A A+ A++

Polskie kolarstwo szosowe znajduje się w wielkim odwrocie. Upadła jedyna polska grupa zawodowa CCC Team. Większe i mniejsze sukcesy odnoszą jeszcze Michał Kwiatkowski i Rafał Majka. Ale ich potencjalni następcy: Szymon Sajnok, Kamil Małecki, Stanisław Aniołkowski wloką się w ogonie peletonu.

To był najwspanialszy sezon polskiego kolarstwa w XXI wieku. Niewyobrażalne z dzisiejszej perspektywy, jak dobry i obfitujący w sukcesy. Rafał Majka – jako drugi Polak w historii po Zenonie Jaskule – wygrał etap Tour de France. Nie jeden, ale od razu dwa. Wygrał klasyfikację górską “Wielkiej Pętli”. Wcześniej w Giro d’Italia był szósty. A po sukcesach we Francji wygrał Tour de Pologne.

Michał Kwiatkowski nie był gorszy. Zaczął od wygranej w Volta ao Algarve (choć nie zalicza się do World Tour, to jeden z najważniejszych wyścigów otwarcia sezonu), a wiosną w wyścigach klasycznych w których się specjalizuje, sięgnął po zwycięstwo w przepięknym Strade Bianche, był trzeci w Strzale Walońskiej i Liège-Bastogne-Liège. Na koniec sezonu dokonał czegoś, co zupełnie zmieniło jego pozycję w kolarskiej hierarchii. W hiszpańskiej Ponferradzie został mistrzem świata w wyścigu ze startu wspólnego.   

Mistrzostwa świata dużo mówiły o stanie polskiego kolarstwa. Ze względu na wysoki ranking UCI w wyścigu o tęczową koszulkę mogło wystartować dziewięciu “Biało-Czerwonych”.  Byliśmy w elitarnym gronie wraz z Australijczykami, Belgami, Brytyjczykami, Francuzami, Holendrami, Kolumbijczykami, Niemcami. I to była naprawdę silna reprezentacja. Kwiatkowski nie zdobyłby złota bez: Macieja Bodnara, Michała Gołasia, Bartosza Huzarskiego, Bartłomieja Matysiaka, Przemysława Niemca, Macieja Paterskiego, Michała Podlaskiego, Pawła Poljańskiego. Kolarstwo to sport drużynowy. W pojedynkę się nie wygrywa, chyba że jest się Peterem Saganem.

Obostrzenia sanitarne i lockdown, wprowadzone po wybuchu pandemii koronawirusa, kompletnie przemodelowały kolarski kalendarz. Najważniejsze wyścigi zostały rozegrane w nieco ponad trzy miesiące. Kwiatkowski i Majka, jak co roku, robili swoje, byli w czołówce.

Majka może zawiódł sam siebie. W Giro, które chciał zakończyć nawet na podium, przyjechał 12., ale trzecie miejsce w Tirreno – Adriatico i czwarte w Tour de Pologne w tak okrojonym sezonie można uznać za przyzwoity rezultat. Kwiatkowski wygrał etap Tour de France. Jego ciężka praca dla zespołu Ineos Grenadier i jego rywali została wynagrodzona.

No i mistrzostwa świata. Czwarte miejsce. W tych okolicznościach w jakich się znalazł Kwiatkowski zrobił wszystko, co mógł. Na końcowych rundach musiał radzić sobie sam. Polska reprezentacja była zbyt słaba, by dotrzymać koła najlepszym. Mistrz z Ponferrady nie miał pomocników, którzy kasowaliby ucieczki, pilnowali porządku w czołówce, dowozili mu prowiant. Mimo to podjął próbę ataku w decydującym momencie wyścigu. Był zbyt zmęczony obowiązkami, które w normalnych okolicznościach, wykonywaliby za niego inni. Sił starczyło na czwarte miejsce.

I taki jest obraz polskiego kolarstwa i pewnie podobny będzie w nadchodzącym sezonie. Jest Kwiatkowski i Majka. Obaj z szansami na to, że powalczą jeszcze od czasu do czasu o jakieś zwycięstwo. Majka ma już nowy kontrakt w nowej grupie – UAE Emirates. Kwiatkowski czeka na nową umowę. Nic nie wskazuje na to, że zmieni grupę, bo w Ineos nie zawiódł, ale dziwi, że do tej pory nie została podana informacja o prolongacie kontraktu. W takiej sytuacji jest jednak wielu dobrych kolarzy z World Tour. W Borze-Hansgrohe, poprzednim zespole Majki, został jeszcze Maciej Bodnar, a w Lotto-Soudal – Tomasz Marczyński. To solidni zawodnicy, ale z jasno określoną rolą – pomocników. Wszyscy mają powyżej 30 lat.

A ich następcy? W grupach World Tour kontrakty podpisało dwóch polskich kolarzy: 23-letni Szymon Sajnok z Cofidis i rok starszy Kamil Małecki z Lotto-Soudal. I to wszystko. Na dobrą umowę liczył mistrz Polski Stanisław Aniołkowski, ale jest zadowolony, że trafił do zespołu Pro Teams (kolarska II liga) Bingoal-Wallonie Bruxelles. Bez pracy jest na razie były mistrz kraju Michał Paluta.

Wielkim ciosem dla polskiego kolarstwa był rozpad grupy CCC Team. Pierwszy polski zespół World Tour padł ofiarą kłopotów tytularnego sponsora, spowodowanych pandemią koronawirusa. Wielki i ambitny projekt, który mógł pomóc krajowemu kolarstwu upadł.

Przyszłość

Ale to się zdarza. Grupy kolarskie kończą swój żywot, ale nie ogranicza to dopływu nowych zawodników do światowej czołówki. W ubiegłym roku, pierwszy raz od wielu lat, reprezentacja Polski nie wzięła udział w młodzieżowym Tour de France – Tour de l’Avenir. W 2017 r. wyścig wygrał Kolumbijczyk Egan Bernal, a rok później Słoweniec Tadej Pogacar, czyli dwaj ostatni zwycięzcy Tour de France. Polski Związek Kolarski nie miał pieniędzy na to, by wysłać młodzieżową kadrę na najważniejszy dla nich sprawdzian przed przejściem do kategorii seniorów.

Od kilku lat PZKol. stoi na skraju bankructwa, młodzi kolarze znaleźli się bez pomocy, talenty są, ale system nie potrafi ich wychwycić. W polskim kolarstwie powstała wyrwa, którą trudno będzie uzupełnić. Póki jeszcze ścigają się Kwiatkowski i Majka można liczyć na pojedyncze sukcesy. Ale co będzie potem? Aż strach pomyśleć.

Olgierd Kwiatkowski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGruszki marynowane w occie. Jak je zrobić?
Następny artykułAktualna sytuacja epidemiologiczna w kraju [MAPA ZAKAŻEŃ]