A A+ A++

Wprawdzie w “Dziedzictwie Moriarty’ego” byliśmy świadkami wyeliminowania Desmonda Keene’a, który należał do grona najbliższych współpracowników demonicznego profesora, ale okazuje się, że była to zaledwie wygrana bitwa w długiej wojnie, którą musi stoczyć słynny detektyw. Na wolności bowiem cały czas pozostają pułkownik Moran, który nie cofa się przed radykalnymi rozwiązaniami – niezależnie od tego, czy chodzi o wrogów czy dotychczasowych współpracowników – oraz nadkomisarz Blackstone ze Scotland Yardu, który właśnie wstępuje w szeregi oddziału specjalnego.

Jak łatwo się domyślić, to Blackstone będzie głównym przeciwnikiem Sherlocka Holmesa w tym albumie. Za wszelką cenę chce on sprowokować detektywa do wyjścia z ukrycia, zanim uda mu się zgromadzić dowody potwierdzające udział nadkomisarza w działaniach gangu Moriarty’ego. Możemy się też przekonać, że Blackstone – odróżnieniu od pułkownika Morana – potrafi być cierpliwy i naprawdę przebiegły. Szybko dochodzi do wniosku, że czułym punktem Sherlocka Holmesa mogą być jego pomocnicy. Puszczona w ruch policyjna machina powinna przecież sprawić, że Billy, Czarny Tom i Charlie wpadną w ręce nadkomisarza i doprowadzą go do ich ukrywającego się opiekuna.

Oczywiście partyzanci z Baker Street nie dają się tak łatwo schwytać, ale zostają zmuszeni do zmiany kryjówki. Przekonamy się jednak, że nie są oni całkiem bezpieczni nawet wśród Irlandczyków z Zaułka Śmierci. To, co tam się wydarzy w trakcie policyjnej obławy, nie tylko wstrząśnie trojgiem uciekinierów, ale także zmusi słynnego detektywa do zmiany planów. Sposób, w jaki chce on sprowokować Blackstone’a do popełnienia błędu, jest z pewnością ryzykowny, ale młodzi bohaterowie ochoczo wezmą udział także w tej akcji.

W „Człowieku ze Scotland Yardu” czeka więc na czytelników sporo emocji, ale mimo to można mieć wątpliwości, czy dobrym pomysłem było rozwleczenie rozprawy z ludźmi Moriarty’ego na kilka części. Miejmy nadzieję, że jej kolejna odsłona, którą zapewne będziemy śledzić w następnym albumie, okaże się co najmniej równie ciekawa jak starcie detektywa z nadkomisarzem.

Czarny rok dla światowego kina. Przez pandemię nie ma co oglądać

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzywileje i ochrona kobiet w ciąży. Co przysługuje przyszłej matce?
Następny artykułFirmy lepiej radzą sobie z II falą pandemii niż w marcu