Lewicowi politycy i sprzyjające im media nie zapominają o swoim powołaniu. Od kilku lat wierni są wstrętnej tradycji. Zwykle dokładają wszelkich starań, by swoim postępowaniem – poprzez różne insynuacje, wypowiedzi i publikacje – obrzydzić każdą ważną rocznicę dla Polski. A przynajmniej zepsuć. Zakłócić naturalną radość milionów Polaków i rozbić poczucie wspólnoty narodowej, odradzające się takich dniach. Pomniejszyć albo wręcz zaprzeczyć zasługom tych, którzy mieli największy udział w zapisaniu na kartach historii wiekopomnych dokonań.
Na potrzeby bieżącej polityki w wydarzenia przeszłości wplatają aktualne własne interesy polityczne. Niekiedy sięgają po perwersyjne wręcz techniki uprzykrzania ważnych rocznic. Specjalizowała się w tym „Gazeta Wyborcza”, w której w kolejne rocznice wprowadzenia stanu wojennego przez juntę Jaruzelskiego, głównymi materiałami dziennika jednego roku był obszerny wywiad z gen. Czesławem Kiszczakiem, a następnego z Jerzym Urbanem. Pamiętam też, jak w kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego Hanna Gronkiewicz –Waltz w swoich publicznych wystąpieniach, otwierających rocznicowe uroczystości, snuła analogie między młodymi powstańcami a współczesną młodzieżą, wskazując idee lewicy jako wartości godne dzisiejszej, codziennej walki.
Nie mogło podobnej dywersji środowisk lewicowo – liberalnych zabraknąć w dzisiejszą 102 rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości.
Rozpoczęła ją Grupa Wirtualna Polska, wydawca portalu money.pl. Na jego stronie głównej zamieściła tekst zatytułowany: – „Piłsudczycy sprowadzili Polskę na dno. PiS naśladuje ich pomysły”. – Jakież to oczywiste dla każdego – mógłbym skomentować.
Prawdopodobnie ciężko przechorowałaby Katarzyna Lubnauer, gdyby nie próbowała zakpić z rocznicy i formy tegorocznych obchodów święta Niepodległości przez środowiska narodowe. Odbywający się od kilku lat każdego 11 listopada Marsz Niepodległości, ze względu restrykcje wynikające z pandemii, decyzją organizatorów zaplanowano zorganizować w innej niż zazwyczaj formie. Mianowicie przewidziano, że będzie to Marsz zmotoryzowany. Jego uczestnicy, zapowiadano, przejadą samochodami ulicami Warszawy i Most Poniatowskiego do Ronda Waszyngtona, a stamtąd po zawróceni pojadą w kierunku centrum.
Jeszcze przed rozpoczęciem Marszu Katarzyna Lubnauer mediach społecznościowych zamieściła niby kpiący komentarz:
„Jestem za Konduktem Niepodległości 11 listopada organizowanym przez narodowców, ale tylko pod warunkiem, że będą same samochody polskich, narodowych marek”.
Jeden z dziennikarzy telewizyjnych, zwracając na drugą część tej dziwnej uszczypliwości, określił wypowiedź posłanki Nowoczesnej, jako nie do końca świadomą bezczelność. Mnie oburzyło, co innego w tej próbie dewaluacji pomysłu formy Marszu. Połączenie Niepodległości ze słowem „kondukt”. Jeżeli posłanka zdawała sobie sprawę ze znaczenia słów, to świadczy o niej jak najgorzej. Bo to by znaczyło, że skrótowo powiedziała „Pogrzeb Niepodległości”. Intencję takiej wypowiedzi bez względu na jej możliwe interpretacje potępiłbym surowo. Sądzę jednak iż Katarzyna Lubnaeur, nie wie, iż kondukt oznacza – orszak, grupę ludzi uczestnicząca w przeniesieniu lub przewiezieniu trumny ze zwłokami na cmentarz.
To by z kolei świadczyło o jej skandalicznym nieuctwie, którego nie jest w stanie zamaskować naukowy tytuł doktora.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS