Włoski bank Unicredit pod koniec września sprzedał dwie prace na aukcji szwajcarskiej sztuki w Christie’s. Rzeźba „Lot 10” autorstwa Jeana Tinguely’ego przyniosła 75 tys. franków szwajcarskich (ok. 83 tys. dol.). Jak twierdzi bank, kwota ta pomoże sfinansować inicjatywy grupy w zakresie bankowości społecznej (SIB). Niewiele osób zwróciło uwagę na tę niszową aukcję, która odbyła się w internecie. Większość sprzedanych prac pochodziła od prywatnych kolekcjonerów. Jednak nie tylko. Bez rozgłosu, po cichu dzieł sztuki pozbywają się firmy oraz banki.
Jedną z największych na świecie korporacyjnych kolekcji dzieł liczącą ponad 55 tys. sztuk posiada Deutsche Bank. Teraz bank postanowił sprzedać około 200 dzieł. Jednak w rozmowie z amerykańskim „Forbesem” przedstawiciel banku powiedział, że redukcja może objąć nawet cztery tysiące sztuk. – Ideą naszej kolekcji zawsze była sztuka w miejscu pracy – mówi Friedhelm Hütte, szef Arts Deutsche Bank. I zaznacza, że wpływ na kolekcję miała coraz mniejsza liczba oddziałów banku.
Niemiecki bank zamknął ponad 500 oddziałów w miarę cyfryzacji bankowości i niedawno wprowadził nowy „model hybrydowy”, który w większym wymiarze pozwala pracownikom na pracę z domu. Mniejsza liczba biur i oddziałów banku oznacza mniej miejsca na ścianach dla dzieł sztuki.
Z kolei w przypadku British Airways nie brakuje przestrzeni na ścianach, ale klientów. Kolekcję dzieł sztuki, które zbierały kurz w pustych salonach pierwszej klasy, linia lotnicza sprzedała w lipcu za 2,2 mln funtów (2,9 mln dol.).
Funduszy potrzebowała także turystyczna firma Thomas Cook. Legendarne, upadłe biuro podróży rozstało się w lipcu z egipskim posągiem liczącym 3000 lat. Pod koniec XIX wieku granitowa statua została podarowana przez egipskie władze Johnowi Cookowi, synowi pioniera podróżowania. Teraz za 150 tys. funtów (ok. 195 tys. dol.) trafiła do muzeum w Leicester.
Jak twierdzi Paweł Kowalewski artysta, prezes agencji CU i profesor ASP, „wyprzedawanie kolekcji korporacyjnych przez zagraniczne instytucje, dobrze świadczy o ponadczasowej wartości samej sztuki”. – Ta sytuacja świetnie pokazuje, że w dobie pogłębiającego się kryzysu, dzieła sztuki podobnie jak np. nieruchomości czy złoto są dobrym aktywem inwestycyjnym. Tworzenie kolekcji jest coraz częstszym sposobem lokowania kapitału oraz budowania prestiżowego wizerunku firmy. To właśnie kolekcje tworzone przez banki należą do jednych z najlepszych na świecie. Te instytucje finansowe mogą sobie pozwolić na pozyskiwanie dzieł naprawdę wybitnych, a przez to również bardzo drogich. Pojawianie się tego typu okazji na rynku sztuki, jak to miało miejsce w przypadku imponujących zbiorów niemieckiego Deutsche Banku czy włoskiego Unicredit, którzy użyli swych aktywów w sytuacji kryzysowej dla asekuracji strat, jest zawsze spektakularnym wydarzeniem – wyjaśnia ekspert.
Korporacyjny rynek sztuki w Polsce
W Polsce również wiele firm gromadzi dzieła sztuki. Niekiedy wiszą one w przestrzeniach niedostępnych dla klientów i odwiedzających, ale są również i takie firmy, które udostępniają swoje zbiory dla każdego, kto chce je zobaczyć.
– Polacy również coraz lepiej rozumieją fakt, że wydawanie pieniędzy na sztukę jest najlepszą z możliwych form inwestowania. Przykładem może być tu kolekcja Jerzego Staraka, właściciela Polpharmy, który obecnie konsekwentnie rozbudowuje swoją kolekcję, prezentując ją w przestrzeniach biurowca w Warszawie. Innym przykładem jest raczkująca kolekcja banku PKO, która na ten moment według mnie, jest zaczątkiem zbioru, który w przyszłości może stać się reprezentatywną w skali kraju kolekcją dzieł sztuki – mówi Paweł Kowalewski.
I przypomina, że również w Polsce miała miejsce sprzedaż bankowej kolekcji na aukcji.
– W czerwcu tego roku byliśmy również świadkami aukcji kolekcji mBanku na polskim rynku sztuki, która odbyła się w największym polskim domu aukcyjnym DESA Unicum. Łączny obrót z licytacji wyniósł ponad 5 mln zł. Wyprzedaż kolekcji mBanku traktuję jednak jako porządkowanie własnych zbiorów pod nowe inwestycje, które mają bardziej pasować do wizerunku nowoczesnej instytucji finansowej, niż reakcję na kryzys – uważa Kowalewski.
W przypadku mBanku miliony pozyskane ze sprzedaży kolekcji tworzonej w latach 90. zasiliły konto nowego funduszu, aby wspierać prace młodych artystów.
Zdaniem eksperta, obecna sytuacja na rynkach sprawia, że posiadacze gotówki mogą ją ulokować w sztuce. – Spadki walut to wspaniały moment na znajdowanie okazji do kolekcjonowania. Pojawiają się teraz na rynku rzeczy, które można kupić na aukcjach w atrakcyjnych cenach. Ja sam jako kolekcjoner regularnie śledzę zagraniczne portale aukcyjne, na których często można znaleźć obiekty klasy muzealnej – wyjaśnia. I dodaje, że Polska sztuka, głównie ta po 1945 roku, jest jednak jeszcze wciąż mocno niedowartościowana w kontekście rynków światowych. – Mamy na tym polu sporo do zrobienia.
Praca wyniosła się z biur, dzieła sztuki znikną ze ścian?
Przed podobnym dylematem, jak British Airways, czy niemiecki oraz włoski bank, stoi wiele firm. Spotkania zespołów, z klientami, a nawet zarządu są obecnie prowadzone online. Nawet firmy prawnicze wcześniej kojarzone z długich godzin pracy przy biurkach, wprowadzają nowe harmonogramy pracy z domu.
Niektóre banki, takie jak Deutsche Bank, likwidowały swoje biura i oddziały jeszcze przed pojawieniem się COVID-19. Inni, w tym międzynarodowa firma zarządzająca aktywami Schroders, która czeka na finalizację sprzedaży swojej siedziby, wprowadzili nowe plany pracy z domu.
Większość tych firm ma swoje siedziby w Londynie, gdzie ilość powierzchni biurowej dostępnej do podnajmu wzrosła od c … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS