Polska Marynarka Wojenna dysponuje obecnie dwoma okrętami ratowniczymi projektu 570 – ORP „Piast” i ORP „Lech”. Choć te wprowadzone w latach 70. XX wieku jednostki przeszły głęboką modernizację, to muszą zostać zastąpione. Dziś jednostki ratownicze budowane są budowane według zupełnie innych założeń, uwzględniających rozwój techniczny. Nowoczesne jednostki ratownicze mają modułową budowę, nowoczesną architekturę i są w szerokim zakresie zdolne do współpracy z systemami bezzałogowymi, a także ze śmigłowcami ratowniczymi. Utrzymanie i rozszerzenie zdolności okrętów ratowniczych jest potrzebne Marynarce Wojennej, aby zabezpieczyć działania własnej floty, w tym okrętów podwodnych.
Okręt ratowniczy ORP „Lech”. Fot. M.Dura
Należy też pamiętać, że wykorzystanie okrętów ratowniczych stanowi ważny element działań nie tylko w układzie narodowym. Jednostki te stanowią też ważny element operacji wielonarodowych. Nie jest żadną tajemnicą, że siły morskie NATO przywiązują dużą wagę do zapewnienia tych zdolności, przekładających się przecież na bezpieczeństwo marynarzy. Okręty ratownicze mogą uczestniczyć również w innych działaniach międzynarodowych – przykładem jest choćby udział ORP „Piast” w operacji Pustynna Burza w 1991 roku. Te wszystkie czynniki powodują, że w Planie Modernizacji Technicznej ujęto program okrętu ratowniczego nowej generacji o kryptonimie „Ratownik”.
W jego ramach, oprócz zdolności niezbędnych do zabezpieczenia działań sił okrętowych, Marynarka Wojenna może otrzymać od polskiego przemysłu jednostkę pływającą przydatną również w wielu innych dziedzinach polskiej gospodarki. Może ona wspierać podmorskie instalacje w wyłącznej strefie ekonomicznej, a także aktywnie uczestniczyć w programie budowy polskiej, morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku. Szansą na wdrożenie takich rozwiązań jest prowadzone właśnie, drugie postępowanie na okręt Ratownik. Zaangażowanie jednostki w działania wspierające gospodarkę morską przekłada się na dodatkową wartość w postaci „zwrotu” kosztów, jakie poniesie budżet resortu obrony narodowej w celu pozyskania i późniejszej eksploatacji.
Drugie podejście do Ratownika
Pierwotnie okręt „Ratownik” miał być budowany na podstawie umowy podpisanej 28 grudnia 2017 r. przez Inspektorat Uzbrojenia z konsorcjum zadaniowym w składzie PGZ S.A. (jako lider), PGZ Stocznia Wojenna, Stocznia Remontowa Nauta oraz Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej. Jednostka miała powstać w oparciu o projekt wykonany przez polską firmę projektową MMC Ship Design & Marine Consulting Sp z o.o. z planowanym terminem przekazania 30 listopada 2022 roku.
Wizualizacje okrętu „Ratownik”. Fot. MMC
Pomimo zakończonych prac projektowych i rozpoczętego od września 2019 roku procesu zatwierdzania dokumentacji przez przedstawicieli Sił Zbrojnych RP, kontrakt ostatecznie został zerwany przez Zamawiającego 24 kwietnia 2020 roku.
Anulowanie umowy nie oznaczało jednak definitywnego anulowania programu „Ratownik”. Zgodnie z kwietniowym, oficjalnym komunikatem postępowanie miało zostać bowiem wznowione po zakończeniu analiz „w zakresie możliwości finansowych zabezpieczenia bieżących i przyszłych potrzeb Sił Zbrojnych RP”. Już 22 maja 2020 roku minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował o zatwierdzeniu nowej dokumentacji na budowę okrętu ratowniczego.
Program ruszył 20 lipca 2020 r., gdy Inspektorat Uzbrojenia wystosował zaproszenie do Polskiej Grupy Zbrojeniowej do rozpoczęcia negocjacji w sprawie realizacji programu „Ratownik”. Wychodząc naprzeciw tym planom konsorcjum w składzie Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. (występująca jako lider), PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o. i Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej S.A. złożyło 15 października br. do Inspektoratu Uzbrojenia Wstępny Formularz Negocjacyjny proponując ponownie zbudowanie okrętu ratowniczego dla Marynarki Wojennej. Dostarczona w ten sposób dokumentacja jest obecnie analizowana przez Zamawiającego.
Przyszły okrętu ratowniczy BAM-IS marynarki wojennej Hiszpanii ma zabezpieczyć nie tylko działanie okrętów podwodnych typu S-80, ale również pomóc m.in. w identyfikacji i oznaczaniu wraków zatopionych statków i okrętów w hiszpańskiej, morskiej strefie ekonomicznej. Fot. Navantia
Jaki będzie i do czego będzie służył „Ratownik”?
Pierwsza umowa z 27 grudnia 2017 roku o wartości 755 mln zł brutto (146,5 mln EUR netto) zakładała budowę okrętu ratowniczego o długości 95 m, szerokości maksymalnej 18,8 m, zanurzeniu 5 m, prędkości maksymalnej 16 w i wyporności około 6000 ton. Według tamtych założeń „Ratownik” miał być przeznaczony do zabezpieczenia ratowniczego działań Marynarki Wojennej poprzez wykonywanie takich zadań jak np.:
- Udzielanie pomocy i ratowanie załóg uszkodzonych okrętów podwodnych;
- Prowadzenie prac podwodnych na różnych głębokościach, w tym możliwość prowadzenia nurkowań saturowanych;
- Poszukiwanie i wydobywanie zatopionego sprzętu i uzbrojenia wojskowego;
- Gaszenie pożarów jednostek pływających;
- Wykonywanie zabiegów dezaktywacji i dezynfekcji w przypadku użycia broni masowego rażenia.
W celu realizacji tych zadań nowy okręt ratowniczy miał być wyposażony m.in. w:
- Kompleks nurkowy do prowadzenia prac na dużych głębokościach (nurkowania saturowane) oraz leczniczej dekompresji uratowanych członków załóg okrętów podwodnych;
- System obserwacji podwodnej;
- Bezzałogowe pojazdy podwodne;
- Urządzenie dźwigowe o dużej nośności i operacyjności;
- Systemy gaśnicze do zwalczania pożarów;
- Systemy dezaktywacji i dezynfekcji;
- Lądowisko dla śmigłowców;
- Kompleks medyczny.
Dokładny zakres obecnie stawianych przed „Ratownikiem” zadań jest informacją niejawną. Należy jednak zakładać, że podobnie jak w pierwszym podejściu Zamawiający postawi warunki związane z wykorzystaniem kompleksu nurkowego czy sprzętu dźwigowego, gaśniczego i przeznaczonego do pomocy medycznej, a także współdziałaniem z pojazdami bezzałogowymi. Istotnym wymogiem dla tego okrętu będzie też zdolność wykorzystania śmigłowców typu AW101, jakie do 2022 roku powinny trafić do Marynarki Wojennej. „Ratownik” będzie więc pierwszym okrętem, zdolnym do bezpośredniego współdziałania z tymi śmigłowcami, przeznaczonymi przecież nie tylko do zwalczania okrętów podwodnych, ale i do prowadzenia misji poszukiwania i ratownictwa (w tym Combat SAR) w warunkach morskich.
Zadania okrętu „Ratownik” nie muszą się jednak skupiać jedynie na zabezpieczaniu potrzeb Marynarki Wojennej RP. Nowy okręt ratowniczy może być bowiem jednostką pływającą MW RP działającą w o wiele szerszym obszarze, nie tylko dla polskich Sił Zbrojnych, ale całego państwa. Pozwala na to zarówno konstrukcja samej platformy jak i jej wyposażenie.
Niektóre Marynarki Wojenne decydują się na pozyskaniu zdolności do realizacji podobnych zadań, adaptując do tych celów jednostki budowane według norm cywilnych. Zastosowanie standardów wojskowych (co naturalnie zwiększa koszty produkcji) przekłada się jednak na większą wytrzymałość okrętu, jak i pozwala na zabezpieczenie obecnych i przyszłych potrzeb Marynarki Wojennej, a zatem wydaje się rozwiązaniem lepiej odpowiadającym polskim potrzebom.
Ponadto, zadania realizowane przez siły morskie oraz potrzebne dla gospodarki morskiej bardzo często są zbieżne. Jeżeli więc „Ratownik” ma być zgodnie z wymaganiami MW wyposażony w sprzęt do obsługi nurkowań saturowanych na różnych głębokościach o najwyższym światowym poziomie technicznym, to oznacza, że można go będzie również wykorzystywać do pełnienia funkcji podobnych, jakie na rynku offshore oil & gas pełnią statki klasy DSV (Diving Support Vessel).
Nowozelandzki okręt ratowniczy, hydrograficzny i zabezpieczenia działań podwodnych HMNZS „Manawanui” (A09). Fot. www.nzdf.mil.nz
„Wojskowy” okręt ratowniczy mógłby więc na co dzień zabezpieczać podmorskie instalacje wydobywcze w polskiej strefie ekonomicznej zarówno w wymiarze reagowania na zagrożenia dla ich bezpieczeństwa, jak również obsługi technicznej. Wymagałoby to zmiany obecnie obwiązujących przepisów, ale takie rozwiązanie jest możliwe i było wcześniej wielokrotnie stosowane. Pozwalała na to m.in. Decyzja MON nr 226 z 13 sierpnia 2013 r. (odwołana w 2015 roku) w sprawie specjalistycznych usług wojskowych wykonywanych w czasie realizacji zadań szkoleniowych. Dawała ona jednostkom wojskowym możliwość świadczenia specjalistycznych usług wojskowych wykonywanych w czasie realizacji zadań szkoleniowych, po uzyskaniu wcześniejszej zgody Ministra Obrony Narodowej.
W przypadku Marynarki Wojennej takie działania były zresztą świadczone o wiele wcześniej chociażby przez okręty hydrograficzne, które transportowały ludzi i zapasy do polskich stacji arktycznych na wyspy Spitsbergen i Króla Jerzego, jak również wojskowych nurków, którzy współpracowali z firmą Petrobalitc. Ten drugi przykład jest o tyle ważny, że pokazywał, jak można wykorzystać okazję do samofinansowania się procesu szkolenia nurków i specjalistów służących w MW. By to okres świetności w tej dziedzinie. W tym czasie uzyskano dostęp do najnowszego sprzętu i technik nurkowania – zdobywając umiejętność pracy pod wodą nawet do głębokości 100 m.
Dlatego można zakładać również, że współpraca Marynarki Wojennej z polskim przemysłem wydobywczym na Bałtyku realizowana poprzez wykorzystanie bardzo rozbudowanej funkcjonalności okrętu „Ratownik” pozwoliłaby na obniżenie kosztów tego rodzaju usług w stosunku do budowy całkiem nowej jednostki. Jednocześnie mogłoby to stanowić okazję do pomocy w finansowaniu wsparcia eksploatacji i tym samym utrzymania jej gotowości do wykonywania zadań typowo wojskowych.
Takich obszarów współpracy z gospodarką jest o wiele więcej. Dzięki systemom i urządzeniom zainstalowanym na pokładzie „Ratownika” (dźwigi, pojazdy ROV, sonary) jest możliwa również współpraca Marynarki Wojennej z sektorem energetycznym przy planowanym programie budowy polskiej, morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku. To współdziałanie można będzie kontynuować nawet po zakończeniu budowy instalacji, w procesie zabezpieczenia ich eksploatacji.
Tego rodzaju działania nie muszą się ograniczać tylko do tego akwenu. Polski okręt mógłby bowiem z powodzeniem realizować szeroką gamę zadań logistycznych w innych regionach świata w ramach działań NATO i Unii Europejskiej. Tego rodzaju misje mają istotny wymiar polityczno-ekonomiczny, jak również są ważne ze względu na bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej. To z kolei automatycznie przekłada się na bezpieczeństwo państwa i obywateli.
Wielozadaniowy „Ratownik” nie będzie pierwszy
Takie podejście do okrętów specjalistycznych, nie „bojowych”, nie jest zresztą na świecie niczym nowym. Marynarki wojenne na całym świecie otrzymują bowiem dodatkowe środki, by budować jednostki pływające według swoich standardów, ale jednocześnie przygotowanych do działania dla potrzeb różnych sektorów cywilnych. Tak jest np. z wprowadzonym 20 marca 2018 roku japońskim okrętem ratowniczym JS „Chiyoda (ASR 404) o długości 128 m, szerokości 20 m i wyporności 6170 ton.
Jednostka zbudowana za 504 miliony dolarów ma być rzeczywiście przygotowana przede wszystkim do realizowania misji poszukiwawczo-ratowniczych w odniesieniu do okrętów podwodnych. Jednak jej budowa i wyposażenie wyraźnie wskazuje, że ten zakres zadań ma być o wiele szerszy i obejmować również m.in. zabezpieczenie prac na dużych głębokościach.
Przyszły, wielozadaniowy okręt oceanograficzny NIOM włoskiej marynarki wojennej. Fot. Marina Militare
Jeszcze bardziej rozbudowany zakres zadań ma mieć włoski okręt NIOM (Nave Idro Oceanografica Maggiore), formalnie klasyfikowany jako oceanograficzny. W rzeczywistości jego wyposażenie ma być o wiele szersze i pozwalać na zabezpieczenie również operacji ratowniczych, podwodnych i hydrograficznych, wsparcie medyczne i naukowe (np. w pracach kartograficznych dla cywilnej organizacji IHO), a nawet na dowodzenie siłami przeciwminowymi. Będzie to jednak wymagało zastosowania dodatkowego sprzętu, który może podnieść cenę tej jednostki do ponad 400 mln euro.
Takiej wszechstronności sprzyja wprowadzana coraz częściej w siłach morskich różnych państw filozofia FFBNW – Fitted for But Not With, zakładająca budowanie jednostki pływającej w wariancie bazowym, która spełnia wymogi brzegowe stawiane przed systemem. Jednocześnie jest przygotowana do modernizacji w czasie swojego cyklu życia tak, by sprostać zmieniającym się wymaganiom pola walki i sytuacji geopolitycznej.
Takie podejście pomaga również we wdrażaniu zmian wynikających z dużego tempa rozwoju systemów elektronicznych i informatycznych, a nawet zmian jeżeli chodzi o układy napędowe i energetyczne. W ten sposób nie ma potrzeby budowania jednostki „idealnej” od razu, bo to wymaga ciągłego wprowadzania zmian do już istniejącego projektu i w konsekwencji prowadzi do opóźnień.
Oferta złożona na „Ratownika” przez konsorcjum spółek PGZ ma według oferenta charakter wariantowy, dzięki czemu Zamawiający ma możliwość dokonania wyboru, w oparciu o wymagania i priorytety MW RP. Istnieje możliwość podjęcia takich decyzji, by nowy okręt ratowniczy stanowił nie tylko znaczące wzmocnienie dla całości Marynarki Wojennej, ale również pozwolił na wsparcie rozwoju szeroko rozumianej gospodarki morskiej, kluczowej np. dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Artykuł sponsorowany, opracowany we współpracy z PGZ S.A.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS