A A+ A++

Podczas pierwszego po rocznej przerwie reprezentacyjnego zgrupowania, Argentyna była zmuszona wspiąć się na swój własny Olimp. A konkretnie – Estadio Hernando Siles, jeden z najtrudniejszych dla Argentyńczyków szczytów w Andach. To właśnie na tym stadionie, zlokalizowanym ponad 3,5 kilometra ponad poziomem morza, Argentyńczycy doznali jednego z największych upokorzeń w historii tamtejszej piłki, przegrywając z Boliwią 1:6. A i ogółem gra im się tam wyjątkowo ciężko, od połowy lat dziewięćdziesiątych aż do ubiegłego miesiąca wygrali w La Paz zaledwie raz.  

Tym razem udało im się wywieźć komplet punktów, Messi, Martinez i spółka przeskoczyli jedną z najwyższych przeszkód na drodze do mundialu w Katarze. Ale czy Argentyna może wpaść w euforię po tym, jak wywiozła 3 „oczka” z tego „nieludzkiego” terytorium? Zdaje się, że to dopiero początek długiej drogi do tego, by jeden z ostatnich turniejów w karierze Leo Messiego był okazją do uzupełnienia przez niego gabloty z trofeami. Argentyna wygrała dwa pierwsze mecze eliminacji, dziś jest murowanym faworytem meczu z Paragwajem, co nie znaczy wcale, że nie ma problemów.

PECHOWY JAK DYBALA W KADRZE

Przede wszystkim – po raz kolejny wypadł Paolo Dybala, który po pięciu latach od reprezentacyjnego debiutu nadal nie wywalczył sobie w Argentynie mocnej pozycji. Tym razem pomocnik został w Europie, a na oficjalnej konferencji prasowej poinformowano jedynie, że chodzi o szczegółowe badania urologiczne. Nie wnikając w szczegóły, przypomnijmy, że historia Dybali i Argentyny jest dość szczelnie zapełniona urazami, kontuzjami i rozczarowaniami. Doliczyliśmy się pięciu zgrupowań, które musiał opuścić z uwagi na kontuzje – jak na pięć lat, z czego 12 miesięcy praktycznie wypadło przez pandemię koronawirusa, wynik fatalny. Szczególnie, że często Dybala po prostu nie pasował do wizji trenera.

ARGENTYNA OGRA PARAGWAJ? KURS 1,40 W TOTALBET

Zresztą, to historia trudna od samego jej początku – zanim Dybala w ogóle dostał jakiekolwiek minuty w kadrze, już był najlepszym asystentem ligi włoskiej. W sezonach 2015/16 i 2016/17 był wybierany do drużyny sezonu Serie A. W kadrze na przestrzeni tych dwóch lat zagrał… trochę ponad 180 minut. Rozbitych na dwa lata i sześć występów.

Oczywiście, to był czas, gdy Argentyna musiała sadzać na ławce Sergio Aguero i Angela Di Marię, bo Messiemu na murawie towarzyszyli Higuain i Lavezzi. Miejsca w takim zespole nie dostawało się za darmo, każda minuta, zwłaszcza w formacjach ofensywnych, musiała być zdobyta wieloma bramkami i asystami w najsilniejszych ligach. Ale nie da się ukryć – pokutowało też przekonanie, że piłkarz Juventusu będzie na murawie przeszkadzał Leo Messiemu, będzie się z nim zderzał, operując w podobnych sektorach boiska.

Czy tak faktycznie się stało, gdy Dybala otrzymał więcej zaufania?

Ech. To trudne pytanie. Fakt, strzelił jedną ważną bramkę, w meczu o 3. miejsce podczas turnieju Copa America w 2019 roku. Był to zresztą jego pierwszy występ na tym turnieju od początku, w poprzednich spotkaniach nie grał wcale (grupa), albo wchodził z ławki (faza pucharowa). Ale to jest jedna z jego DWÓCH bramek przez całe 5 lat. Zmieniali się selekcjonerzy, zmieniali się partnerzy – nie zmieniał się brak zaufania do Dybali. A gdy już Paolo dostał parę kolejnych szans i wydawał się rozkręcać – przyszła najpierw pandemia, a potem dwa kolejne zgrupowania, w których przeszkodził mu jego własny organizm. Przeciw Ekwadorowi i Boliwii nie zagrał z uwagi na problemy żołądkowe, teraz doszły kolejne dość specyficzne kłopoty.

Claudio Caniggia, legenda reprezentacji Argentyny, uderzył w tony, które znamy doskonale z tyrad Wojciecha Kowalczyka na temat Piotra Zielińskiego.

 Czekamy na Dybalę aż zacznie się pojawiać i grać w reprezentacji. A ile on ma lat? Dwadzieścia pięć?! – dopytywał na kanale Fox Sports w kwietniu, cytuje go portal SportingNews. – Jest świetnym zawodnikiem i na pewno wspaniałym dzieciakiem. Gra z dziesiątką na plecach w Juventusie. Ale musi przyspieszyć. Musi zrobić te trzy, cztery kroki do przodu, a reszta za nim podąży. Zaznaczam, że powiedziałem to najgrzeczniej jak tylko potrafię. 

Sęk w tym, że… chyba nie ma już na co czekać, bo objawił się w międzyczasie Lautaro Martinez.

POWROTY, PRZYLOTY, ODLOTY

Dybala gra w tym sezonie Serie A ogryzki, tymczasem Martinez jest właściwie niezawodny i w Interze Mediolan, i w reprezentacji, gdzie trafił już 10 razy w zaledwie 19 spotkaniach. We wspomnianym La Paz najpierw wyrównał na 1:1 tuż przed przerwą, a następnie zaliczył asystę przy trafieniu Correi. Dla Dybali to może być spory problem – za parę lat może się okazać, że wprawdzie nie przeszkadza już na murawie Messiemu, ale w międzyczasie wyrósł w kadrze nowy kocur, który poustawia skład pod siebie.

Poza tym – pech jednych to szczęście innych. Lionel Scaloni powołał na przykład Angela Di Marię, dla którego to powrót do reprezentacji. Powrót efektowny, argentyńskie media podawały, że piłkarz zabrał się prywatnym samolotem Messiego razem z klubowym kolegą Leandro Paredesem. Pytanie o Di Marię jest w zasadzie jedno – czy nie jest to czasem opcja, która pozwoli zoptymalizować wymiar gry duetu Martinez-Messi. 32-letni skrzydłowy odfajkował już swoje zawieszenie w Ligue 1, ale tak czy owak – od początku października zagrał niespełna 340 minut. W tym samym okresie Martinez wyrobił ponad 10 godzin na boiskach ligi włoskiej i Ligi Mistrzów. Messi zagrał jeszcze więcej, ponad 700 minut na przestrzeni 6 tygodni.

A MOŻE ARGENTYNA ROZCZARUJE I TYLKO ZREMISUJE? KURS 4,90 W TOTALBET

Doszło do tego, że oszczędził go nawet Ronald Koeman w ostatnim meczu przeciw Betisowi, choć Argentyńczyk i tak pojawił się w przerwie za kontuzjowanego Ansu Fatiego. Sam zresztą też nie czuł się najlepiej – pierwsze treningi na zgrupowaniu to indywidualne treningi, dopiero na przedmeczowej konferencji Scaloni poinformował, że Messi jest w pełni sił i na pewno będzie brany pod uwagę już w kontekście meczu z Paragwajem.

Pytanie tylko, czy jest sens ryzykować.

Paragwaj w Buenos Aires wydaje się o wiele prostszym rywalem, niż Peru w Limie – a ten mecz czeka Argentyńczyków już we środę. Ostatni męczyła się tam Brazylia, dwa razy goniła wynik, ostatecznie wygrała 4:2 po dwóch rzutach karnych Neymara i nerwowej końcówce. Nikogo chyba nie zdziwi oszczędzanie energii na ten drugi mecz, podczas gdy na Paragwaju będą mogli się wyszaleć Correa, Ocampos czy Di Maria właśnie.

Swoją drogą – jak ten atak brzmi. Już sami Martinez z Messim robią robotę, ale przecież i przyboczni nie odstają poziomem. Correa, Ocampos, Di Maria, Papu Gomez i Lo Celso to tylko ci powołani, przecież w domu obok Dybali zostali też Aguero czy Simeone.

ZNOWU BEZ BALANSU

Tu jednak wraca stara śpiewka, która towarzyszy Argentyńczykom od lat. Cóż z tych wszystkich wyczynów ofensywnych, jeśli z tyłu trzeba się ratować Nicolasem Otamendim.

Tak, tym Otamendim, który miał problemy, by nadążyć za Jakubem Kamińskim czy innym Mikaelem Ishakiem. Fakt, że 32-letni obrońca Benfiki wydaje się najbardziej pewnym elementem linii defensywnej Argentyny sporo mówi o dysproporcji między liniami. Najwięcej ciepłych słów wśród argentyńskich defensorów słyszą chyba w Europie piłkarze Ajaksu Amsterdam, Nicolas Tagliafico i Lisandro Martinez. Sęk w tym, że chwaleni są przede wszystkim za grę ofensywną, podłączanie się do akcji po skrzydle czy wyprowadzanie piłki od własnej bramki. W kadrze natomiast prawdopodobnie zagra tylko jeden z nich – środek zostanie obstawiony przez Otamendiego i Martineza Quatrę.

Jasne, Argentyńczycy zagrali tak chociażby z Ekwadorem, który nie potrafił nawet oddać celnego strzału na ich bramkę. Pamiętajmy jednak – atakiem dyrygują gwiazdy Barcelony, Interu czy Juventusu. Obroną – Benfiki, Ajaksu oraz Fiorentiny. W eliminacjach strefy CONMEBOL to może wystarczyć do tradycyjnego miejsca na czele stawki, do spółki z Brazylią. Ale wyobrażacie sobie Katar 2022, gdy za plecami Messiego operują Otamendi i utalentowany piłkarz z Ajaksu?

Z BOLIWIĄ POSZŁO, TO JUŻ JAKOŚ PÓJDZIE

Drugą połowę 2019 roku Lionel Scaloni poświęcił na serię meczów towarzyskich, podczas których testował najróżniejsze ustawienia i warianty personalne. Teraz nadchodzi seria sprawdzianów. Pierwsze dwa wypadły tak sobie. O ile zwycięstwo nad Boliwią to nie jest oczywistość dla żadnej latynoskiej reprezentacji, o tyle 1:0 z Ekwadorem po bramce z karnego można postrzegać jako delikatne rozczarowanie. Teraz bardzo istotne dwa spotkania, Paragwaj i Peru. Lionel Scaloni powinien zacząć udowadniać, że ma pomysł, jak obudować Messiego w Katarze.

Awans do oczywistość, ale w kadrach takich jak Brazylia i Argentyna, eliminacje mają służyć budowie przekonującej drużyny na właściwy turniej. Czekać na Dybalę czy zgrywać Martineza z Messim? Trzymać się Otamendiego, czy odmłodzić defensywę? Pytań trochę pozostało, część odpowiedzi przyniesie nadchodzący tydzień. Jedno jest pewne – trzeba się spieszyć oglądać tę Argentynę, bo czujemy, że na mundial w 2026 roku Leo Messi już nie pojedzie.

Fot.Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„The Crown” sezon 4. Członkowie obsady uchylają rąbka tajemnicy w specjalnym nagraniu
Następny artykułŚwiecie: Zaginęła 11-letnia Kinga Zadworna