Jerzy Fedorowicz jednym jest znany jako aktor i reżyser, innym jako polityk, który działał w Platformie Obywatelskiej. Karierę polityczną zakończył kilka lat temu i dziś nie udziela się publicznie tak często, jak to miało miejsce przed laty. Fedorowicz przeszedł ostatnio bardzo trudny czas. W 2018 r. zmarła jego ukochana żona, Elżbieta Krywsza-Fedorowicz. To kompletnie powaliło go na łopatki.
Aktora odwiedzili dziennikarze TVN24. Zdradził im, że przechodzi ciężką depresję.
Zobacz: Depresja u mężczyzn. Służba zdrowia nie jest gotowa na takich pacjentów
Fedorowicz już na początku rozmowy przyznał wprost: – Znacie mnie. Jak radość, to na maksa, jak ból… to depresja. Tak, mam depresję – po raz drugi w życiu. Pierwsza dopadła mnie, jak Elunia zachorowała. Miała raka piersi”.
Żona artysty chorowała przez 6 lat.
“Byłem przy niej do śmierci” – zwierza się. “Spałem w tamtych dniach w szpitalu. Pamiętam ten moment jej ostatniego uśmiechu. Uśmiechnęła się do mnie i zgasła. To trwało dwa dni i po prostu zgasła. Na pewno nie cierpiała. I potem wnuczka Tosia zabrała mnie do siebie. Wyjechałem i odpoczywałem. Schodziło ze mnie całe te sześć lat: tych wizyt, tych lekarzy, tego załatwiania. W tamtym czasie koncentrowałem się na wspominaniu i upamiętnianiu Eli”.
Fedorowicz w wywiadzie wspominał wspólne chwile z żoną, opowiadał, jak silna i wyjątkowa relacja ich łączyła. Rzadko czyta się tak poruszające słowa.
“Ta nasza miłość była czymś takim, co trudno innym będzie ogarnąć umysłem. Taki to był rodzaj miłości. Był szacunek, namiętność, pasja, coś jak z kosmosu” – wyznał.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS