A A+ A++

Marek Wiosło RMF FM: W Małopolsce mają powstać kolejne szpitale dedykowane pacjentom z koronawirsuem, jak one mają działać i czy wystarczy tam miejsc?

Dr Wojciech Serednicki, konsultant wojewody małopolskiego ds. intensywnej terapii: W Małopolsce już powstał szpital (Szpital Uniwersytecki w Krakowie – red). Jest zorganizowany bardzo dobrze, jednak to nie wystarcza. Zwłaszcza wobec dużych odległości pomiędzy różnymi miejscami w Małopolsce, co utrudnia dowóz pacjentów do szpitala i opóźnia leczenie. Dlatego zdecydowaliśmy się na to, że powstaną szpitale dedykowane dla pacjentów z Covid-19. Oczywiście, mówimy w zakresie intensywnej terapii, bo nie sądzę, żeby w Małopolsce istniał jakikolwiek szpital, który jest wolny od covida w tej chwili.

Chodzi o to, żeby skanalizować tę opiekę nad tymi pacjentami najciężej chorymi. Na razie jest postanowione, że tych dodatkowych szpitali, oprócz uniwersyteckiego, będzie 4. Mamy naprawdę znaczną liczbę miejsc leczenia. Ale żeby te miejsca leczenia były wydolne, były stanowiskami leczenia, potrzebny jest do tego personel pielęgniarski, ale też lekarski.

Problem, że my cały czas poruszamy się w sytuacji, w której dobrych rozwiązań nie ma, są tylko lepsze, mniej złe i bardziej złe. Wydaje się, że to jednak organizowanie tych kilku szpitali w Małopolsce dedykowanych w zakresie intensywnej terapii dla chorych na Covid-19 jest lepszym pomysłem. Łatwiejsze organizacyjnie i daje większe bezpieczeństwo dla chorych, ale również dla terapeutów, bo bez terapeutów nie można leczyć, bez lekarzy, pielęgniarek.

O tym personel chciałem zapytać, bo rozumiem, że nawet, jeżeli tych łóżek fizycznie może być więcej, personelu jednak niekoniecznie. Czy państwo będą starali się szukać personelu?

W ramach Szpitala Uniwersyteckiego od dawna korzystamy z pomocy pielęgniarek z innych oddziałów. Staramy się wykorzystać wszystkie możliwości współpracy, również z naszymi lekarzami stażystami, którzy zdecydowali się nam pomoc. Staramy się wykorzystać też w ramach struktury systemu wczesnej interwencji terapeutycznej ratowników medycznych. To bardzo przydatna i bardzo ważna grupa zawodowa, którą jeszcze będziemy starali się aktywizować. Niestety, żeby sięgnąć poza szpital, musi zaistnieć prawo, ponieważ sama prośba bardzo często nie wystarcza.

Oczywiście, ciężarem będzie obciążenie pozostałych ludzi, ale jesteśmy w sytuacji ekstraordynaryjnej i pewnych rzeczy się w niej nie da uniknąć. Po drugie, struktura intensywnej terapii w Polsce od lat jest specyficzna w stosunku do świata i oddziały intensywnej terapii, które powstawały, nadal są w zbyt małej liczbie w stosunku do tego, co mówią normy światowe i co mówi zapotrzebowanie.

Próbujemy zbudować taki oddział wstępnej intensywnej terapii, gdzie nie będzie prowadzone leczenie respiratorowe, tylko będzie prowadzone leczenie z użyciem innych technik wspomagania oddychania. Ze zwiększonym monitoringiem tak, aby do intensywnej terapii trafiali tylko ci pacjenci, którzy absolutnie, niezbędnie tego potrzebują.

Pracuje pan z osobami zakażonymi koronawirusem. Jak to wygląda na polu bitwy?

Mamy naprawdę znaczą grupę chorych, których do tej pory nie dotyczyły żadne udokumentowane w dokumentacji medycznej inne choroby. Mamy coraz więcej takich osób jak ratownicy górscy. Ludzie uprawiający ultramaratony. To są osoby o ponadnormatywnej wydolności, a jednak ulegli tej chorobie. Większość chorych ma choroby tzw. współistniejące. Tak naprawdę po prostu chorowali wcześniej na jakieś inne choroby.

W pana ocenie, polska służba zdrowia w tym momencie radzi sobie w sposób wystarczający, biorąc pod uwagę wszelkie możliwe zapasy? Co jeszcze moglibyśmy zrobić w służbie zdrowia i jako społeczeństwo? Jak z tą pandemią sobie poradzić?

To jest bardzo ciekawe pytanie. Polski system ochrony zdrowia jest profesjonalnym systemem. Oczywiście, każdy system można poprawić. Jest to naprawdę profesjonalna grupa ludzi, zarówno pielęgniarek, ratowników, lekarzy rehabilitantów, pracowników obsługi pań salowych, sanitariuszy. Wszyscy ci ludzie pracują profesjonalnie. Czy może być lepiej? Zawsze może być lepiej. 

Wszyscy są też bardzo zmęczeni i bardzo napięci, bo to jest praca związana z ogromnym stresem. Duży odsetek porażek też wpływa na personel. Możemy troszkę poprawić komunikację, zlikwidować barierę między szpitalami, żeby ten system ochrony zdrowia działał. W sposób zintegrowany poprawić komunikację informatyczną, ponieważ nadal jeszcze tutaj mamy różne systemy szpitalne.

Zbliża się zima, więc pewnie okres będzie trudniejszy. Czy to prawda, że powstawać mają szpitale polowe? Czy jest faktycznie plan, by jeden z takich szpitali powstanie w Tauron Arenie w Krakowie?

Zagospodarowanie wielkopowierzchniowych miejsc na tego typu obiekty jest elementem strategii przygotowania się na potencjalny rozwój epidemii. Nie mogę panu powiedzieć, czy to będzie Tauron Arena, czy to będzie inny obiekt. Ta decyzja należy do wojewody małopolskiego.

Kontenerowe szpitale polowe powstające na świecie to jest odpowiedź na sytuację, w którą dostępna baza miejsc leczenia chorych będzie niewystarczająca. Znowu to nie jest dobry wybór, tylko nie ma żadnego innego. To jest najmniej zły wybór z możliwych. Nauczyłem się przez ostatnie 7 miesięcy robić plany raczej w kierunku 2 dni lub 2 tygodni do przodu. Dynamika rozwoju pandemii w tej chwili w Małopolsce wykazuje 5 proc. około wzrostu dzienne. Oceniamy wszystkie modele matematyczne. My musimy przygotować się na te scenariusze najbardziej pesymistyczne.

Jak my jako społeczeństwo możemy pomóc systemowi zdrowia, pomóc sobie nawzajem? Czy te ograniczenia, które teraz są wprowadzone, powinny być jeszcze bardziej rozszerzone? Czy faktycznie najlepiej byłoby po prostu nie wychodzić z domu, ale także np. nie posyłać dzieci do szkół?

Społeczeństwo powinno rozumieć zagrożenie i ograniczyć swoją aktywność do tej, która jest niezbędna. Mam troje dzieci, wiem co to znaczy, jeżeli nie chodzą do szkoły. Ale też wiem, że są superreprodukcjami zakażeń, bo mogą przechodzić wszystko bezobjawowo. Nie wiem, czy do szkół dzieci powinny chodzić czy nie. To jest decyzja Głównego Inspektora Nadzoru Sanitarnego, ale wiem na pewno, że tłoczenie się w kolejce do kas jest niemądre, że można poczekać kilka minut dłużej, by kupić niezbędne rzeczy. Tutaj przenieśmy odrobinę wysiłek na obywateli, żeby zrozumieli, że to zagrożenie jest naprawdę poważne, że to wszystko zależy od nas.

Z drugiej strony system ochrony zdrowia nie działa w próżni, działa w państwie, które z jakiś środków musi zapłacić za leki, zapłacić za usługę. Żadna metoda lockdownu w bogatych krajach nie okazała się metodą zdecydowanie lepszą. Każda ma swoje plusy i minusy. Jako lekarz chciałbym, żeby wszyscy siedzieli w domach i najlepiej byli w pojedynczych pokojach, do których automatycznie dostaje się jedzenie i w każdym jest toaleta, sami podawali sobie, ale to nie jest możliwe.

Zobacz również:

Opracowanie:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUczniowie jasielskiego “Chemika” sprzątali cmentarz wojenny na Podzamczu
Następny artykułUrząd Miejski w Tucholi obsługuje interesantów wyłącznie zdalnie