A A+ A++

Katarzyna Warzecha*: Parę lat temu poznałam Anię Witkowską, która opowiedziała mi historię rodziny jej męża, Adama Witkowskiego. Oboje bardzo chcieli, by zrobić o tym film.

– Życie napisało tak niesamowity scenariusz, że niewiele trzeba było tam dodać. Każdy reżyser, który poznałby tę zaskakującą i poruszającą historię, nie zawahałby się zrobić na jej podstawie filmu. Artystycznym grzechem byłoby porzucić taki temat.

‘We Have One Heart’ Studio Munka – SPF

To historia miłosna, melodramatyczna, międzykulturowa, w dodatku osadzona w polskiej historii.

– W gruncie rzeczy jest bardzo prosta i zrozumiała dla wszystkich. Pierwszy raz w życiu nie miałam problemu, żeby wytłumaczyć komuś, o co chodzi w tym filmie, gdy np. starałam się o pieniądze na jego produkcję. Dostałam m.in. dofinansowanie z Gdańska, bo tu żyją główni bohaterowie.

Dlaczego zdecydowałaś się na formę animowanego dokumentu?

– Główny problem dla mnie jako reżysera polegał na tym, że cała ta historia już się wydarzyła. Poznałam ją już po tym, jak Adam spotkał ojca. Jedyne, co mieliśmy w planach współczesnej opowieści, to to, że Faruk [iracki Kurd, ojciec Adama Witkowskiego – red.] miał przyjechać do Polski, ale to się nie wydarzyło. Natomiast nie interesowała mnie formuła gadających głów, za wszelką cenę chciałam tego uniknąć, bo to zabija filmowość.

Kilka miesięcy zajęło mi poszukiwanie odpowiedniej formy. Aż w końcu spotkałam się ze znajomą animatorką i nagle uświadomiłam sobie, że animacja może być w tym przypadku najlepszym medium.

Listy, które pokazuję w filmie, są oryginalne. To zeskanowane listy Faruka do Haliny, mamy Adama, które wkomponowaliśmy w animację.

To była dla mnie wyjątkowo ciekawa praca i mój debiut jako reżysera animacji. Wszystko robiłam od zera i tego się uczyłam. I co ważne, nigdy nie poznałam Haliny, głównej bohaterki filmu. Jedyną wiedzę, jaką o niej miałam, czerpałam z listów do niej i tego, co mi powiedzieli Ania i Adam Witkowscy.

Starałam się zadbać o szczegóły. Młoda aktorka Sandra Drzymalska [zagrała główną rolę w krótkometrażowym debiucie Katarzyny Warzechy „Jest naprawdę ekstra” – red.] dała postaci Haliny swój oddech, tchnęła w nią życie. Do odczytania listów Faruka przez kilka miesięcy szukałam młodego, wysokiego i szczupłego Kurda z Iraku, bo taki był Faruk. Przez stronę kurdystan.info znaleźliśmy irackiego Kurda, który studiuje w Polsce.

Dlatego praca nad 10-minutowym filmem zajęła ci aż dwa lata.

– To film hybryda, który łączy różne formy: animację, listy, wideo, zdjęcia. Ale przede wszystkim to film dokumentalny. Jego opiekunem jest Andrzej Fidyk, który zawsze mi mówił, że dopóki są prawdziwe sytuacje i prawdziwi bohaterowie, dopóty jest to film dokumentalny.

Ciekawa jest perspektywa małego dziecka, synka Witkowskich, który opowiada widzom historię dziadków i rodziców ze swojego punktu widzenia.

– Od początku wiedziałam, że narratorem musi być dziecko, bo historia jest melodramatyczna, a ja nie chciałam zrobić czegoś ckliwego. Czułam, że dziecięca narracja może tę opowieść zinfantylizować i zbalansować. I sprawić, że będzie śmieszno-smutna.

Ponieważ synek Witkowskich miał dopiero dwa lata i jeszcze niewiele mówił, więc do roli narratora z offu musiałam poszukać innego dziecka. Napisałam tekst, potem poprawił go mój kolega reżyser i wtedy zrobiliśmy casting na młodego aktora, który przeczyta ten tekst. Tak pojawił się Iwo Rajski, któremu pokazałam mój film, a wtedy on swoimi słowami opowiedział to, co widział na ekranie. Dzięki temu słyszymy słowa dziecka.

Jak Witkowscy odebrali film, który dotyka intymnej historii ich najbliższych?

– Plusem było to, że sami zaproponowali mi zrobienie filmu, to była ich inicjatywa. Czułam, że mi ufają i dają wolną rękę. Ale Adam na początku powiedział, że nie lubi animacji. Więc najwięcej z animatorami pracowaliśmy nad portretami Adama i Ani, by były jak najbardziej wiarygodne wizualnie. Ania była też moim konsultantem scenariuszowym i źródłem wiedzy o rodzinie. Z kolei Adam jest współtwórcą muzyki, która dopełnia całość.

Kiedy po raz pierwszy pokazałam im film, Adamowi zakręciła się łezka w oku. Dla mnie to był najlepszy komplement, bo – podobnie jak ja – oddali temu filmowi swoją duszę.

Muzyka jest pełnoprawnym bohaterem „We Have One Heart”, zwłaszcza iracki instrument rababa, który Adam dostaje od ojca.

– To niezwykła sytuacja, gdy bohater filmu jest również autorem muzyki. Ta muzyka, która zapewne krążyła gdzieś w pamięci, wyobraźni, genach, zaistniała w filmie, spajając go w harmonijną całość. Czuję się bardzo wyróżniona, że mogłam opowiedzieć tę historię.

***

* Katarzyna Warzecha – gdańska reżyserka (rocznik 1989) jest absolwentką reżyserii Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach oraz Wajda School & Studio w Warszawie. Debiutowała krótkometrażowym filmem dyplomowym „Jest naprawdę ekstra”.

***

„We Have One Heart” („Mamy jedno serce”) w reżyserii Katarzyny Warzechy to historia gdańskiego muzyka i plastyka Adama Witkowskiego, który po śmierci matki odnajduje listy sprzed lat pisane do niej przez jego ojca – Kurda z Iraku. Adam nigdy nie poznał ojca, teraz może się czegoś o nim dowiedzieć.

10-minutowy animowany dokument powstawał prawie dwa lata. Łączy animację, zdjęcia i nagrania archiwalne, autentyczną korespondencję z lat 80. i współczesne ujęcia filmowe. Za część animowaną filmu odpowiada Yellow Tapir Films na czele z reżyserem Marcinem Podolcem. Za dźwięk – Jakub Jerszyński. Muzykę skomponował Adam Witkowski, jeden z głównych bohaterów filmu. Film wyprodukowało działające w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studio Munka. Jego producentami są Ewa Jastrzębska i Jerzy Kapuściński. Film powstał w ramach programu „Pierwszy dokument” dofinansowanego przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Producentem wykonawczym jest firma Silver Frame.

„We Have One Heart” był pokazywany na wielu międzynarodowych festiwalach. Niedawno zdobył główną nagrodę na festiwalach w Meksyku i Luksemburgu, a także na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago. Brał tam udział w konkursie filmów krótkometrażowych wśród kilkudziesięciu propozycji z całego świata. Triumf w Chicago oznacza, że film gdańskiej reżyserki trafia na tzw. długą listę propozycji oscarowych i będzie brany pod uwagę przez członków Akademii Filmowej nominujących do najważniejszej nagrody filmowej świata.

Więcej o filmie: https://www.facebook.com/WeHaveOneHeartFilm/

Najbliższy pokaz online „We Have One Heart” odbędzie się 20 listopada o godz. 18 na festiwalu Etiuda & Anima (cena biletu 8 zł): https://etiudaandanima.pl/wydarzenia-27-mff-etiudaanima/ – zakładka „III projekcja konkursowa ANIMA”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy garaż OSP w Suchowoli
Następny artykułDzieci nie chcą żyć, cierpią w czasie pandemii koronawirusa. Zamiast twarzy rysują maski