Od czwartku na ulicach 60 polskich miast jest naprawdę gorąco. Ma to związek z “piekłem kobiet”, które rozpętało się już znacznie wcześniej, ale wróciło jak bumerang 22 lipca 2020 r. To właśnie wtedy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja embriopatologiczna, którą wykonuje się, gdy występuje podejrzenie nieodwracalnego upośledzenia płodu lub choroby, która zagraża jego życiu, jest niezgodna z Konstytucją RP. To rozwścieczyło część społeczeństwa.
Przeciwnicy decyzji TK nie zamierzają składać broni – Polki walczą o prawo wyboru. Protesty w Polsce zbiegły się z rocznicą strajku w Islandii.
24 października 1975 r. 90 proc. obywatelek Islandii wyszło na ulice. Kobiety strajkowały, bo domagały się równych praw i płac. Mimo że w 1915 r. jako pierwsze otrzymały prawa wyborcze, miały problem ze znalezieniem zatrudnienia. Nie mogły zajmować stanowisk kierowniczych, a ich wynagrodzenie było o 60 proc. mniejsze niż wynagrodzenie mężczyzn.
Poprzez strajk kobiety chciały zwrócić uwagę na to, jak ważną rolę odgrywają w społeczeństwie i gospodarce. Przedstawicielki płci pięknej nie poszły do pracy, powstrzymały się również od wykonywania wszelkich obowiązków domowych.
Na początku mężczyźni podeszli do sprawy lekceważąco. Później ogarnęło ich zaskoczenie. 24 października 1975 r. przestała działać większość szkół i fabryk. W zakładach, w których pracowali mężczyźni, było wiele dzieci. Dlaczego? Panowie nie mieli z kim ich zostawić.
Tego dnia niemal cały kraj był sparaliżowany – linie telefoniczne przestały działać, wstrzymano drukowanie prasy, zamknięto teatry, a loty na lotniskach odwołano.
Z półek sklepowych w zastraszającym tempie znikały kiełbaski, które później stały się jednym z symboli strajku. Większość mężczyzn potrafiła przyrządzić danie jedynie z tego produktu. Co robiły w tym czasie kobiety? Zamiast pracować, gotować i zajmować się dziećmi, gromadziły się w kawiarniach. Chwała im za to, bo strajk przyniósł zamierzony efekt.
Rok po głośnych protestach rząd uchwalił prawo, które gwarantowało równe prawa i płace dla kobiet oraz mężczyzn. Po 5 latach, w 1980 r., Vigdis Finnbogadottir była pierwszą kobietą, która została wybrana na prezydenta. Obecnie Islandia uchodzi za kraj, który jest najbardziej przyjazny kobietom.
Zobacz także: Protesty ws. zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Nagranie z Katowic
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS