w pracę z młodzieżą się zwracają i to z niemałą nawiązką. Wystarczy spojrzeć na losy kariery Romelu Lukaku, Youriego Tielemansa czy Dennisa Praeta, żeby zdać sobie sprawę, że rozwój piłkarski Kiwiora spoczywał w dobrych rękach. Jasne, podaliśmy wyłącznie flagowe przypadki, ale one jasno pokazują, że klub nie rozkręca tego biznesu od wczoraj.
Na podstawie dotychczasowych poczynań Kiwiora śmiało możemy stwierdzić, że w 2016 roku wsiadł do właściwego samolotu. Wiecie, wcale nie musiało tak być. Gdy ówczesny 16-latek robił pozytywne wrażenie na testach w Belgii, w tym samym czasie inne akademie, np. Middlesbrough czy Manchesteru United, kusiły go perspektywą rozwoju na własnym podwórku. To mogło zadziałać na wyobraźnię, ale ostatecznie los skierował go w innym kierunku.
Słowackie ziemie wyeksponowały atuty Kiwiora
Na przestrzeni ostatniego roku środkowy obrońca Żyliny dość wyraźnie ugruntował swoją pozycję na poziomie ligi słowackiej. No, w jakiegoś wielkiego wymiatacza się oczywiście nie zamienił, bo wciąż mówimy tylko o 32. lidze w rankingu UEFA, tuż za Ekstraklasą, ale regularnie mecze po 90 minut są dobrym prognostykiem na przyszłość. Co ciekawe, Kiwior całkiem niedawno trafił nawet do jedenastki kolejki, a ogólny poziom jego występów nie uchodzi czujnej uwadze Pavola Stano, który w Kiwiorze dostrzega duży potencjał. – Z tego chłopaka będą ludzie. W ostatnim czasie Kuba zrobił ogromny progres. To osoba, która swoją postawą potrafi dobrze wpłynąć na resztę zespołu. Jest wzorem godnym do naśladowania, bo w jego przypadku każdy trening jest rwaniem trawy, grą na 100% możliwości, co później procentuje podczas meczów – mówi nam trener sześciokrotnego mistrza Słowacji.
Co na to Dariusz Gęsior? – “Kiwiego” miałem okazję widzieć w akcji jeszcze przed transferem do Anderlechtu. Mówiąc szczerze, dzisiaj potwierdza wszystko, z czego dał się zapamiętać w piłce juniorskiej. Przede wszystkim to chłopak z wielkim charakterem. Nigdy nie bazował na technice, a na świetnych walorach fizycznych. Nikt nie musiał go do niczego motywować, sam to robił. Nie zmienił się, gdy trafił pod moje skrzydła w kadrze U-19. To solidny, twardy obrońca, która jak na tę pozycję ma zaskakująco dobrze ułożoną lewą nogę.
To nie wszystko. Gęsior podkreśla też, że Kiwior posiada niebagatelną wartość dla zespołu pod kątem gry ofensywnej. Potrafi odnaleźć się w polu karnym, zrobić „dym” i finalnie wpłynąć na losy meczu. – Przy stałych fragmentach gry Kuba jest naprawdę groźnym piłkarzem. Nie boi się kontaktu, rozpycha się, tworzy duże zagrożenie. Jeśli chodzi o pojedynki główkowe, wygląda w nich całkiem nieźle.
Podobnie ma się sytuacja w fazie defensywnej. Tam 20-latek nie próżnuje. – To obrońca, który potrafi bardzo uprzykrzać życie swoim rywalom, bywa nieprzyjemny. Ma predyspozycje, żeby być w działaniach defensywnych do bólu skutecznym. Zdarzało się, że popełniał błędy, ale kto ich w tym wieku nie popełnia? – dodaje Gęsior.
Z takim podejściem do błędów zgadza się Pavol Stano: – Błędy zdarzają się najlepszym zawodnikom na świecie. Różnica polega na tym, że na młodych piłkarzy patrzy się z mniejszą tolerancją. Kuba je oczywiście popełnia, ale jest ich coraz mniej. Chcę, żeby moi zawodnicy byli konkretni, pewni siebie i nieustraszeni w akcjach 1 na 1. On to wszystko ma, ale żeby dojść w takich elementach na najwyższy poziom, trzeba ryzyka, błędy muszą być wkalkulowane. Gdy Kuba zbierze więcej doświadczenia, z dobrego piłkarza stanie się bardzo dobrym.
Klucz do sukcesu? Nauczyciel sztuki catenaccio
Okazuje się, że tak dobra prezencja, wzrost jakości w grze defensywnej i ogólny rozwój Jakuba Kiwiora wynika w dużej mierze z jednego, prostego powodu. To jak przepis na dobry rosół. Bez mięsa jest blado, z mięsem klasa. Otóż 20-latek ma nad sobą człowieka, o którym marzy każdy środkowy obrońca na początku swojej drogi. To Attila Malfatti, obecny asystent Pavola Stano, a wcześniej m.in. asystent Massimo Carrery w Spartaku Moskwa czy Jaroslava Kentosa w wicemistrzowskiej drużynie Żyliny z sezonu 2018/2019.
– Malfatti ma duże doświadczenie z pracy z obrońcami. Przekonałem się, jak wielką wagę przykłada on do kwestii taktycznych. Same detale. Wprowadził mnie w szczegóły: jak się ustawiać, jak zabiegać drogę rywalowi, w którą stronę wybijać piłkę. W tym ostatnim przypadku kładzie nacisk, żeby dośrodkowania z boku wybijać w tym samym kierunku, z którego piłka przyszła. Chodzi o to, żeby nie męczyć już środkowej formacji i nie kręcić bez sensu głową (śmiech). Mamy też nie obracać się przy blokowaniu strzału i nie spuszczać piłki z oczu, co akurat ciężko wyeliminować, bo to naturalny nawyk. Ale gdy to zrobimy, ciśnie nas ostro. Zajęcia tylko dla obrońców mieliśmy z nim raz w tygodniu, a poza tym wiele rzeczy tłumaczy nam na bieżąco – opowiadał w wywiadzie dla Weszło Jakub Kiwior.
Belgijski system szkolenia nastawiony na rozwój techniki użytkowej i grę ofensywną połączony z włoską szkołą wyciągniętą wprost z zespołów młodzieżowych Juventusu? Toż to brzmi jak materiał do skrojenia naprawdę ciekawego obrońcy. Nic, tylko z perspektywy pilnego ucznia korzystać, ile się da. Szczerze mówiąc, gdy spojrzymy na kilka meczowych sytuacji z udziałem Kiwiora, zauważymy zarówno kilka charakterystycznych cech dla profilu wychowanków brukselskiej akademii, jak i owoce pracy z Attilą Malfattim. Nauka nie poszła w las.
Oglądajcie fragmenty z 0:17, 0:43, 2:14 i 2:27:
Ciekawy kontekst dodaje tutaj trener Żyliny: – Jeśli chodzi o atut lewej nogi, Kuba ma tutaj jeszcze wiele do poprawy, ale widząc jego poświęcenie dla ciężkiej pracy, nie mam wątpliwości, że za kilka lat osiągnie maksimum w tym aspekcie. W pewnych rzeczach dostrzegam w nim siebie z czasów gry w Ekstraklasie, na przykład wychodzenie dryblingiem spod presji rywali na własnej połowie. Nie przeszkadza mi to. Kuba ma w tej kwestii moje pełne wsparcie, choć oczywiście zdarzają się momenty, kiedy przesadza i naraża drużynę na stratę. Staram się jednak takie zagrania tolerować – podkreśla Pavol Stano.
Materiał na lidera U-21 jak się patrzy
Wrześniowy debiut w reprezentacji U-21 Jakub Kiwior miał całkiem przyjemny. Ot, meczyk z Estonią na zero z tyłu i asysta na koncie. Ogółem za schyłkowej kadencji Czesława Michniewicza zdążył zaliczyć cztery występy po 90 minut, ale takiemu stanowi rzeczy niewątpliwie pomógł fakt, że Sebastian Walukiewicz najprawdopodobniej na stałe dołączył do dorosłej reprezentacji. Zwolniło się zatem miejsce na pole posititon, choć to oczywiście nie oznacza, że rywalizacji w środku defensywy brakuje, skąd. W ostatnich meczach młodzieżówki parę stoperów tworzyli Kiwior i Piątkowski, ale za ich plecami czyhają choćby Wiśniewski czy Sobociński.
Jako że nadchodzi nowe rozdanie pod batutą Macieja Stolarczyka, niewykluczone, że układ sił ulegnie pewnym zmianom, natomiast nie wydaje się, żeby miejsce w składzie stracił akurat zawodnik Żyliny. Ba, słysząc opinie jego trenerów, może wręcz zyskać, jeśli nowy selekcjoner zdecyduje się na zmiany w gronie kapitańskim. Kamil Grabara czy Robert Gumny mogą czuć się zagrożeni, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu.
Seniorska kadra w przyszłości może być w zasięgu
Warto śledzić to nazwisko, bo całkiem możliwe, że na naszych oczach, trochę w ciszy, rodzi się ciekawy środkowy obrońca nawet w perspektywie gry w dorosłej reprezentacji. 189 cm wzrostu, niezła szybkość, lewa noga oraz wcześniej wymienione atuty mogą sprawić, że po Euro 2021 – i tym samym niechybnej rezygnacji z kadry Kamila Glika – zacznie się interesująca rywalizacja o miano stopera nr 4.
Żart? No, nie. Kiwior ma coś, co z miejsca daje pewnego rodzaju boost na tle konkurencji. To lewa noga i elastyczność taktyczna. – Jego miejsce to środek obrony, ewentualnie lewa strona w systemie z trójką stoperów. W obu wariantach prezentuje się najlepiej – zauważa Pavol Stano. – Lewonożny środkowy stoper to jedna z najbardziej poszukiwanych pozycji, co niewątpliwie będzie działać na korzyść Kuby. On potrafi ten atut dobrze wykorzystać za pomocą długich crossów czy podań między liniami. Z czasem to może być jego znak firmowy – dodaje Dariusz Gęsior. Oj, Marek Papszun to by sobie takiego Kiwiora chętnie sprowadził na mury częstochowskie.
Gdy jeszcze rzucimy okiem na wewnętrzną ligę lewonożnych stoperów w Polsce, która zazwyczaj nie może narzekać na obfitość nazwisk, a obecnie jest złożona z takich postaci jak Bochniewicz, Kamiński czy Jach, okaże się, że autostrada do seniorskiej reprezentacji nie jest jakoś mocno zakorkowana. Tym bardziej, że za rok jedynymi pewniakami na tę pozycję będą Bednarek, Walukiewicz i Bielik. To wizja odległa, ale na dziś wcale niewyssana z palca. Są ku temu argumenty, ale, jak to lubią mawiać trenerzy, wszystko w nogach i głowie piłkarza.
KAMIL WARZOCHA
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS