Po dwóch latach przerwy reprezentacja Polski wróciła na Stadion Śląski. Jakże inny od tego sprzed dwóch lat, gdy 42 tys. widzów zdzierały gardła za wygraną z Włochami. W czasie pandemii z trybun zieje pustką, co jest szczególnie dojmujące na tak dużym obiekcie jak ten w Chorzowie.
Trener Jerzy Brzęczek, tak jak zapowiadał, postawił w środowy wieczór na zmienników i debiutantów. Po raz pierwszy w kadrze zagrali Robert Gumny i Przemysław Płacheta. Kolejne minuty dostali też Sebastian Walukiewicz i Paweł Bochniewicz.
Zmarnowany karny
Płacheta i Gumny w kolejnych meczach – z Włochami i Holandią w Lidze Narodów – już nie zagrają. Dołączą do młodzieżowej kadry prowadzonej przez Macieja Stolarczyka, przygotowującej się do meczu z Łotwą.
Płacheta, który zdobywał ligowe szlify w Śląsku Wrocław, a dziś gra w angielskim Norwich, pokazał, że może być ciekawą alternatywą na prawe skrzydło. Szybkość w podejmowaniu decyzji, pomysł na kombinacyjną grę i wreszcie groźny, niesygnalizowany strzał to jego największe atuty.
Oleksandr Zinchenko i Przemysław Płacheta w meczu Polska – Ukraina na Stadionie Śląskim Fot. Celejewski
Ukraińcy, którzy w październiku ograli w meczu Ligi Narodów Hiszpanię (1:0), szybko zdominowali środek pola, gdzie dosyć bezbarwnie i w jednostajnym tempie próbowali budować akcje Piotr Zieliński i Mateusz Klich.
Najwięcej jakości biło od Andrija Jarmolenki, który rozgrywał na Śląskim 92. mecz w reprezentacji Ukrainy.
Kapitan szybko sprawdził, jak funkcjonuje obrona polskiej drużyny, i przekonał się, że nie ma się czego bać. Bochniewicz nabrał się na jego zwód i chociaż Ukrainiec uciekał w stronę linii bocznej, to przewrócił go po nieudanym wślizgu. Karny. Do piłki podszedł sam Jarmolenko. Łukasz Skorupski rzucił się w swoją prawą stronę, zawodnik West Ham United strzelił w lewą. Po chwili jednak złapał się za głowę, gdyż piłka zatrzymała się na słupku.
Z pomocą Łunina
Eksperymentalne zestawienie polskiej drużyny nie pozostało bez wpływu na płynność i liczbę akcji. Andrij Łunin, który strzegł bramki rywala, nudził się na tyle, że w 40. minucie postanowił wyręczyć obrońców i wybiegł daleko przed pole karne.
Bramkarz wybijał piłkę tak nieudolnie, że ta trafiła do Piotra Zielińskiego. Pomocnik wracający do kadry po absencji spowodowanej koronawirusem odegrał ją do Krzysztofa Piątka, który z około 40 metrów posłał ją do opuszczonej bramki.
Krzysztof Piątek podczas meczu Polska – Ukraina na Stadionie Śląskim Fot. Celejewski
Druga połowa potwierdziła, że naszym najlepszym i najbardziej zapracowanym zawodnikiem jest Łukasz Skorupski. Pochodzący z Zabrza bramkarz uratował nam skórę między innymi po bardzo groźnym uderzeniu Wiktora Cygankowa.
Sytuacja jednak się powtórzyła. Rywal przeważał, gola strzelili Polacy. Zaraz po wejściu na boisko piłka trafiła pod nogi Jakuba Modera, który zmienił Arkadiusza Milika. Piłkę dogrywał Płacheta, Łunin znowu się nie popisał, a pomocnik Lecha w czwartym meczu w reprezentacji strzelił pierwszego gola.
Teraz przed drużyną Jerzego Brzęczka już mecze w Lidze Narodów. W niedzielę z Włochami, a w kolejną środę – ponownie na Śląskim – z Holandią.
Polska – Ukraina 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Piątek (40.), 2:0 Moder (63.)
Polska: Łukasz Skorupski – Robert Gumny (78. Bartosz Bereszyński), Sebastian Walukiewicz, Paweł Bochniewicz, Maciej Rybus (79. Arkadiusz Reca) – Przemysław Płacheta (83. Sebastian Szymański), Mateusz Klich, Jacek Góralski Ż (62. Karol Linetty), Arkadiusz Milik (62. Jakub Moder), Piotr Zieliński (46. Kamil Jóźwiak) – Krzysztof Piątek.
Ukraina: Andrij Łunin – Juchym Konopla (63. Wałerij Bondar), Serhij Krywcow, Mykoła Matwijenko, Bohdan Mychajliczenko – Andrij Jarmołenko (46. Marlos), Ołeksandr Zinczenko (56. Ihor Charatin Ż), Jewhenij Makarenko, Wiktor Kowałenko (76. Serhij Sydorczuk), Ołeksandr Zubkow (46. Wiktor Cygankow) – Roman Jaremczuk (46. Júnior Moraes).
Sędziował: Manuel Schüttengruber (Austria).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS