A A+ A++

fot.domena publiczna Zapewnienie transportu do domu milionom amerykańskich żołnierzy po II wojnie światowej było nie lada wyzwaniem

Po kapitulacji III Rzeszy, a następnie Japonii dowództwo aliantów stanęło przed nie lada wyzwaniem – należało zapewnić transport do domu aż 8 milionom żołnierzy. W ten oto sposób rozpoczęła się jedna z największych operacji logistycznych w dziejach, którą nazwano Magic Carpet.

W chwili rozpoczęcia II wojny światowej we wrześniu 1939 roku armia Stanów Zjednoczonych miała 174 tysięcy żołnierzy. W momencie jej zakończenia w 1945 roku ta liczba wzrosła do 12 milionów! Dwie trzecie z nich rozsianych było pomiędzy Europą a Azją. Nastał zatem czas, by umożliwić im powrót do domu.

Oczywiście problem ten nie pojawił się z dnia na dzień. Dowództwo zdawało sobie sprawę, z jakimi trudnościami przyjdzie im się zmierzyć. Generał George C. Marshall już w 1943 roku powołał specjalny komitet, którego celem było przygotowanie tego logistycznego przedsięwzięcia. Nadano mu kryptonim Magic Carpet, czyli… magiczny dywan.

Punkty za odznaczenia i… dzieci

Po kapitulacji III Rzeszy (8 maja 1945 roku) U.S. Navy w dalszym ciągu była zaangażowana w wojnę na Pacyfiku, a zatem nie mogła udzielić pożądanego wsparcia. Zadanie przetransportowania 3 milionów żołnierzy znajdujących się w Europie spadło więc na barki floty handlowej. 300 statków typu Victory oraz Liberty przemianowano na transportery wojska.

W pierwszej kolejności do domu wysłano tych, którzy walczyli najdłużej lub też najciężej. Opracowano specjalny system przyznawania punktów za każdy miesiąc pełnienia służby, każdy miesiąc spędzony za granicą kraju, otrzymane odznaczenia oraz fakt posiadania dzieci. Im więcej punktów zdobył dany żołnierz, tym szybciej mógł liczyć na powrót do ojczyzny.

Pierwsze statki z Europy wyruszyły już w czerwcu. W trakcie wojny średnio 148 tysięcy żołnierzy miesięcznie wysyłano przez Atlantyk do Europy. Podczas operacji Magic Carpet średnia liczba ludzi odsyłanych do domu wzrosła do 435 tysięcy miesięcznie (utrzymywała się ona przez okres 14 miesięcy).

Wracający do USA żołnierze na pokładzie lotniskowca USS „Enterprise”

fot.U.S. Navy/domena publiczna Wracający do USA żołnierze na pokładzie lotniskowca USS „Enterprise”

Po kapitulacji Japonii do pomocy włączyła się także flota wojenna. Wykorzystywano niemal wszystkie jednostki: od niszczycieli, gdzie w każdym dostępnym miejscu zawieszano hamaki, po lotniskowce, które mogły zapewnić relatywnie komfortowy transport jednorazowo nawet 3000 żołnierzom. Zdjęcia specjalnych piętrowych łóżek, które miały aż 5 kondygnacji, publikowano w gazetach niemal na całym świecie.

Co ciekawe, planowano, że wojna z Japonią potrwa do 1946 roku, więc jej kapitulacja spowodowała nie lada komplikacje. Oprócz żołnierzy transport należało bowiem zapewnić także jeńcom wojennym wyswobodzonym z niewoli. Operacja Magic Carpet swój szczyt osiągnęła w grudniu 1945 roku, gdy 700 tysięcy osób wydostano z obszaru Pacyfiku.

Totalna mobilizacja

Łącznie w całą akcję zaangażowanych było około 370 jednostek. Oprócz frachtowców, niszczycieli, pancerników i lotniskowców, wzięły w niej udział także ekskluzywne statki pasażerskie „Queen Elizabeth” oraz „Queen Mary”, już wcześniej wcielone do służby wojskowej po zmianie kolorów kadłuba na szary kamuflaż. „Queen Mary” otrzymała nawet przydomek „Szary Duch”! Teraz oba liniowce, z których każdy jednorazowo mógł zabrać na pokład 15 tysięcy ludzi, dostały zadanie przerzucenia przez Atlantyk jak największej liczby żołnierzy.

System przydzielania do jednostek odbywał się niezależnie. Więcej przyznanych punktów kwalifikacyjnych nie zapewniało jednak bardziej komfortowej podróży i lepszych warunków. Zresztą tak naprawdę dla powracających z frontu żołnierzy ważniejszy był czas przeprawy niż wygoda. Rekordzistą okazał się lotniskowiec USS „Lake Champlain”, który pokonał Atlantyk w 4 dni i 8 godzin. Inni, szczególnie ci powracający z Indii lub Australii, nierzadko spędzali w podróży tygodnie, a czasem i miesiące, kiedy desygnowano ich na wolniejsze jednostki.

Całe przedsięwzięcie logistyczne odbywało się płynnie. Za ogromny sukces należy uznać fakt, że do września 1945 roku aż 1,4 miliona żołnierzy z Europy udało się odesłać do domu w Stanach Zjednoczonych. Do 1 grudnia ich liczba osiągnęła 3,5 miliona! Operacja zakończyła się w lutym 1946 roku. Ta jej część okazała się relatywnie prosta.

Czytaj też: Operacja Cerberus. Jak Kriegsmarine zagrała na nosie Royal Navy

Problematyczny Pacyfik

Kapitulacja Japonii zastała departament do spraw planowania w rozsypce. Największy nacisk położono bowiem na powrót żołnierzy znajdujących się w Europie. Główną przeszkodą była niewystarczająca liczba jednostek mogących zapewnić odpowiedni transport z rejonu Pacyfiku. Nie dość, że pojawiły się naciski ze strony samych żołnierzy, chcących jak najprędzej znaleźć się w ojczyźnie, to jeszcze opinia publiczna w USA zaczęła ostro krytykować brak przygotowania.

Wtedy do akcji wkroczyła flota wojenna Stanów Zjednoczonych. Kiedy nie wystarczyły specjalnie do tego celu przemianowane frachtowce, postanowiono, że główne zadanie spocznie na marynarce. Do tego celu wysłano okręty „Washington”, „West Virginia”, „Maryland” oraz lotniskowce „Enterprise”, „Saratoga” i „Lake Champlain”. Te ostatnie mogły pomieścić więcej żołnierzy. A ze względu na dłuższy czas podróży z Azji niż z Europy, okręty musiały zabierać na swój pokład możliwie dużo ludzi.

Byle do świąt

Jednym z priorytetów operacji Magic Carpet było przetransportowanie tylu żołnierzy, ile tylko będzie możliwe, na święta Bożego Narodzenia. To właśnie w grudniu 1945 roku, wysyłając z rejonu Pacyfiku aż 700 tysięcy żołnierzy, osiągnięto szczyt możliwości.

Problem polegał na tym, że Magic Carpet ograniczała się do zapewnienia im transportu do USA, lecz już niekoniecznie do ich domów. W ten właśnie sposób blisko 250 tysięcy żołnierzy znalazło się na wschodnim lub zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, daleko od swoich miejsc zamieszkania. Należało jeszcze załatwić sprawy administracyjne, bo dopiero po otrzymaniu odpowiednich dokumentów odwołujących ze służby, można było myśleć o powrocie w rodzinne strony. Przy centrach repatriacyjnych powstawały tymczasowe ośrodki lokacji.

Ci, którym szczęśliwie udało się otrzymać zwolnienie ze służby, musieli zmierzyć się z kolejnym problemem. Ze względu na zaistniałą sytuację amerykańska kolej całkowicie się zakorkowała. Opóźnienia sięgały od 6 do 12 godzin! Oprócz tego nie posiadano wystarczającej liczby pociągów zdolnych do przewiezienia tylu osób. 24 grudnia 1945 roku aż 94% podróżujących koleją pasażerów stanowili weterani. Tym, którym nie udało się na czas dotrzeć do domu, miejscowi okazywali jednak wiele sympatii.

Okręt USS „Saratoga” w ciągu całej operacji przetransportował do Stanów niemal 30 tysięcy żołnierzy.

fot.domena publiczna Okręt USS „Saratoga” w ciągu całej operacji przetransportował do Stanów niemal 30 tysięcy żołnierzy.

Powszechne stało się zapraszanie ich do domów na świąteczny obiad. Wyrazem szacunku ze strony cywili było oddawanie biletów kolejowych żołnierzom. Podczas 20-minutowego postoju w Salt Lake City okoliczni mieszkańcy spontanicznie zorganizowali zbiórkę pieniędzy dla wracających do kraju. Udało im się zebrać 125 dolarów, co na dzisiejsze czasy stanowi ekwiwalent około 1700 dolarów.

W tym niezwykłym okresie miało miejsce wiele sytuacji dowodzących ludzkiej solidarności i życzliwości. Niejeden kierowca taksówki czy ciężarówki robił, co mógł, by zapewnić wracającym pomoc. Głośny stał się przypadek taksówkarza z Los Angeles, który zabrał ze sobą grupę sześciu weteranów i odstawił ich do Chicago. Odległość wynosiła przeszło 3200 kilometrów. Jeszcze inny przewiózł pasażerów z Los Angeles do Nowego Jorku na Bronx i Manhattan. Obaj przyjęli jedynie zwrot za koszty paliwa. Z kolei pewien kierowca ciężarówki przetransportował 35 żołnierzy z Denver do Dallas. Dla wszystkich – nawet dla tych, którzy spędzili ten czas w obcych domach lub tymczasowych ośrodkach repatriacyjnych – były to najlepsze święta z możliwych!

Dowiedz się więcej: Stoczona w czerwcu 1942 roku bitwa o Midway była punktem zwrotnym wojny na Pacyfiku. Amerykanie nie dali się zaskoczyć Japończykom i odnieśli spektakularne zwycięstwo. Jak to możliwe?

Magiczne dywany

Operacja Magic Carpet na Pacyfiku zakończyła się we wrześniu 1946 roku. Wartym odnotowania jest fakt, że kryptonim ten zastosowano także do operacji pomiędzy czerwcem 1949 roku a wrześniem 1950 roku. Miała ona na celu przetransportowanie 49 tysięcy Żydów do nowo powstałego państwa Izrael. Była to jednak odrębna inicjatywa.

Ale Magic Carpet to nie tylko powrót obywateli USA. Elementem akcji było także wysłanie do domów niemieckich, włoskich, jak i japońskich jeńców wojennych. Jednorazowo lotniskowiec USS „Wasp” przewiózł 1200 Włochów ze Stanów do Neapolu. W drodze powrotnej zabrał na swój pokład 4000 Amerykanów. W ramach operacji odbył się również transport Chińczyków z południowych do północnych Chin, jak i setki tysięcy Japończyków ze wschodniej i południowej Azji oraz licznych wysp na Pacyfiku.

Bibliografia:

  1. Gault Owen: „Operation Magic Carpet”, Sea Classic Chatsworth Publications, September 2005.
  2. Buell Hal: „World War II. Album. The Complete Chronicle of the World’s Greatest Conflict”, Black Dog & Leventhal Publisher, New York 2002.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWłoski minister zdrowia: Trzeba powiedzieć szczerze, jak jest
Następny artykułRusza remont kartuskiej lokomotywy