A A+ A++

Liczba wyświetleń: 1564

Kiedy chodzę dziś po ulicach, wyprostowany, z nieosłoniętą twarzą, nie mogę zrozumieć, co stało się z Polską i jej mieszkańcami przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Czuję się jak przedstawiciel jakiegoś wymierającego plemienia. Jakiś ostatni Mohikanin. Albo jak Żyd w przedwojennej Trzeciej Rzeszy. Nikt mnie jeszcze jawnie nie morduje, nikt jeszcze nie wsadza do bydlęcych wagonów. Ale do sklepu już nie wejdę. Nur für… wtedy byłoby „deutsche” ale teraz bardziej pasowałoby… owce?

Każdy fagas władzy, strażnik miejski, policjant, żandarm, sokista albo nawet terytorialny obrońca może mnie w majestacie prawa potraktować pałą, wlepić mi zabójczą grzywnę albo wcisnąć w kaftan bezpieczeństwa i zawieźć gdzieś, gdzie „lekarz albo felczer” wstrzyknie mi do organizmu nieprzetestowaną i nieokreśloną substancję. Jeśli po niej umrę albo zmienię się w warzywo… cóż, rodzinie pewnie wydadzą ciało. Albo to, co ze mnie pozostanie po takiej kuracji.

Chodzę a w głowie gra mi druga część „Obławy”.

„Słyszę wciąż i uszom nie wierzę,
Lecz potwierdza co krok wszystko mi:
Zwierzem jesteś i żyjesz jak zwierzę,
Lecz nie wilki, nie wilki już wy!”

Co takiego się stało, co zaszło w ludziach, co się zmieniło, że dają się zamykać, maskować, dusić, okradać, doprowadzać do ruiny i gnoić jak zwierzęta? Czy przypadkiem Sejm, zamiast „Piątką dla zwierząt” nie powinien teraz debatować nad „Piątką dla ludzi”? Płonne marzenia. A przecież nie zawsze tak było. Poznań 1956 rok. Na ulicach sto tysięcy ludzi krzyczących „Żądamy podwyżki płac”, „Chcemy żyć jak ludzie”, „My chcemy wolności”. Tłum ruszył na władzę, na sądy, na więzienia, w której władza przetrzymywała opornych. Ruszył, pomimo czołgów i milicyjnych kul. Władza oczywiście zmasakrowała tych ludzi, jednak już 14 lat później, na wybrzeżu ludzie znów wyszli na ulicę. Powód? Wprowadzona 12 grudnia podwyżka cen detalicznych mięsa, przetworów mięsnych oraz innych artykułów spożywczych.

Za pośrednictwem radia poinformowano społeczeństwo o podwyżkach cen żywności głównych artykułów, średnio o 23% (mąka o 17%, ryby o 16%, dżemy i powidła o 36%). Wzrost cen, jaki obecnie notowany jest rok w rok doprowadził do wrzenia całe miasto i był powodem powszechnych strajków i ponownie wściekłej reakcji władzy, która w obronie koryta zawsze gotowa jest zabijać. Wtedy było to ponad 40 osób. Nawet to morderstwo nie odstraszyło ludzi, którzy ponownie buntowali się w 1971 później 1976 a później buntowali się dalej, choć ginęli, byli gnojeni w więzieniach albo bici i maltretowani.

A potem nastała „wolność”, która na początku faktycznie nią była. Można było prowadzić biznes bez obawy przed zniszczeniem przez skarbówkę, można było wyjeżdżać z kraju. Można było nawet głośno albo na piśmie wyrażać swoje poglądy, bez strachu, że wnet trafi się za kraty za „mowę nienawiści”, „obrazę uczuć religijnych” albo „obrazę organów państwowych”. Bez obawy, że komando zbirów, nasłanych przez jakichś strażników politycznej poprawności zdemoluje mieszkanie i wyniesie połowę jego zawartości jako „dowody rzeczowe”. Krótki to był oddech i wolność też nie trwała długo. Wkrótce, kawałek po kawałku władza znów kradła ją ludziom, rabując chyłkiem niczym nocny złodziej. Jak czyraki zaczęły mnożyć się przeróżne policje i milicje ze skrótami skleconymi z literek. Niczym rak powstawać organizacje, pilnujące „praworządności i wolności”.

Tymczasem ta wolność i praworządność znikały niepostrzeżenie, niczym wolno topniejący śnieg. I teraz władza depcze ostatnie ich resztki. Czy rządzący w latach 1970. komuniści mogli choćby pomarzyć o tym, że bezkarnie zamkną ludziom zakłady pracy a ich samych – w domach? Czy byliby w stanie spróbować nakazywać, pod srogimi karami, noszenia jakichś zapleśniałych szmat? Czy ludzie zaakceptowaliby wtedy zamknięte szkoły, kina, baseny i większość sklepów? Czy ludzie, którzy z powodu podwyżki ceny masła o 23% byli w stanie dać się zastrzelić pozwoliliby na coś takiego?

Teraz jednak pozwalają. Nikt nie zdobywa gmachów rządowych, nikt nie wyrzuca z okien akt dętych politycznych spraw. Protestują jedynie rozhisteryzowane nastolatki, podpuszczone przez cwanego starca. Tyle że tym dziewczynom nie chodzi o wolność, tylko wolny seks bez zobowiązań. Nikt inny nie zaprotestuje? Wszystkim pozostałym podoba się drukowanie pieniędzy jak za najlepszych, komunistycznych czasów? Wszyscy inni potulnie zgadzają się na zamordyzm i stan wyjątkowy tylko dlatego, że zostały one inaczej nazwane? Pozwolicie się tak dręczyć? Co się stało? Czy naprawdę zostałem sam?

Dane liczbowe dotyczące strajków pochodzą z „Wikipedii”.

Autorstwo: GotK
Źródło: WolneMedia.net

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars Liczba głosów: 19, średnia ocena: 4,79 (max 5)

Loading…

TAGI: Koronawirus, Polacy

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć “Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji “Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Częstochowie blisko dobowego rekordu zakażeń koronawirusem
Następny artykułMój cotygodniowy dylemat: pójść do kościoła czy nie?