Łukasz Piebiak, zanim zaczął robić karierę w kręgach rządowych jako członek gabinetu Zbigniewa Ziobry, przez wiele lat orzekał w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy w Warszawie. W tym czasie wielokrotnie starał się o awans do sądu wyższego rzędu. Bezskutecznie. Teraz postanowił spróbować po raz kolejny. Przy czym chce porzucić sądownictwo powszechne, którego reformowaniem zajmował się, pracując w gmachu w Alejach Ujazdowskich, na rzecz administracyjnego. Co więcej, były wiceminister nie zamierza startować do wojewódzkiego sądu administracyjnego, a od razu do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Ucieczka czy nagroda
Fakt zgłoszenia się na aż trzy stanowiska w Naczelnym Sądzie Administracyjnym Łukasza Piebiaka potwierdza w rozmowie z DGP Leszek Mazur, przewodniczący obecnej Krajowej Rady Sądownictwa.
– Termin zgłaszania kandydatur w nowej edycji konkursów na sędziego sądów administracyjnych dopiero co upłynął, czekamy jeszcze na zgłoszenia napływające pocztą. Zatem orientacyjnym terminem, w którym będzie rozpatrywana kandydatura sędziego Łukasza Piebiaka, jest styczeń 2021 r. – informuje przewodniczący KRS.
Jak zaznacza, nie dziwi go to, że sędzia specjalizujący się w sprawach gospodarczych aplikuje do NSA, ponieważ przełamywanie branżowości w konkursach do sądów administracyjnych jest obserwowaną od pewnego czasu tendencją. – Poza tym sędzia Piebiak orzekał w wydziale gospodarczym, więc pole styku z problematyką administracyjną jest szerokie – tłumaczy.
Jednak praktyka awansowania sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości, a zwłaszcza pełniących w nim wysokie funkcje, była powszechnie krytykowana zarówno przez środowisko sędziowskie, jak i źle widziana przez społeczeństwo.
zobacz także:
– Myślę, że problemem nie jest to, że sędzia Piebiak był wcześniej podsekretarzem stanu, bo przecież w poprzednim konkursie do NSA wybrana została pani sędzia Anna Dalkowska, która obecnie pełni tę funkcję w MS. W przypadku sędziego Piebiaka mamy natomiast do czynienia z ponad roczną karencją. Problemem, jaki ja widzę, jest raczej przerwa w orzekaniu. Na przykład lekarz, który nie praktykuje, po upływie pięciu lat traci prawo wykonywania zawodu, więc zbliżamy się do granicy, w której w innych profesjach konieczna jest jakaś forma odnawiania uprawnień – mówi Leszek Mazur.
Przyznaje, że ma też uczucie pewnego dysonansu związanego z aferą hejterską. – Pomimo dużego szumu medialnego, pozwów cywilnych, postępowań prokuratorskich itp., nie została ona w wyjaśniona. Dlatego jest ryzyko, że ten nierozwiązany problem może w pewnym momencie wrócić, i trzeba brać to pod uwagę. Z drugiej strony jest pytanie, ile czasu osoba, wobec której są zastrzeżenia wymagające wyjaśnienia, ma się wstrzymywać z realizacją swoich ambicji zawodowych – tłumaczy dylematy przewodniczący KRS.
Informacja o planach byłego wiceministra wywołała zgorszenie w środowisku sędziowskim.
– Aż trudno mi to komentować – przyznaje Bartłomiej Starosta, sędzia Sądu Rejonowego w Sulęcinie, przewodniczący Stałego Prezydium Forum Współpracy Sędziów. Jak podkreśla, od dawna uważa Łukasza Piebiaka za polityka, nie za sędziego.
– Łukasz Piebiak zresztą publicznie mówił o sobie sędzio-polityk, a przecież można być albo niezawisłym sędzią albo politykiem. W Sejmie, reprezentując Ministerstwo Sprawiedliwości, do opozycji zwracał się s … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS