Po kilkudniowej przerwie w sobotę odbył się kolejny protest wywołany decyzją Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję z powodu ciężkich wad płodu za niezgodną z konstytucją. Ostatnią manifestacją w Lublinie była wtorkowa blokada przejść dla pieszych na ul. Sowińskiego oraz ul. Głębokiej.
Tym razem organizatorzy wszystkich, którzy chcieli zamanifestować swój sprzeciw wobec decyzji Trybunału, zaprosili na godz. 16 na pl. Litewski. “Nie, to nie jest tak, że 20 osób zebrało się i zdecyduje teraz, co z tą Polską. Potrzebujemy na ulicy Was, zainteresowanych każdym z aspektów przedstawionych w postulatach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, ale przede wszystkim Was – kobiet, osób z macicami, którym tak bardzo rząd chce odebrać prawo do decydowania o własnym ciele. NIE DAMY SIĘ!” – pisali w zapowiedzi wydarzenia. Jego przewodnie hasło to “Wszyscy na Lublin”.
Policja spisuje demonstrantów
Przed godz. 16 na pl. Litewskim zgromadziło się ponad tysiąc osób. Towarzyszyło im znacznie więcej policjantów niż na poprzednich demonstracjach. Mundurowi informowali przez megafon, że zgodnie z decyzją rządu na terenie kraju wprowadzono tzw. czerwoną strefę i zgromadzenia powyżej pięciu osób są zabronione.
Kolejny protest w Lublinie. Coraz więcej policjantów, zatrzymania. Zobaczcie [ZDJĘCIA]
Policjanci spisywali demonstrantów, a ci zarzucali funkcjonariuszom, że celowo starają się ich odstraszyć od udziału w sobotnim proteście.
– Nie damy się zastraszyć! Jesteśmy tu i będziemy. Nie przyjmujcie mandatów, jesteście niewinne. Macie prawo protestować, bo rząd łamie wasze prawa – przemawiała przez megafon jedna z organizatorek protestu.
Protestujący skandowali: “Równość, pomoc wzajemna!” albo “To jest wojna!”. Przygrywali im bębniarze. Rozdawane były też prezerwatywy, jako sprzeciw wobec wprowadzanej klauzuli sumienia dla farmaceutów.
Organizatorzy: Policyjna prowokacja!
Gdy protestujący chcieli ruszyć w stronę pl. Łokietka, policja opóźniła wyjście spisując osoby znajdujące się na czele. Trzymały czarny transparent z napisem: “To jest wojna!”. – To legalny protest. Nie przyjmujcie mandatów. Jesteśmy na spacerze – powtarzali przez megafon organizatorzy.
– Policyjna prowokacja! – skandował tłum. W końcu demonstracja ruszyła.
Kwadrans przed godz. 17 demonstranci dotarli na pl. Łokietka i ruszyli ul. Lubartowską w dół.
Co najmniej jedna osoba zatrzymana
Atmosfera gęstniała. W pewnym momencie organizatorzy protestu zaapelowali przez megafon, by złapać się pod rękę, bo policja wyciąga spośród maszerujących pojedyncze osoby, legitymuje i spisuje dane. Chwilę później, na wysokości kamienicy przy ul. Lubartowskiej 33 jedna z organizatorek krzyknęła przez megafon, by natychmiast się rozejść, bo policji jest coraz więcej i prawdopodobnie dojdzie do zatrzymań.
Krótko po godz. 17 demonstranci zaczęli się rozchodzić. Niektórzy zaczęli uciekać, ale policja zatrzymywała uczestników i ich spisywała. Co najmniej jedna osoba została zatrzymana.
Gdy mundurowi prowadzili do radiowozu młodego mężczyznę, tłum skandował: “Zostaw go! Zostaw go”.
Dlaczego marsz tak nagle się zakończył? – Dostaliśmy cynk od osób z tyłu, że zbierają się tam funkcjonariusze. Nie wiedzieliśmy w jakim celu, więc stwierdziliśmy, że nie ma sensu narażać ludzi – powiedziała “Wyborczej” jedna z organizatorek.
Protesty rozpoczęły się w Lublinie 23 października
Przypomnijmy, że pierwszy protest wywołany decyzją Trybunały Konstytucyjnego odbył się w Lublinie 23 października. Ponad tysiąc osób protestowało wtedy pod biurem Prawa i Sprawiedliwości.
Największą do tej pory frekwencję miał protest 28 października. Organizatorzy szacują, że brało w nim udział 10 tys. osób.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS