Gerard zachorował. Pojawiła się wysoka gorączka 39,8, 40 stopni i trudności z oddychaniem, pot lejący się strumieniami tak, że trzeba było co pół godziny zmieniać koszulkę. Ja też miałam w tym czasie gorączkę, ale mniejszą i chorowałam tylko dwa dni, a Gerard zupełnie opadł z sił. Pierwsza myśl – koronawirus, ale nawet nie mieliśmy czasu na testy, trzeba było działać – mówi w rozmowie z Pomponikiem jego partnerka Iwona Mazurkiewicz.
Para poznała się właśnie w programie “Sanatorium miłości”. Partnerka Gerarda mówi, że od razu zgłosiła się po pomoc.
Zobacz również
Zadzwoniłam do lekarza pierwszego kontaktu w Zabrzu, bo teraz jesteśmy w domu Gerarda. Usłyszałam, że jest sam i ma nawał pacjentów. Na moją prośbę po pracy przyjechał do Gerarda w ubraniu zabezpieczającym i zbadał go. Stwierdził poważne zmiany w płucach i wystawił e-receptę na leki – relacjonuje.
Partnerka Gerarda skonsultowała się z jego córką, która jest lekarzem w Szwajcarii.
Wszystko z nią konsultujemy, ona jest przekonana, że koronawirus powoduje stany zapalne w żyłach i utrudnia transport tlenu do płuc. Doradziła tacie heparynę w zastrzykach, która rozrzedza krew i antybiotyk, kiedy zorientowaliśmy się, że temperatura nie spada. Kupiłam też pulsoksymetr – małe urządzenie na palec, które bada nasycenie krwi tlenem i dzięki temu mam pewność, czy leki działają – wyjaśnia.
Zdradziła, że obecnie Gerard znajduje się w domu i jest podłączony do tlenu.
Dwa koncentratory tlenu pracują na zmianę. Pobierają tlen … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS