A A+ A++

Były radny Marek Czarkowski przyszedł na sesję w Wymiarkach. Chciał odnieść się zarzutu, że nieprawidłowo ogrodził działkę. Nie miał szansy, bo został wyproszony.

M. Czarkowskiemu zarzucono, że przy przy krawędzi jezdni na ul. Kombatantów wykonał ogrodzenie ze słupków metalowych z przymocowaną siatką, które na łuku drogi stwarza niebezpieczeństwo, bo siatka jest za luźna. Inny zarzut dotyczył tego, że ogrodzenie szpeci otoczenie.

M. Czarkowski poczuł się wywołany do odpowiedzi i przyszedł na sesję. Już na początku usłyszał, że sesja zwołana była bez udziału gości. Zwrócił na to uwagę radny Marian Seremak.

– Czy coś się zmieniło? – dopytywał Seremak.

Radni siedzieli w maseczkach z zachowaniem odległości. W sali zapanowało zamieszanie, bo nie wiadomo było, czy pana Marka trzeba wyprosić i kto powinien to zrobić.

– Jeżeli ktoś z mieszkańców chciałby uczestniczyć w sesji, wypowiedzieć się albo złożyć wniosek, to w jaki sposób ma to zrobić? – dopytała radna Anna Janus-Szymańska.

Przewodnicząca Izabela Mierzwa chciała uzyskać odpowiedź od radcy prawnego urzędu Tadeusza Ardellego, co w takiej sytuacji należy zrobić. Mecenas tłumaczył, że to niej zależy, jak jest organizowana sesja.

– To pani przewodnicząca określa, kogo zaprasza na obrady. Jeżeli w zapowiedzi jest, że sesja jest bez udziału publiczności, to tak powinno być – zastrzegł radca.

I. Mierzwa poprosiła, żeby M. Czarkowski wyszedł, ale ten nie zamierzał.

– Ja w takim razie proszę na piśmie, że pani przewodnicząca wyprasza mnie z sesji – odpowiedział.

Przepychanka słowna trwała dobrą chwilę. Padł nawet pomysł, żeby zrobić głosowanie, czy M. Czarkowski powinien zostać. Ale radni nie przychylili się do tego wniosku.

– To pani na poprzedniej sesji odczytywała pismo w mojej sprawie, więc ja też się chcę wypowiedzieć – zwrócił się do przewodniczącej M. Czarkowski. – Nie wiem, czego radni się tak boją strasznie, że nie chcą mnie dopuścić do głosu. Pani prowadzi jakąś krucjatę, jak złodziej się zakrada i robi zdjęcia wokół domu. Najpierw niech pani zrobi porządek na swoim podwórku, a potem bierze się za czyjeś – krzyczał M. Czarkowski.

Ostatecznie M. Czarkowski wyszedł, a przewodnicząca zapowiedziała, że będzie mógł wrócić na obrady, gdy poprawi się sytuacja z koronawirusem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMariusz potrzebuje pomocy
Następny artykułWięcej zakazów