A A+ A++

PIOTR WŁOCZYK: Jak powszechnie wiadomo, 17 grudnia 1916 r. w pałacu Jusupowów Rasputin najpierw zjadł ciastka posypane cyjankiem, a następnie wypił kilka kieliszków wina z dodatkiem tej trucizny. Wobec braku efektów został kilka godzin później postrzelony w klatkę piersiową. Również to nie przyniosło jednak oczekiwanego skutku – po kolejnych kilku godzinach Rasputin wstał i rzucił się do ucieczki. Dopiero wtedy został ostatecznie zabity strzałami z pistoletu. Dlaczego odbiera pan czytelnikom wiarę w tę niesamowicie atrakcyjną opowieść?

DOUGLAS SMITH: Znamy tę historię ze wspomnień jednego z zabójców, księcia Feliksa Jusupowa, który zwabił Rasputina do swojego pałacu. Jeszcze kilka lat temu sam w nią wierzyłem. Jednak zbierając materiały do książki, zobaczyłem, że poprzedni biografowie kompletnie bezkrytycznie podchodzili do wspomnień Feliksa Jusupowa, ukazując jego opowieść jako fakt. Tymczasem pełno tam kłamstw najróżniejszego kalibru. Bardzo mało prawdopodobne, że tak właśnie wyglądały ostatnie godziny życia Rasputina. I raczej na pewno nie było tam trucizny – taka dawka cyjanku szybko zabiłaby każdego człowieka.

Co w takim razie wiadomo o tym morderstwie na pewno?

Możemy się jedynie opierać na zdjęciach z autopsji Rasputina. Pokazują one, że został on dwukrotnie postrzelony w klatkę piersiową i raz w sam środek czoła. Mordercy zwabili go do pałacu Jusupowów i myślę, że szybko go tam zabili. Możliwe, że próbował uciec i faktycznie został zabity na dziedzińcu strzałem z bardzo bliska prosto w czoło.

Dlaczego, poza wątpliwą opowieścią o cyjanku, nie wierzy pan Feliksowi Jusupowowi – człowiekowi, który widział to wszystko na własne oczy?

Jusupow miał motyw, by kłamać w swoich wspomnieniach. Zabił przecież z zimną krwią niewinnego człowieka. W chwilowym przypływie szczerości napisał nawet w swoich wspomnieniach, że zamordowanie Rasputina było „tchórzliwą zbrodnią”. To, że Rasputin miał szatańską moc, która chroniła go przed śmiercią, to wszystko wymysły Jusupowa, który chciał w ten sposób pokazać się jako bohater stojący po stronie dobra.

Kłamał z próżności?

Nie tylko. Po ucieczce ze zrewoltowanej Rosji Jusupowowie nie mieli niczego. Jedyną „majętnością” Feliksa Jusupowa była ta historia, bo nie miał żadnych talentów. Jeżeli chciał dobrze sprzedać swoją książkę, to musiał ją odpowiednio udramatyzować.

Feliks Jusupow chciał też na pewno wyrównać swoje rachunki z Rasputinem. Bardzo wielu ludzi winiło właśnie tego chłopa z Syberii o rewolucję i problemy Rosji. Jusupow wpisywał się w to myślenie. Mało który Rosjanin rozumiał, jak bardzo skomplikowana była sytuacja ich kraju na początku XX w. Zamiast analizować problemy społeczne i ekonomiczne, najłatwiej było winić Mikołaja i Aleksandrę, a także Rasputina. Pisząc swoje pamiętniki, Jusupow tak naprawdę chciał powiedzieć czytelnikom: „Zabijając Rasputina, chciałem rozwiązać jeden z głównych problemów Rosji. Ja zrobiłem swoją część roboty, szkoda, że inni nie wykonali swojej.”…

Wygląda jednak na to, że ta zbrodnia przyniosła efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego.

Kula, która zabiła Rasputina, może być uważana za zwiastun rewolucji lutowej, która doprowadziła do upadku Romanowów. Zabicie najbliższego człowieka cara i carycy, którego oni sami nazywali „naszym przyjacielem”, było też atakiem na tron. To pokazuje naiwność Jusupowa i innych zabójców, którzy swoim morderstwem tylko osłabili rządy dynastii Romanowów.

Wiadomo, że car i caryca byli kompletnie załamani śmiercią Rasputina. Jak ta wiadomość została przyjęta przez ogół Rosjan?

To była miażdżąca wiadomość dla dworu, ale nie aż tak miażdżąca, jak Jusupow się spodziewał. Miał bowiem nadzieję, że Aleksandra odejdzie od zmysłów i pójdzie do klasztoru. Okazało się jednak, że nie była ona aż tak słaba psychicznie.

Morderstwo Rasputina przyjęto w Rosji niemalże z radością. Ludzie generalnie myśleli, że skoro Rasputin odszedł, to wszystko zmieni się na lepsze. Były też jednak głosy mądrzejszych ludzi, którzy już wtedy mówili, że to zabójstwo niczego nie rozwiąże, ale wręcz pogorszy sprawy.

Co spotkało morderców?

Włos im z głowy za to nie spadł! Morderców niemal powszechnie fetowano. Feliks Jusupow (jego żona była siostrzenicą cara) został „wygnany” do swojej posiadłości w Rakitnoje w pobliżu Kurska. Wielki książę Dymitr Romanow musiał wyjechać do Persji, co jednak najpewniej uratowało mu życie przed bolszewicką kulą. Natomiast reszta ludzi zamieszanych w morderstwo w ogóle nie została ukarana.

Spędził pan kilka lat, szukając wśród znanych nam legend prawdziwego Rasputina. Jaka postać wyłania się z tych badań?

To było sześć lat pracy na pełen etat. Szybko zorientowałem się, że większość tego, co napisano o nim do tej pory, bazowała albo na opiniach jego gorących zwolenników, albo na nienawistnych tekstach jego zagorzałych przeciwników. Postanowiłem więc wrócić do źródeł. Poszukiwanie oryginalnych materiałów zaprowadziło mnie m.in. do Petersburga, Moskwy, na Syberię, gdzie Rasputin się urodził i dorastał, do Berlina, Wiednia, Paryża i Londynu. Mam nadzieję, że udało mi się pokazać, jak złożona była to postać. To nie był ani „święty diabeł”, ani „szalony mnich”. W rzeczywistości miał swoje dobre strony, starał się robić wiele pozytywnych rzeczy. Myślę, że generalnie starał się używać swoich wpływów, by pomagać ludziom. Był bardzo hojny, prawie wszystko, co otrzymywał od swoich bogatych stronników, rozdawał biednym. Wierzył, że nie wolno zabijać – dlatego nie chciał wojny. Równocześnie był jednak próżny, chorobliwie ambitny i jeśli raz uczepił się tronu, to trzymał się go pazurami. Olbrzymią przyjemność sprawiało mu przebywanie w otoczeniu Mikołaja i Aleksandry.

To nie on zniszczył Romanowów. Rasputin był tylko produktem ówczesnej Rosji. Musimy przestać patrzeć na niego jak na wielkiego złoczyńcę, który posłał Rosję na dno.

Każda biografia Rasputina, każdy film dokumentalny na jego temat obowiązkowo opisują w detalach wielki skandal z marca 1915 r. W czasie suto zakrapianej kolacji w ekskluzywnej moskiewskiej restauracji Jar kompletnie pijany Rasputin zaczął szaleć, aż w końcu wskoczył na stół, obnażył się i wykrzykiwał obsceniczne teksty. To kluczowy dowód mający uwiarygodnić tezę o kompletnym wykolejeniu Rasputina.

Z tego odkrycia jestem szczególnie dumny. Akta policyjne z tamtych czasów trzymane są w Moskwie w głównym archiwum państwowym. Po dłuższych staraniach udało mi się je w końcu zobaczyć. To, co w nich przeczytałem, kompletnie mnie zszokowało. Rasputin faktycznie był wówczas w restauracji Jar, ponieważ napisali o tym w swoich raportach policjanci, którzy go ochraniali. Co ciekawe, policjanci ci szukali równocześnie kompromatów na Rasputina, ponieważ wiedzieli, że ich przełożeni chcieli zniszczyć tego chłopa w oczach cara. Tymczasem w ich raportach z tego dnia nie ma ani słowa o jakimkolwiek skandalu! Co ciekawe, również rosyjska prasa o tym nie pisała, choć przecież nigdy nie oszczędzała Rasputina.

Dopiero po tamtym zwyczajnym wieczorze w Jarze szef policji w Piotrogrodzie rozpoczął wielką kampanię mistyfikacji wymierzoną w Rasputina. Historia z Jaru podobna jest do najbardziej znanego opisu morderstwa Rasputina. Świetnie brzmi, ale to kłamstwo.

Chyba nie chce pan powiedzieć, że słynna linijka z piosenki Boney M. „Ra Ra Rasputin, Russia’s greatest love machine” to też podłe kłamstwo?

(śmiech) Myślę, że ta linijka ma w sobie dużo prawdy. Rasputin seryjnie wciągał kobiety do łóżka. Dzisiaj nazwalibyśmy go „zbokiem”. Zbyt wiele źródeł mówi o tym, jak dobierał się do kobiet, żeby uważać to za część kampanii oszczerstw w niego wymierzonej. Nawet jego córka, Maria, przyznawała, że jej ojciec miał mnóstwo kochanek.

W tej piosence jest też linijka nazywająca Rasputina „lover of the Russian Queen”.

To akurat nieprawda. Aleksandra była typową wiktoriańską kobietą. Była bardzo cnotliwa, a poza tym była bezgranicznie oddana swojemu mężowi, którego bardzo kochała. Mówiono też, że Rasputin sypiał z córkami cara, ale to też na pewno kłamstwo, obliczone na zniszczenie wizerunku dynastii Romanowów.


Czy on faktycznie przekonywał kobiety, że seks z nim pomaga pozbyć się grzechów?

Możliwe, że tak właśnie postępował, ponieważ niewątpliwie zdarzało mu się bardzo instrumentalnie traktować sprawy religijne.

W książce cytuje pan list Rasputina do Mikołaja wysłany po ich pierwszym spotkaniu w 1905 r.: „Wielki Cesarzu, Carze i Samowładco całej Rosji! Powitanie! Niech Pan da mądrość i radę. Kiedy Pan udziela rady, wówczas i dusza się weseli, wówczas i człowiek dostępuje nieomylnej radości, a kiedy rada pochodzi z książek – dusza się zniechęca i w głowie się kręci – cała Rosja się niepokoi […]”. Dlaczego uważa pan ten list za bardzo wiele mówiący?

Wprawdzie to nie ja opublikowałem go jako pierwszy, ale jakimś trafem nie został on zauważony przez poprzednich biografów i nie został odpowiednio przeanalizowany.

Po raz pierwszy Mikołaj i Aleksandra zwrócili uwagę na Rasputina właśnie w okresie rewolucji roku 1905. To był bardzo ciężki czas dla Mikołaja, aż do 1917 r. był to największy kryzys jego rządów. Rasputin od razu postanowił scementować relację z carską parą. Pokazuje to jego ambicję i olbrzymie pragnienie stania się duchowym doradcą tronu. Widać, że od początku Rasputin chciał udzielać politycznych rad. Mówiąc: „Pan udziela rady”, Rasputin miał oczywiście na myśli swoje pośrednictwo…

Czytaj także:
Męczeństwo Mikołaja II. Dlaczego car nie miał szans na ocalenie?

Ten jego legendarny wpływ na carską parę też podaje pan w wątpliwość?

Myślę, że znacznie przeceniano jego moce w tym zakresie. Większość ludzi uważała, że miał on gigantyczne wpływy i że to on sterował Rosją zza tronu. Każdy wiedział, że Mikołaj był słaby, i to pasowało do tego obrazu.

Jednym z największych mitów powstałych wokół Rasputina jest opowieść, że pojawił się w pałacu, bo carowie chcieli mieć przy sobie kogoś, kto będzie w stanie skutecznie leczyć carewicza Aleksego cierpiącego na hemofilię. To nieprawda. Mikołaj i Aleksandra od dawna byli zafascynowani różnymi rosyjskimi ludowymi jasnowidzami, mistykami i świętymi mężami. Rasputin bardzo wyróżniał się na ich tle i to właśnie sprawy duchowe przyciągnęły do niego panujących, a nie nadzieja na poprawę zdrowia syna.

Nie da się jednak ukryć, że jego opinie wiele znaczyły, szczególnie dla Aleksandry.

Rasputin największy wpływ na państwo miał w ostatnich dwóch–trzech latach swojego życia, czyli w czasie I wojny światowej. W sierpniu 1915 r. Mikołaj objął bezpośrednie dowodzenie nad armią i wyjechał z Petersburga. Rasputin zaczął spędzać coraz więcej czasu z Aleksandrą i próbował wpływać na rosyjską politykę. Cały czas mówił Aleksandrze, która bardzo mu ufała, aby przekazywała Mikołajowi jego rady. Car zwykle jednak ignorował większość podszeptów Rasputina w sprawach politycznych albo wojskowych.

Chociaż czasem faktycznie udawało mu się wpłynąć na Mikołaja, aby np. upchnąć „swoich” ludzi na wysokich stanowiskach w rządzie. Tak się stało choćby z Aleksiejem Chwostowem, którego Rasputin chciał uczynić ministrem spraw wewnętrznych. Udało mu się to. Na ironię losu zakrawa to, że Chwostow, po zbudowaniu swojej pozycji w ministerstwie, zaczął spiskować przeciw Rasputinowi. To pokazuje z kolei, że Rasputin wcale nie był tak świetnym znawcą ludzkich charakterów, za jakiego wiele osób go uważało.

Rasputin zasłynął wysłaniem latem 1914 r. proroczo brzmiącego listu do cara: „Drogi przyjacielu, powiem raz jeszcze, nad Rosją groźne chmury, wiele smutku i żalu. Są ciemne i nie ma żadnego promyka nadziei. Morze łez, niezmierzone. A ile krwi? Cóż mogę powiedzieć? Brak słów, zgroza nie do opisania. […] Wielka będzie zagłada, żal bez końca. Grigorij”.

To jeden z najbardziej niesamowitych momentów w historii tego człowieka. Rasputin kurował się wówczas w domu po ataku dokonanym przez Chionię Gusiewą, wariatkę, która rozpruła mu brzuch. Rasputin był wówczas bliski śmierci, a gdy dochodził do siebie, Europa parła do wojny.

Ten list brzmi proroczo, ale Mikołaj niestety go nie posłuchał.

Był „gołębiem” również po rozpoczęciu wojny?

Nie, kiedy już Rosja weszła do wojny, Rasputin stał się „jastrzębiem”. Wspierał wysiłek wojenny kraju, utwierdzał Mikołaja i Aleksandrę w przekonaniu, że Rosja będzie zwycięska i że Bóg jest po ich stronie. Mimo to mówiło się o nim w Rosji, że był przeciwnikiem wojny i umyślnie lub nieumyślnie współpracował z niemieckimi szpiegami (caryca Aleksandra była przez wielu Rosjan uważana za szpiega), by doprowadzić do haniebnego tajnego pokoju z Niemcami. Te wszystkie oskarżenia to jednak nonsens.

I to doprowadziło pana do Berlina?

Tak. W jego biografiach stałym elementem jest wątek posądzeń o szpiegostwo. Postanowiłem przyjrzeć się temu serio. Jeżeli bowiem faktycznie był on niemieckim szpiegiem, to w niemieckich archiwach powinien pozostać po tym wyraźny ślad. Pojechałem więc do Berlina, przejrzałem dotyczące go dokumenty, ale nic w nich nie znalazłem. Oczywiście Niemcy starali się na wszelkie sposoby dotrzeć do Rasputina, ale nie udało im się to. Jestem niemal pewien, że nawet jeżeli udałoby przekazać Rasputinowi ofertę zdrady, to on nigdy by na to nie przystał. Rasputin był bez wątpienia patriotą. Wierzył w monarchię, chociaż równocześnie nie zgadzał się z większością rosyjskiej elity i bronił tak bliskiego mu chłopstwa. Szlachetnie urodzeni, bogaci Rosjanie nie mogli go za to znieść i z zajadłością go krytykowali.

Co wiadomo na temat pierwszych 30 lat jego życia?

To jedna wielka biała plama w jego życiorysie. Zapowiadał się na jednego z milionów chłopów. Młodo się ożenił, szybko został ojcem. W archiwum w syberyjskim Tobolsku znalazłem dokument, z którego wynikało, że miał burzliwą młodość. Trafił nawet na krótki czas za kartki. W pewnym momencie miał jednak jakieś przeżycie religijne. Zapewne nigdy się nie dowiemy, co to było. Stał się w ten sposób jednym ze stranników, „świętych wędrowców”, którzy przemierzali Rosję w poszukiwaniu religijnego oświecenia. W 1900 r. po Rosji krążyło ok. miliona takich pielgrzymów. Te pielgrzymki, odbywane w trudnych warunkach, to była cała jego edukacja. Mnóstwo się wtedy nauczył o ludzkiej naturze, o Piśmie Świętym. Stał się „starcem”, „mężem Bożym”, za którym wielu chciało iść, gdziekolwiek się pojawił – czy to na wsi, czy w Moskwie albo w Petersburgu. Używał religii w sposób instrumentalny, ale na pewno był bardzo wierzący.

Jeden z rozdziałów pańskiej książki zatytułował pan „Oczy”. Dlaczego?

Ponieważ to niesamowity temat. Oczy Rasputina były głęboko osadzone, świdrujące, koloru szaro-zielono-stalowego. Ci, którzy się z nim spotykali, mówili, że działają jak rentgen. Jego oczy często pojawiają się w ich wspomnieniach. Umyślnie używał swoich niesamowitych oczu, by ludzie widzieli w nim mistyka. Nie da się napisać książki o Rasputinie bez całego rozdziału poświęconego jego fizjonomii. Rasputin był szczupły, zwinny, ludzie często wspominali, że sprawiał wrażenie, jakby z końcówek jego palców płynął prąd…

W 1912 r. podczas wizyty w Spale cierpiący na hemofilię carewicz Aleksy doznał poważnego krwotoku i cała Rosja zaczęła się przygotowywać na jego śmierć. Czy Rasputin faktycznie uratował wtedy życie następcy tronu?

Rasputina tam nie było i Aleksandra w przypływie rozpaczy wysłała do niego telegram z prośbą o pomoc. Rasputin uspokoił Aleksandrę, pisząc, że wszystko będzie dobrze, i zaapelował, by lekarze odeszli od łóżka chłopca. Następnego dnia krwotok ustał… Być może odstąpienie od procedur medycznych pomagało w krzepnięciu krwi, a zapewnienia o powrocie do zdrowia pomagały obniżyć ciśnienie krwi. Nie wierzę, że Rasputin miał moc, by leczyć ludzi. Na pewno nie wyleczył Aleksego z hemofilii. Myślę, że jego „mocą” było placebo – potrafił ukoić psychikę matki i syna, co mogło wpływać na jego zdrowie fizyczne.

Jak dzisiejsza Rosja patrzy na Rasputina? Wciąż ma z nim problem?

O Rasputinie mówiło się bardzo dużo w okresie rewolucji październikowej, ale generalnie w czasach sowieckich był raczej zapomniany. W dzisiejszej Rosji Mikołaj i Aleksandra otoczeni są niemal kultem. Ten kult nie jest jednak rozciągany na Rasputina. Rosjanie sami chyba do końca nie wiedzą, co powinni o nim myśleć.

Douglas Smith jest amerykańskim historykiem specjalizującym się w historii Rosji. W 2014 r. ukazała się w Polsce jego książka poświęcona zagładzie rosyjskiej arystokracji pt. „Skazani”. W lutym swoją polską premierę miała najnowsza książka Smitha pt. „Rasputin”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUSA. Poleciała 2 tys. km, aby poznać na żywo chłopaka. Wystawił ją
Następny artykułKomunikat – Wydział Komunikacji